Playlista
środa, lutego 05, 2025- To teraz ja! Tylko cztery utwory, które teraz wałkuję do znudzenia i obiecuję, że oszczędzę włoskich kawałków.
- Dobrze, dobrze... - przytaknęli z wyrozumiałością, a ja zaraz włączyłam jedną z nielicznych "niewłoskich" piosenek wśród moich ulubionych.
- Imagine dragons? Przecież tego słuchało się kilka lat temu!
- I co z tego? A ja słucham teraz, nie podoba ci się?
- Podoba!
Zazwyczaj jeśli razem słuchamy muzyki, słuchamy tego, co lubią dzieciaki, więc miło mi było, że w ten poniedziałkowy wieczór to ja przez chwilę mogłam być dj-jem.
- To teraz posłuchajcie tego. Zgadniecie kto to jest?
- James Blunt - strzelił ślepo Mikołaj, bo wie, że tak naprawdę to jest jedyny niewłoski artysta, którego słucham bardziej intensywnie.
- A właśnie, że nie!
- Wiem, wiem! Glen Hansard.
- Strasznie smutne to jest - powiedzieli jednogłośnie.
- Smutne bardzo, ale piękne. Jeszcze jedna zmiana - przeskoczyłam na kolejny utwór, w obawie, że zaraz ich moja muzyka zniechęci.
- Już nam to puszczałaś. Bardzo ładne.
- No dobrze to teraz muszę coś włoskiego. Chcecie posłuchać, przy czym się bawię na moich "dansach"?
Popatrzyli na mnie bez entuzjazmu, ale oczywiście nie było się czemu dziwić...
- To na koniec coś, co mi ostatnio nie może wyjść z głowy. Bardzo stare, oryginalnie śpiewa to Mina, ale teraz też Annalisa.
- Mama! - Mikołaj zerwał się na nogi, odsunął krzesła i pociągnął mnie do tańca. Kroki walca znów znaczyły podłogę naszej Kuchni w Domu z Kamienia. Tańczyliśmy tak i tańczyliśmy i niespodziewanie zrobiło się lekko... Jaki on piękny - pomyślałam. Taki już zupełnie dorosły, a jednak taki jeszcze mój.
Muzyczny wieczór bardzo poprawił mi humor.
A potem nastał wtorek i wtorek był dniem nieco lżejszym, choć "ołowiane" ramiona dawały jeszcze w kość i nadal oczywiście będą dawać. Walc z rodzonym synem wprawia w euforię, ale trosk z ramion niestety nie zdejmuje.
Na szczęście pogoda w tych dniach jest jak malowana i jeszcze przez dwa dni taka właśnie aura ma królować. Kiedy we wtorek wyrwałam się na nieco dłuższy spacer nie musiałam już sokolim okiem wypatrywać prymulek. Nabrały rozpędu w swoim rozkwicie i nawet dołączyła do nich wdzięczna polmonaria, jeśli się nie mylę to po polsku miodunka.
Chciałabym napisać coś nowego o Mario, ale nic nowego niestety nie ma do napisania. Długa i wyboista droga jest naprawdę bardzo wyboista. Potrzeba tylko czasu i cierpliwości, a z tą ostatnią u Mario jest krucho.
Dobrego dnia!
Ps. Zapraszam Was do podzielenia się hitami z Waszych playlist!
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
3 komentarze
Miłego dnia pani Kasiu. Muzyka łagodzi obyczaje.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego Pani Kasiu, proszę się nie martwić wszystko ułoży się dobrze. Mam prośbę, może ktoś z czytelników podsunie tytuł dobrej włoskiej powieści, oczywiście przetłumaczonej na język polski. Z góry dziękuję. Beata
OdpowiedzUsuńJa polecam serię Gnialna przyjaciółka:)
Usuń