poniedziałek, października 22, 2012

Pitigliano

z moich zapisków, lipiec 2010
Południowa Toskania tuż przy granicy z Lazio to jeden z rzadziej odwiedzanych zakątków. Największe miasteczko w tym rejonie to Pitigliano, wielokrotnie słyszeliśmy już o nim od naszych włoskich przyjaciół, jednakże nigdy nie było nam po drodze, gdyż jest to najodleglejsze miejsce od „naszego domu“. Z tego też powodu postanowiliśmy wykorzystać drogę powrotną z południowych wojaży na zwiedzenie nieznanej nam Toskanii. 


Uwielbiam wczesne włoskie poranki, pachnące kawą, bułeczką i marmoladą, takie jak ten w Umbrii, kiedy jeszcze nie wiadomo było co przyniesie kolejny dzień. Zjedliśmy śniadanie w motelu gdzie spędziliśmy noc i ruszyliśmy w drogę, nasza trasa bogata była w bajeczne krajobrazy, Włochy mają to do siebie, że zawsze jest co podziwiać, wciąż chciałoby się zbaczać z drogi, zatrzymywać i fotografować, mineliśmy Orvieto, przejechaliśmy wzdłuż lazurowego jeziora Bolsena,  po czym dotarliśmy do starego miasta Etrusków, do Pitigliano. 
 
To miasto jest niesamowicie usytuowane, na ogromnych narzutowych skałach tufowych, które stapiają się w jedno z murami domów, wyglądają imponująco!  Skały są podziurawione wykutymi przez Etrusków grobami, obecnie dojrzewa w nich słynne białe wino z Pitigliano. Miasteczko jest małe ale naprawdę warte by poświęcić mu dłuższą chwilę, pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy jeszcze z drogi to ogromny akwedukt z XVI wieku, przeszliśmy wzdłuż jego murów i przysiedliśmy na Piazza della Repubblica, by chwilę ochłonąć i dowiedzieć się wśród miejscowych co warto zobaczyć. W cieniu murów zjedliśmy schłodzonego arbuza, dzieci chlapały się w fontannie a życie obok toczyło się sennym rytmem. 



Największy urok nieznanych miejsc, to brak turystów, brak straganów z tandetnymi pamiątkami i możliwość swobodnego wejścia do głównych zabytków. Po krótkim odpoczynku zagłębiliśmy się w ciasne uliczki, uliczki jakich wiele w Toskanii i całej Italii, ale tu jakże spokojne w odróżnieniu od choćby rozsławionego San Gimignano. 
Mając na pokładzie małego archeologa, nie mogliśmy oczywiście pominąć Museo Civico Archeologico, które mieści się w Palazzo Orsini. Pitigliano znane jest też ze starożytnych ścieżek etruskich, idąc tym szlakiem można zwiedzić słynne grobowce i jaskinie wydrążone u podstawy miasta. Ale my niestety ten punkt programu zostawiliśmy na inny raz, ruszyliśmy dalej już bez konkretnego planu, Pitigliano było naszym ostatnim celem. Jednak podróż wciąż trwała, ale o tym co jeszcze zobaczyliśmy napiszę jutro:)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze