Kapitulacja deszczu i to co najlepsze przed świętami

niedziela, grudnia 18, 2022

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

W sobotę w końcu deszcz odpuścił i między szarościami zaczął nawet przebijać błękit. Po długich dniach w strugach deszczu, stan niepadania wydawał się wręcz nadprzyrodzonym zjawiskiem. Patrząc na moje ostatnie prawie dziesięć lat tutaj, mogę chyba zaryzykować teorię, że grudzień pogodowo to najtrudniejszy miesiąc w Toskanii. Dobrze, że człowiek zajęty jest trochę świętami, gapieniem się na kolorowe światełka, to przynajmniej nie ma czasu bardzo się tą kapryśnością pogody zmęczyć. 

Woda w rzekach się uspokoiła, ale jeszcze wczoraj internet aż kipiał od zdjęć burej, kotłującej się Arno. Lamone pod moimi oknami też już złagodniało i dziś pogodowe portale głoszą nadejście anticiclone
Co oznacza anticiclone? Dużo dobrego! Przede wszystkim pogodne niebo i wyższą temperaturę. 

W sobotę trochę resztkami sił ulepiłam kilkadziesiąt pierogów. Resztkami sił, bo tydzień, który minął odarł mnie ze wszystkich sił. Najpierw historia z portfelem i jej niekończące się konsekwencje, a potem jakaś paskudna grypa. Czułam się jak zombie. I choć planowałam w sobotę długie pisanie, to jakoś nic z tego nie wyszło. Dnia zabrakło.  Sił zabrakło. 

Przede mną jeszcze trzy dni bardzo intensywnej pracy, a potem odrzutowiec zacznie wypuszczać hamujące "spadochrony". Bardzo potrzebuję odpoczynku, ale takiego odpoczynku na serio, bez wydzielania sobie czasu, bez patrzenia na zegarek. 

Niedziela obudziła się z pewnym planem, ale cicho sza. O planach lepiej mówić po fakcie. Planów w ogóle na końcówkę roku jest sporo, ale aż boję się do nich przywiązywać, bo potem szast prast i dzieję się cuda - na przykład gorączka zwala człowieka do łóżka. Dobrze, że do świąt jestem w sumie gotowa i przynajmniej tym nie muszę sobie głowy zamęczać. Posprząta może Paw tyle o ile, jeśli się zlituje, bo ja w tej kwestii nie myślę się udzielać. Jedzenia wystarczy - na szczęście we Włoszech nie szaleje się z milionem potraw i potem nie cierpi, "bo przecież trzeba to zjeść". Prezenty prawie wszystkie już kupione. Choinka sobie stoi, pierniki upieczone, pierogi już w zamrażalce. Zostało to, co najmilsze - do obejrzenia jeszcze kilka naszych ulubionych pozycji filmowych, aperitivo z Ellen, zapakowanie prezentów, nazbieranie pungitopo i fotografowanie Green Line we Florencji.  

W osiemnastym woreczku taka oto filozofia: 

Non imparare dai tuoi erroriImpara dagli errori degli altri così che tu possa non farne.
Nie ucz cię na swoich błędach. Ucz się na błędach innych, tak żebyś sam ich nie popełniał.

Pięknego dnia!

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze

  1. Bardzo cwana ta dzisiejsza filozofia. Tylko jakze rzadko to sie udaje ;)
    Serdecznie pozdrawiam, a swieta wlasnie powinny byc radosnym spedzaniem czasu, a juz na pewno nie goraczkowym myciem okien czy praniem firanek (o ile w ogole sie ma firanki, bo niektorzy to nie maja ;)
    Miejscie dobry czas przed swietami i same swieta!
    M.

    OdpowiedzUsuń