O letnich radościach banalnie i o tym jak się doigrałam
wtorek, lipca 24, 2018
Oto jedna z moich największych letnich radości - miska pomidorów z własnego ogródka z kilkoma listkami bazylii i oliwą. Jak są pomidory to ja już mam co jeść i mogę tak codziennie, do znudzenia, bo te pomidory takie dobre! Wszystkie gatunki w tym roku spisały się na medal.
Drugą z letnich radości jest rzeka. Wprawdzie po wczorajszej burzy zamuliło ją kolejny raz, ale jutro, pojutrze oczyści się i znów będziemy moczyć nogi, brodzić, chlapać się dla ochłody.
Trzecia letnia radość to kolacje i obiady przy Santa Barbara. Grilowane mięso, warzywa, schłodzone wino, cisza i spokój, ledwie słyszalne szemranie Lamone i nasze rozmowy bez końca. I oto nie dalej jak wczoraj takim właśnie momentem cieszyliśmy się razem z naszymi Gośćmi. Zdjęcia są, a jakże, ale już nie zdążyłam się z nimi rozprawić, bo po kolacji czekały na nas próby do turnieju złotego rusztu. I tak dochodzimy do kolejnej letniej radości - Graticola d'Oro...
Próba skończyła się przed 23.00 Znów siedzieliśmy gęsto na środku parkingu, na krawężniku w blasku księżyca i studiowaliśmy detale do tanecznego występu.
Jest takie powiedzenie: "pysk szczeka, pysk dostanie".
W zeszłym roku po spektaklu nad basenem podeszłam do naszego "szefa" - capo rione i pogratulowałam pomysłu i wykonania. Jednocześnie wyraziłam swoje życzenie, że w przyszłym roku sama porzuciłabym na chwilę rolę fotografa, by wykazać się na scenie razem z innymi biforczykami. Powiedziałam, że chcę i ja być częścią grupy. "Nie ma problemu" - odpowiedział O. i słowa dotrzymał! Dotrzymał najmocniej jak umiał. Doigrałam się! Trzeba było siedzieć cicho, robić zdjęcia i nigdzie się nie pchać.
Zdradzić scenariusza i pomysłu jeszcze nie mogę, ale powiem tylko, że swoją minutę w dosyć widowiskowym "kwartecie" na marradyjskiej, letniej scenie będę miała. I żeby na tym się skończyło...
- Jak idą balletti? - zawołał za mną O., kiedy po dwóch godzinach podniosłam się z krawężnika.
- Idą, idą, jakoś...
-Pamiętasz, że jeszcze jesteś zapisana do "surf" (konkurencja deska surfingowa).
- Dio ... A mogłam siedzieć cicho... - Co mnie podkusiło??
W jakimś filmie to było ... "No! Aleś se pan narobił!"
WYRAZIĆ to po włosku ESPRIMERE (wym. esprimere)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
W tym roku także ma sporo pomidorów na swoim ogródku i przyznaję, że są niezwykle aromatyczne i smakowite - te ze sklepu nie umywają się w ogóle!
OdpowiedzUsuń