Zupełnie nie po włosku

wtorek, stycznia 23, 2018


Jak sępy oblepiliśmy stolnicę na której T. rozłożył się z produktami. Co jakiś czas ktoś nieśmiało pytał czy już można, ale odpowiedź była zawsze ta sama - nie, dopiero jak wszystko będzie gotowe. Ślinianki doprowadzone zostały do obłędu! 
Nie jedliśmy sushi od wieków, a do tego Tomek marzył o tym, by nauczyć się je przygotowywać. Wujek tak jak obiecał, słowa dotrzymał i na jeden wieczór Dom z Kamienia na chwilę zmienił "klimat". 
 
 

Ucztę mieliśmy królewską! Oczywiście zawsze będę uważać, że najlepsza jest kuchnia włoska, niemniej kuchnia japońska też należy do naszych ulubionych. Co ciekawe jednym z najmilszych wspomnień chłopców z warszawskiego życia jest pewna japońska restauracja, w której w dawnych czasach nie jeden przysmak zjedliśmy. 
Poniedziałkowy wieczór miałam szczelnie wypełniony lekcjami i wiele z tego rodzinnego spektaklu mi umknęło. Udało mi się uchwycić zaledwie kilka kadrów z końcowej fazy. 
Serce się wzrusza na taki widok i znów nasuwają się te same przemyślenia. Dopiero co podawał go do chrztu, a teraz dzieli się z nim kulinarną wiedzą, jeszcze trochę i zrównają się wzrostem. To twarz ojca chrzestnego wybrał kiedyś Tomek do swojego projektu z angielskiego, w którym zaaranżować miał swoją przyszłość. Nie widujemy się często, ale więzi między nami nie naruszył nawet dystans 1500 kilometrów.  


A co na to wszystko Mario? Jaka była reakcja na chwilową zmianę kontynentu na stole? No cóż, kto zna Włochów łatwo się domyśli. Najpierw patrzył niepewnie, ale jednocześnie z podziwem ileż to pracy i ceregieli. Potem, kiedy padło hasło "już można", sięgnął po kęs, który przygotował mu T., położył na talerzu, widelcem rozdrobnił na części, rozejrzał się za chlebem, bo przecież jak inaczej i pełen obaw posmakował. Pierwszy kęs całkiem dobry, drugi już mniej, a przy trzecim z niewyraźną miną zapytał: co tam jest w środku takie dziwne? Chodziło o wasabi, które zupełnie mu do gustu nie przypadło. Tak jak można było przewidzieć, wciąż pozostaje przy swoim zdaniu, że tortelli i tagliatelle nie mają rywali.


JAPOŃSKI to po włosku GIAPPONESE (wym. dżiapponese)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

4 komentarze

  1. Pani Kasiu też uwielbiam sushi, zaraz po polskim jedzeniu i kilku włoskich przysmakach ;) i jestem Pewna, że gdyby Mario spróbował sushi w właściwy sposób to na pewno by mu posmakowało- toż rozdrabnianie tych pięknych kawałków to zbrodnia ;).Pozdrawiam, Karolina

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano właśnie najbardziej byłem ciekawy jak zareaguje Mario :)
    Piotrek

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam dania z obcych kuchni ale odkad zjadlam slimaki uwazam coi jem i wole wiedziec co jest na talerzu :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasiu!
    Temat ciągle aktualny mimo innej treści Twojego postu: jeszcze będziesz miała swój kamienny , klimatyczny dom - każdego dnia bliżej do tej daty ;).
    A Mario jest sobą. Mario - może razem ze spagetti dałoby radę ? ;)
    Pozdrowienia dla Wszystkich Was :)
    Katrin

    OdpowiedzUsuń