Trzecia niedziela kasztanowa - Marradi 2016

poniedziałek, października 24, 2016


Październik już za półmetkiem, a za nami trzecia niedziela kasztanowa. Pogoda straszyła, już od tygodniua odgrażała się deszczem w prognozach, tymczasem było pięknie i ciepło. Uliczkami Marradi nieprzerwanie od rana do wieczora płynęła rzeka ludzi! Przysłuchiwałam się komentarzom mijanych po drodze przyjezdnych z najwyższą przyjemnością i puchłam z dumy - pyszne te kasztany! A jakie dobre te tortelli! Piękna sagra! 


Dzieci znów z radością złapały tace i ruszyły do pracy, a ja dzięki temu miałam przy kolacji porcję anegdotek z życia kelnera! Poza tym spuchłam z dumy jeszcze raz - kiedy to zebrałam garść komplementów dotyczących tym razem chłopców - jakie to moje dzieci są wspaniałe, jak pracują, ach i och!


Kiedy dzieci odsłużyły swoje, ruszyliśmy razem na krótki spacer po mieście, na obiecanego kręconego ziemniaka i tortelli z kasztanowym nadzieniem. Nie za długie było to nasze chodzenie, bo jak to chłopcy określili - nogi wchodziły im … tam gdzie ciemno.
Bardzo bym jeszcze chciała napisać o tym, co mi się wczoraj w Marradi przydarzyło, a było to coś naprawdę wyjątkowego, ale niestety nie mogę. Z wielkim żalem, tak jak obiecałam, zachowam to dla siebie, zatrzymam wraz z innymi opowieściami czekającymi na papierowy moment … 


Dzieci miały dość chodzenia ale ja nie, "szwendacz" łaskotał i nie dawał spokoju, zanim więc zapadł zmrok odwiedziłam pobliski gaj kasztanowy … Ale to już jutro, a tymczasem - dobrego tygodnia!

CZEKAJĄC to po włosku ASPETTANDO (wym. aspettando)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze

  1. Piękna impreza, piękna pogoda ehh...
    Sama przez kilka lat brałam w takich udział na pewnej apenińskiej wsi :).
    Ale najbardziej urzekło mnie zdjęcie Tomka- kelnera z butlą wina w kieszonce fartuszka. Mina bezcenna :) Pozdrawiam serdecznie i ciepło A.

    OdpowiedzUsuń