Wzgórze Dobra i święty spokój - Florencja jakiej nie znacie - część druga

wtorek, czerwca 30, 2020


Po łyku chłodnego wina - Mario nie żartował - i kawałku schiacciaty ruszyliśmy dalej wąską uliczką w stronę Monte Oliveto. Tabliczka informowała o znajdującym się tam czternastowiecznym klasztorze benedyktynów. 
Monte Oliveto to wzgórze tuż na tyłach San Frediano, zaraz za murami miasta. Dawniej nazywano je Monte del Bene - Wzgórze Dobra, ponieważ już wieki temu znane było ze swoich gajów oliwnych i szczególnego "uduchowienia". Kościół powstał w tym miejscu już w pierwszej połowie XIV wieku, następnie jakieś sto lat później został po raz pierwszy przebudowany. Około połowy XVI wieku na zlecenie Cosimo I na wzgórzu ruszyła budowa fortyfikacji i mnisi musieli się wyprowadzić - nie na długo, gdyż powrócili już pod koniec tego samego stulecia.
Ostatecznie klasztor został zlikwidowany w XIX wieku, natomiast kościół San Bartolomeo po wielu przebudowach i modyfikacjach istnieje do dziś. W jego wnętrzach znajduje się jedna z florenckich ostatnich wieczerzy, ale niestety tym razem nie udało mi się jej zobaczyć. Kościół zamknięty był dla zwiedzających. Jak w wielu innych miejscach w czasach pokwarantannowych wstęp możliwy jest tylko po telefonicznym uprzedzeniu. 
Nic straconego. Będzie na następny raz, bo zdaje mi się, że to część Florencji, do której będę teraz zaglądać zdecydowanie częściej... 


Zaledwie dwa kroki od kościoła znajduje się przeuroczy park. To przedziwne, że spacerując po turystycznym centrum Florencji - jednym z pierwszych spostrzeżeń jakie się nasuwają jest brak zieleni. I rzeczywiście ścisłe centrum jest jej pozbawione. Wystarczy jednak przejść przez jedną z bram starych murów miasta i okazuje się, że Florencja tonie w zieleni. Dla mnie zaskoczeniem były też te wszystkie gaje oliwne i wyłaniające się to tu to tam wille. Krajobraz odpowiadający bardziej wiejskiej Toskanii, niż renesansowej stolicy. Czyż to nie piękne? Czy to nie wspaniałe, że ta dumna, zachwycająca Florencja, ma też swoją sielską, wiejską twarz?


Parco di Villa Strozzi istniał w tym miejscu już pięćset lat temu. Jego pełna nazwa to Il Giardino di Villa Strozzi al Boschetto. Około 1500 roku ogród, który otaczał willę został powiększony i tak dziś jest to jedno z milszych zielonych terenów miasta. Florentyńczycy nazywają to miejsce il boschetto, czyli lasek. Nie jest to teren "pod linijkę" - istotnie bardziej przypomina dziki las z intymnymi alejkami, które opadają malowniczo w dół, by zaraz znów wspinać się w górę. Przy ustawionych w różnych zakątkach stołach można się posilić prowiantem z własnego plecaka. W samej willi natomiast organizowane są często różne wydarzenia kulturalne. 
Spomiędzy wiekowych cyprysów widać otaczające wzgórze gaje oliwne... A cykady trajkoczą tak, że zwariować można ze szczęścia... Jaki spokój! Prawdziwy niemal ŚWIĘTY spokój...


Dziś już czas na mnie, ale to jeszcze nie koniec florenckiego bajania... Dziś też dla odmiany po raz pierwszy od pięciu miesięcy odrywam się od komputera i ruszam znów do Florencji, ale nie na prywatne włóczęgi, ale po to, by "moją" Florencję pokazać innym. Dobrego dnia!

ODERWAĆ SIĘ to po włosku STACCARSI (wym. stakkarsi)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze