Zaklinanie

środa, listopada 28, 2018


Jakby tak ktoś popatrzył, nie wiedząc jaki aktualnie jest dziś dzień, mógłby spokojnie powiedzieć, że to połowa października. Liści jeszcze tyle na drzewach i zieleni dookoła... A tu przecież koniec listopada - ba! - już prawie początek grudnia i zaraz trzeba choinkę ubrać, kalendarz adwentowy wywiesić.
Pewnie wszystko zmieni się w krajobrazie po pierwszych przymrozkach, które zapowiadają na jutro. Z mojego glicine też w końcu opadną liście. Niemożliwe, żeby w niemal wiosennej zieleni trwały do wigilii.


W sąsiedniej dolinie znaleźliśmy niekończący się sad, w którym drzewa uginały się od czerwonych jabłek. Znów pomyślałam - "Październik! Wypisz wymaluj październik". Przy drodze stała odręcznie wymalowana tablica - vendita' mele. Najpierw poczęstowałam się jednym zerwanym z gałązki, by spróbować czy aby na pewno w moim guście i zaraz, kiedy poczułam ulubioną chrupką słodycz, zawróciliśmy Rangera w kierunku widocznej z dala kamiennej posiadłości.


Jak się okazało ludzie, których zastaliśmy przy pracy przed domem przybyli tu z Sardynii. Wydzierżawili gospodarstwo, w którym pierwsze skrzypce grały właśnie długie rzędy jabłoni, a zaraz za nimi plantacja kiwi. Zastanawiałam się, co ich tu przywiało. Co sprawiło, że zostawili wyspę przez wszystkich nazywaną rajem i przybyli do surowej doliny Accerety??Bagażnik Rangera wyładowany był wkrótce dorodnymi jabłkami, a my ruszyliśmy dalej. 


Drogi błotniste, gdzie nawet Ranger próbował iść swoim torem, pola tak zielone, że aż w oczy raziło, słońce niskie, ale wciąż jaskrawo odbijające się od kolorowych liści. Taki listopad jest całkiem ładny, ale listopad to jednak listopad. Trudno się z nim na stałe zaprzyjaźnić. A. mówi, że trzeba próbować go odczarować, a zatem próbuję ... Ciepłymi kadrami, słodyczą owoców, miękkim światłem. 


Teraz na mnie już czas, bo oto przede mną kolejny powrót do szpitala. Moja kostka czeka na werdykt. Mam nadzieję, że usłyszę dobre wieści, choć dziś wyjątkowo mi trudno odnaleźć wrodzony optymizm. 

ZAPRZYJAŹNIĆ SIĘ to po włosku FARE AMICIZIA (wym. fare amicicja)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

4 komentarze

  1. Trzymam kciuki i mam nadzieje,ze wszystko skonczy sie dobrze.Serdeczne pozdrowienia i milego dnia!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno wszystko bedzie dobrze!
    czeko

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja bym chciała mieć taki widok z okna :) przepiękne widoki i tereny do odpoczynku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pani Kasiu proszę daj znać co z kostką. Pięknie u Pani o tej porze, u mnie szaro, ponuro i zimno...już zapomniałam jak pięknie wyglądają zielone drzewa w slońcu

    OdpowiedzUsuń