Łąki z widokiem na morze

sobota, sierpnia 27, 2016


Kiedy otoczeni mrokiem szliśmy grzbietami Apeninów w ostatniej stralunacie, nie chciałam dać wiary słowom przyjaciela, który tłumaczył, że światła widoczne w oddali to Ravenna. 
- Niemożliwe - upierałam się, to będzie Faenza. Ravenna jest przecież prawie 80 km stąd!  
- Faenzy stąd nie zobaczysz. Zasłaniają ją góry. 
- Hm… - Na pewno myśliwi znają te góry i widoki lepiej niż ja, ale trudno mi było uwierzyć, że migające w ciemnościach światła to port stolicy Romanii.  


Kiedy w minionym tygodniu wracaliśmy z Faenzy i akurat wyjątkowo nigdzie nie musiałam się spieszyć postanowiliśmy dla odmiany nadłożyć odrobinę drogi i sprawdzić co się wydarzy, jeśli na znanym dobrze skrzyżowaniu pojedziemy w lewo, zamiast jak zwykle jechać prosto.
Tym sposobem zapuściliśmy się w kolejne bezdroża Romanii i znów znaleźliśmy zakątki sielskie i ciche. Miejsca jak z przesłodzonych tandetnych obrazków, które niespełnieni artyści sprzedają turystom. Pola zaorane, winnice oblepione dojrzałymi gronami, łąki słońcem wypalone i do tego jeszcze widok na morze!
Choć byliśmy zdecydowanie bliżej wschodniego wybrzeża, niż wtedy pod Monte Lavane, to jednak upewniłam się, że Renzo miał rację. Zatrzymaliśmy się na rozległej łące skąd nawet bez lornetki widać było Adriatyk, Ravennę, Forli, Castel Bolognese… Miałam wrażenie, że gdybym stanęła na palcach i jeszcze bardziej wyostrzyła szkła lornetki zobaczyłabym nawet Bolognę. 


Tak tam było pięknie… Trudno mi dobrać słowa, nie chcę popadać w egzaltację, czy ocierać się o banał, ale właśnie słowo pięknie pasowało tam jak ulał. Aż się chciało oddychać, ręce rozłożyć i latać albo … rzucać bryłami zbitej ziemi. 
Kiedyś buty… a jak nie buty, to cyprysowe szyszki, jak nie szyszki to ziemia. Zawsze znajdzie się coś co zainspiruje do zabawy, krótki przerywnik w zachwytach nad światem.  


Dzisiejsza festa "pożegnanie lata" i stralunata zostały odwołane. W Italii ogłoszono 27 sierpnia dniem żałoby narodowej. Tu wszyscy wciąż żyją ostatnią tragedią. Nie mówi się o niczym innym. Jeśli znajdziecie po południu chwilkę zerknijcie jeszcze raz do mojego posta "gruz", dopiszę kilka informacji, między innymi o pomocy. Jeśli ktoś z Was jest właśnie w Italii czy w jakimkolwiek zakątku świata i w prosty sposób, drobnym gestem będzie chciał pomóc poszkodowanym - podpowiem jak to zrobić. Tak wiele ludzi straciło wszystko… Trudno to sobie wyobrazić…

MIEĆ RACJĘ to po włosku AVERE RAGIONE  (wym. awere radżione)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

5 komentarze

  1. Piękne zdjęcia. Lubię takie sielskie, spokojne widoki :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację , słów brak i na te widoki i na tragedię,która dotknęła tych ludzi i te cudne miejsca. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham Italię i zawsze jestem sercem z tym krajem i ludźmi.Jak się dzieje tam jakaś tragedia to chcę i czuję się w obowiązku pomóc(wstyd się przyznać, ale żaden inny kraj nie wyzwala we mnie tak silnych uczuć)I teraz nie wiem jak to napisać, bo trzęsienie ziemi, ofiary, dramat tylu ludzi, którzy tracą wszystko jest straszne....ale to, ile ludzi na tym korzysta jeszcze bardziej straszne. Niestety znam też ciemną stronę Włoch (a może tak jest wszędzie) To wszystko prawda, że wielka mobilizacja, wolontariusze, pomoc z całych Włoch, różne akcje, solidarność z poszkodowanymi itd. I jest to piękne w całej tragedii. Natomiast to, co dzieje się potem z pieniędzmi uzbieranymi dla poszkodowanych to skandal. Tak było w przypadku trzęsienia ziemi w Abruzzo. L'Aquila nie jest jeszcze odbudowana, a nowe domy, zbudowane parę lat temu byle jak, dla ludzi, którzy zostali bez dachu nad głową, już się sypią i nie nadają do mieszkania.. Co się stało z pieniędzmi?
    it/2012/06/16/terremoto-abruzzo-i-soldi-degli-sms-imboscati-dalle-banche/265450/ W skrócie: większość pieniędzy nie trafiła do poszkodowanych, albo trafiła w formie kredytów!
    Dlatego teraz myślę, że lepiej wpłacić pieniądze od razu na konto zainteresowanego miasta, bez pośredników. Może jest większa gwarancja, że moja pomoc trafi rzeczywiście tam, gdzie jest potrzebna. np. Amatrice (na końcu są podane dane konta) http://www.freedompress.cc/solidarieta-amatrice-codice-iban-versare-denaro-direttamente-al-comune-sindaco-pirozzi-basta-cibo/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że ja też nieufnie podchodzę do akcji, zawsze mam wątpliwość (gdziekolwiek - Polska, Włochy …) czy pieniądze trafią do głównego zainteresowanego.
      Internauci wystosowali petycję, by obecną pulę superenalotto przeznaczyć poszkodowanym. To ogromne pieniądze, ale wątpię, by doszło to do skutku.

      Usuń
  4. http://www.halleyegov.it/c044006/hh/index.php

    http://www.comune.accumoli.ri.it/

    http://www.comune.amatrice.rieti.it/

    OdpowiedzUsuń