Remontu w Domu z Kamienia ciąg dalszy

wtorek, września 24, 2019


- Pokaż Pusia, pokaż - Tomek przysiadł się po kolacji i zaczął wpatrywać się w monitor. - O! Bardzo ładnie. Ooo "Zupa Matki Mojej"! A M. wie, że jest na blogu? 
- Pewnie wie. O zobacz! Pamiętasz jak tu nam było fajnie? - zatrzymuję się na grupowym zdjęciu przed marradyjską restauracją i zaraz zaczynam czytać na głos "Wigilię moich urodzin". Śmiejemy się wszyscy. 

Przez cały dzień zamęczałam wszystkich do znudzenia, tych co się nawinęli (chłopcy, Mario) i tych co na liście kontaktów watsappa: "Ładnie? Dobrze? Czegoś brakuje? A zobacz teraz?" Pawiowi to się już pewnie ulewało, bo tylko jego miałam czelność męczyć bez opamiętania. 

W każdym razie jestem szczęśliwa, że do tej pory zmiany wszystkim się podobają. Oczywiście ktoś woli logo, a ktoś inny zdjęcie zgodne z porą roku. Jeden kuchnię w zakładce, inny baner,  a jak wiadomo od zawsze - wszystkich się nie da uszczęśliwić. Ile oczu, tyle gustów i mam nadzieję, że mimo drobnych różnic i osobistych preferencji dalej będziecie tu chętnie zaglądać. Cieszę się, że generalnie zareagowaliście bardzo ciepło i za to bardzo Wam dziękuję. Przyznam się tak po cichu, że trochę bałam się tych zmian... 
Zmiany są oczywiście potrzebne i zmiany dzieją się dalej. Jeszcze przez kolejne dni będzie się wszystko układać. Kuchenne przepisy przepinałam wczoraj do późnego wieczora i gdyby nie chłopcy, to bym pewnie kwitła przed komputerem do północy. Zerknijcie swoją drogą do kuchennej zakładki jak to Wam się teraz "widzi", oczywiście zaznaczam, że jeszcze nie wszystko skończone, nie wszystkie przepisy przepięte do odpowiednich zakładek. 


Cały poniedziałek kręcił się wokół bloga, nawet po zakupy do Marradi truchtałam z telefonem w ręku i jednocześnie mailowałam z Darią, która pracowała intensywnie, reagując natychmiast na każdą moją uwagę. 
Z tego też względu nie było mi bardzo przykro z powodu deszczu, który zamęczał nas prawie przez cały dzień. Na chwilę tylko wyszło słońce i zaraz zrobiło się gorąco, a ziemia momentalnie zaczęła parować tworząc niezwykły spektakl. Gdybym miała samochód, to pewnie oderwałabym się choć na chwilę od komputera i pognała na zdjęcia w góry, a tak... Słońce wyszło i zaszło, ale dalej było ciepło.
Najbliższe dni zapowiadają się pięknie - wracają słońce i wyższa temperatura. Letnie ciuchy zaczęłam odkładać na bok, ale wciąż ich nie spakowałam. Coś mi się zdaje, że mogą się jeszcze przydać. A jeśli naprawdę przez kolejne dwa tygodnie mamy widzieć na termometrze ponad dwadzieścia stopni, jeśli naprawdę jeszcze przez chwilę nie nawiedzą nas przymrozki, to...
- Myślisz, że będzie drugi rzut grzybów? - zapytałam Mario, kiedy się żegnaliśmy po kolacji.
- Jeśli naprawdę tak będzie to grzyby zaczną ci rosnąć nawet w ogródku. 
- Bo ja bym jeszcze słoiczków trochę porobiła i przepis mam taki ciekawy do wypróbowania...
- Po tym co padało wczoraj i dziś licz 13 dni. 

Obliczyłam natychmiast kiedy muszę się ustawić w progach startowych i w nadziei, że prognozy się spełnią będę czekać na kontynuację borowikowej fali. Do tej pory zdążę już wszystko poukładać w wyremontowanym Domu z Kamienia.

ODKŁADAĆ NA BOK to po włosku METTERE DA PARTE (wym. mettere da parte)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze

  1. Nic mi się Kotek nie ulewalo, cieszę sie że moglem pomoc. Paw.

    OdpowiedzUsuń