Piękno toskańskich słoneczników i piękno w ogóle - filozoficznie

piątek, lipca 17, 2020

pole słoneczników Mugello

Na te słoneczniki w Mugello to my się już od czerwca zasadzaliśmy. Namierzyliśmy bajecznie falujące pola pewnego pięknego dnia, kiedy jechaliśmy do Florencji. Słoneczniki były wtedy wysokie na co najwyżej 60 centymetrów, ale oczami wyobraźni już widzieliśmy jakim cudem staną się za kilka tygodni. 

Dom z Kamienia blog

Powróciliśmy do Mugello w minioną niedzielę. Po kilkukilometrowym nadłożeniu drogi wynikającym z pomylenia jednego skrętu - grunt to zgubić się we własnym "domu" - trafiliśmy w końcu w to samo miejsce. 
Ciepło żółty ocean miniaturowych słońc zdawał się falować bez końca, jedno wzniesienie opadało, by znów kolejnym pagórkiem wznosić się ku słońcu... Gdybyśmy mieli stworzyć listę najpiękniejszych widoków na świecie myślę, że toskańskie pole słoneczników mogłoby stawać w szranki z wszystkimi cudami świata i bić się o palmę pierwszeństwa. 
Nie żeby w innych miejscach świata brakowało słoneczników... Ale tu jeszcze światło gra ważną rolę i to falowanie, falowanie światła i ziemi... Światło tak ciepłe i miękkie jak aksamit, falowanie tak łagodne, że aż lżej na duszy... I te kwiaty jak dzieci słońca, które obsypały toskańską ziemię. 


Przyglądaliście się kiedyś słonecznikom z bliska? Z bardzo bliska? Stawaliście ze słonecznikami twarzą w twarz? One wcale nie są takie banalne jak mogłoby się niektórym wydawać na pierwszy rzut oka. Ileż odcieni miesza się w samym ich środku! 

Naszej wyprawie i sesji zdjęciowej towarzyszył wiatr, filuterny lipcowy wiatr. Słoneczniki zdawały się tańczyć, kołysać, bujać w zgodnym rytmie.
- Założysz szpilki? - zapytał Mario. Para szpilek jeździ zawsze w bagażniku Rangera - na "wszelki wypadek".
- Szpilki? W słoneczniki? Co ja jakaś głupia jestem? Żeby w szpilkach między słonecznikami?
- To choć zarzuć je na przekór przez ramię. Zrobimy kilka zdjęć. Poza tym - dodał zaraz typowym dla siebie tonem - co cię to właściwie obchodzi? Masz jakiś problem? Bo ktoś coś powie?
- Masz rację! Dawaj mi te szpilki!


Ależ my ubaw mieliśmy z tymi butami, z tym wiatrem, z tym wszystkim. 

- Przepraszam zrobi nam pan zdjęcie? - mąż tudzież partner ciężarnej żony czy też partnerki - zwrócił się do Mario wyciągając telefon. 
Pole słoneczników oblepione było przez spragnionych sielskich widoków fotografów. Wprawdzie nie przez turystów zagranicznych, tylko lokalnych Włochów, tak czy inaczej ruch był prawie jak pod Duomo we Florencji.

- Ale ja to nieee, lepiej ona, ja to nie jestem fotografem. 
Tu chłopak popatrzył zdziwiony na aparat, który Mario trzymał w rękach, na obiektyw dosyć pokaźny 70-300, który przydawał profesjonalizmu i skomentował.
- Myślałem, że to fotograf i modelka.
- Nie, nie, ja to nie, to ona wszystko, ja to się nie znam - po polsku powiedzielibyśmy: ja tu tylko sprzątam...
Pstryknęłam kilka ciążowych zdjęć przechwyconym telefonem. Przyszli rodzice byli zachwyceni. 
- Wy też chcecie kilka zdjęć? - zapytali grzecznie. 
- My???? 
- Nieeee! Bez przesady!
Potem w sumie pożałowałam. Tyle lat znamy się z Mario, a zdjęć wspólnych nie mamy znów tak wiele. 
Innym razem.


 - Ściągnij zdjęcia jak najszybciej - powiedział Mario zostawiając mnie przed bramą - chcę zobaczyć jak wyszły.
- Ładnie. Już widzę - zapewniłam, ale tak jak prosił, jeszcze przed kolacją zabrałam się za ich przeglądanie. 
Matko jaki garbaty nos... I zmarszczek ile przybyło... I w ogóle to i tamto nadawałoby się do poprawki. Ale...

Kompletnie mnie to dziś nie obchodzi. Nos jest, taki jaki jest, zmarszczek będzie tylko więcej. Aż nie chce się wierzyć, że kiedyś wygląd spędzał mi sen z powiek. Jak bardzo kiedyś potrzebowałam w tej kwestii akceptacji! 

A teraz?

A teraz mam to tak bardzo gdzieś, że wstyd się przyznać. Teraz już nic nie muszę. Chcę tylko sama siebie lubić i sama czuć się ze sobą dobrze. A reszta w kwestii wyglądu nie ma najmniejszego znaczenia. 
Chciałabym tą "mądrość" przekazać młodym dziewczynom, które wpatrzone w fotoszopy, instagramy głowią się i troją jak sprostać, jak dorównać. A przecież to wszystko nie ma żadnego sensu... Przecież nie o to chodzi.
Czasem dorastamy z niewyobrażalnie skrzywionym obrazem samych siebie...


Na filozoficzne wywody mi się zebrało, a tu już obiad i po obiedzie i weekend zaraz kolejny lipcowy i Goście jadą, więc zmykam już, a słonecznikowymi widokami życzę Wam BUON FINE SETTIMANA! 
Jeśli chcecie poczuć to piękno, ten wiatr, to lato... ZAPRASZAM WAS TUTAJ

GARBATY to po włosku GOBBO (wym. gobbo)

Sukienka oczywiście od Pani Basi: www.madame.com.pl


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

5 komentarze

  1. Witaj
    Ja jak zwykle zachwycona. Nie czepiaj się nosa ,bo i po co. Wyglądasz zjawiskowo i tego się trzymaj.
    A słoneczniki to jakaś magia .Bajecznie piękne.
    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja się go już nie czepiam, to raczej świadomość tego jak jest i autoironia:) i przede wszystkim luz, że jest dobrze tak jak jest. Uściski Basiu, a słoneczniki w Mugello to rzeczywiście bajka!:)))

      Usuń
  2. Oj tam, oj tam!
    Nos po prostu charakterny ;-). A zmarszczki widać tylko te od uśmiechów, a te nigdy nie szpecą. Wieku nie wyznacza metryka, tylko samopoczucie we własnej głowie. Najważniejsza jest samoakceptacja.
    Ja przyznaję się, że im jestem starsza, tym mniej przejmuję się opinią innych, a szczególnie obcych mi osób. Ani 30-te, ani 40-te urodziny nie zrobiły na mnie wrażenia. Trochę przeżywałam 45-te, bo dotarło do mnie, że ja to już pani w średnim wieku jestem, na półmetku, albo i za ;-). A po 50-tce stwierdziłam, że właśnie przeżywam swój najlepszy czas.
    Najważniejsze, to otaczać się tylko dobrymi ludźmi. Rodzina i szczerzy przyjaciele to podstawa, a na innych nie ma sensu tracić czasu i własnych emocji.

    Jak zawsze życzę wszystkiego, co najlepsze, spokoju i dobrego pokładania wszystkich ważnych spraw,
    Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie!:)) O to właśnie chodzi. 50 jeszcze przede mną, ale też jak do tej pory liczby nie robią na mnie wrażenia. Najbardziej ruszył mnie fakt zapisania Tomka ponad dwa lata temu do liceum. A tak poza tym w tej chwili czuję, że to mój moment i za skarby nie chciałabym być młodsza:)
      Bardzo dziękuję za ciepłe słowa!
      Pozdrawiam serdecznie
      Kasia

      Usuń
  3. Jak ja kocham takie myślące twarze ze śladami różnych przeżyć , tych dobrych i tych innych ..One są najpiękniejsze ! Maria

    OdpowiedzUsuń