Potrzeba dobrych myśli
piątek, stycznia 24, 2025- Mario... Buty mi się rozkleiły, naprawisz?
Naprawił.
- Mario... Urwało mi się kółko od wózka, a wózek jest pełny.
Przyjechał, odstawił zakupy do domu, kółko zabrał do naprawy.
- Mario... Bardzo pada, a Mikołaj wysiada w Marradi i nie ma parasola.
Pojechał, odebrał, przywiózł suchego pod dom.
- Mario... Goście chcą zjeść grilla.
Zrobił, wszyscy najedli się po królewsku.
- Mario... Dziś mi bardzo smutno, bo...
Przyjechał, zabrał na łąki, na szlak, nad rzekę, o nic nie pytał.
Środa rano, czarny świt, siedzę przy lekcjach. Na telefonie wyświetla się wiadomość.
"Finestra👋".
Przepraszam moją uczennicę, biorę komputer do ręki i podchodzę do kuchennego okna. Mario ubawiony macha mi z mostu. Zaraz ruszają na polowanie.
Czwartek zapowiada się bardzo spokojnie. Mam wolne popołudnie i pierwotnie nawet miałam zamiar spędzić je we Florencji, ale ostatecznie wygrywa rozsądek. Muszę pisać, nadgonić z innymi zaległościami, wystawa poczeka. W południe pędzę do Marradi, bo w czwartki przyjeżdża z Romanii sprzedawca ryb. Myślę sobie, że ponieważ mam czas, to zjemy z Mikołajem po królewsku. Kupuję siatkę vongoli na obiad i kawałek okonia na kolację. W domu rzucam zakupy na stół i najpierw zerkam do internetu jak tam zamieszanie wokół mojej nowej strony. Jestem pełna entuzjazmu, ustawiam statyw i zaczynam nagrywać podziękowania za tak miłe i pełne zrozumienia przyjęcie zmian. Jedna próba, druga, piąta, dziesiąta. Nareszcie udało się zmieścić z sensem w czasie. Składam statyw i w tym momencie na telefonie wyświetla się nadchodzące połączenie. Franco. Brat Mario.
- Caterina...
Już wiem, już czuję przez skórę, że stało się coś złego, bardzo bym chciała, żeby nie mówił dalej...
Nagrywam szybko Mikołajowi wiadomość, że z obiadem musi poradzić sobie sam. Franco pół godziny później podjeżdża pod mój dom. Jedziemy aż do Ceseny, tam został zawieziony Mario. To dobrze. To chyba drugi najlepszy szpital w całych Włoszech. Wcześniej wstępujemy do CasaGallo po dokumenty, telefon... W kuchni, która zawsze otulała ciepłem panuje chłód. Do tego nadal widać to, czego w życiu nie chciałabym zobaczyć.
Całe popołudnie do wieczora spędzamy pomiędzy pronto soccorso i półintensywną terapią. Pocieszam się, że to "pół" znaczy, że nie jest bardzo źle. Chciałabym w to wierzyć, tylko rozsądek nie chce być optymistą.
Kiedy w poniedziałkowy wieczór zmaltretowana troskami innych kładłam się spać, nie przypuszczałam jeszcze, że poniedziałek będzie niczym w porównaniu do tego, co przyniesie czwartek.
Przez cały czas wczoraj byłam twarda jak skała, a może byłam po prostu w szoku. Dziś się rozsypałam. Nie chciałam nawet pisać, ale pisanie przez całe życie pomagało w różnych momentach. Porządkuje myśli. Nie będzie szczegółów z szacunku do Mario prywatności - napiszę tylko, że on teraz potrzebuje dobrych myśli. Dobrych myśli i chyba przede wszystkim cudu.
Patrzę na tą ostatnią wiadomość i mam przed oczami jego sylwetkę jak macha mi z mostu. Chciałabym, żeby znów zadzwonił, napisał, wysłał głupi skecz, ale tak się ani dziś, ani jutro na pewno nie stanie. Telefon leży u mnie na stole.
Kiedy dziś rano przeglądając nasze zdjęcia dotarło do mnie, że te dwa na szybko wybrane oddają dokładnie ostatnie kilkanaście lat. Za moimi plecami w każdej sytuacji zawsze stał Mario i mam nadzieję, że tak będzie nadal. Zawsze pierwszy do pomocy, pierwszy do wychwalania mnie, do wspierania, do fotografowania, bez oczekiwań, bezwarunkowo, nigdy nie zawiódł.
Jeśli nie pojawią się wpisy w najbliższych dniach, to dlatego, że potrzebuję ciszy, a jeśli będę mogła podzielić się dobrą wieścią, zrobię to natychmiast. Poproszę też o uszanowanie prywatności. Ten wpis nie będzie udostępniony w social mediach.
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
8 komentarze
Czytam Twoj blog, ale praktycznie nie komentuje. Teraz chce, zebys wiedziala, ze jestem calym sercem z Toba, z Wami. Mysle intensywnie o Mario, to taka ekstremalnie pozytywna osoba, dobry Czlowiek. Z calej sily sciskam kciuki za Jego wyzdrowienie. Jest mi niewypowiedzianie smutno, ale rownoczesnie jestem pelna nadziei, ze wszystko skonczy sie pomyslnie. Trzymaj sie, Kasiu.
OdpowiedzUsuńWłaściwie mogłabym przekopiować powyższy wpis. Całym sercem jestem z Wami.
OdpowiedzUsuńI ja jestem tutaj. Rozumiem jak nikt, bo sama zostałam dzisiaj zdruzgotana wiadomością o kimś bliskim. Ściskam.
OdpowiedzUsuńKasiu... Mario to Twoja opoka, a opoka tak szybko nie kruszeje, więc Mario też się nie podda. I tego będziemy się mocno trzymać! Barbara
OdpowiedzUsuńDroga Pani, moje myśli i serce jest z Mario i Panią.
OdpowiedzUsuńApenińskie szlaki i wciąż nieodkryte miejsca czekają na Was. Będzie dobrze, wierzę w to!!!!!!!
Z calych sil sle dobre mysli, zeby skonczylo sie dobrze.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Mario, niech zdrowieje bo wiosna za progiem ❤️
OdpowiedzUsuń❤️❤️❤️ Wszystkie możliwe pozytywne fluidy ślę do Was!❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuń