Majowe codzienności

wtorek, maja 10, 2022

Dom z Kamienia blog o życiu we Włoszech Marradi

Złoty deszcz maggiociondolo pochłonął całą wiosenną zieleń. Małe drzewko sięgnęło maksimum swojego kwiecistego splendoru. Teraz powolutku zacznie gasnąć i znów zrobi się tylko małym niepozornym drzewkiem. Badylek glicine, który przywędrował do ogródka wraz z mimozą, też się zadomowił i zakwitł całymi czterema kiśćmi. 

- Policzyłem, że do końca roku zostały 24 dni - obwieścił przy śniadaniu Mikołaj i zaraz dodał refleksyjnym tonem - a pamiętam jak niedawno było 200...
- Widzisz... 
Miałam pociągnąć wywód z serii: "Czas mija i im będziesz starszy, tym bardziej zaczniesz to zauważać", ale ugryzłam się w język. Znając Mikołaja zaraz odpowiedziałby mi po swojemu, a ja poczułabym się tylko jeszcze bardziej "zabytkowa". 

Ale jasny gwint - no mija ten czas jak głupi! Przecież za moment już połowa maja... 

Dom z Kamienia blog o życiu we Włoszech

W poniedziałek skapitulowałam. Po nieudanych próbach odprawienia czarów nad rozciągnięciem czasu tudzież rozdwojenia własnej osoby, by móc być w dwóch różnych miejscach na raz, odwołałam jedną lekcję tylko po to żeby mieć czas na zrobienie zakupów. W przeciwnym wypadku zostalibyśmy z pingwinem w lodówce do dzisiejszego popołudnia. 

Szłam sobie pod zielonymi lipami, na których już dyndają kuleczki - zapowiedź czerwcowej słodyczy. Szłam i rozmyślałam nad tym, że bardzo mi potrzeba samotnej wędrówki. Szłam i głowiłam się kiedy zrealizować TEN szlak i kiedy tu powędrować nad Acquachetę... I kiedy w końcu wyłączyć się i z plecakiem ruszyć w drogę na kilka dni. 

- Czy byłabym patologiczną matką, gdybym Was zostawiła i poszła na wędrówkę z plecakiem na kilka dni? Bardzo potrzebuję się wyłączyć - powiedziałam pewnego dnia do Tomka. 
- Byłabyś patologiczną matką, gdybyś tego nie zrobiła. 
- Kochany jesteś. Przygotuję wam zapas jedzenia...
- A co my gotować nie umiemy? 

Dom z Kamienia blog o życiu we Włoszech

Pogoda nareszcie zrobiła się stabilna. Ziemia, która przez ostatnie dni nasiąkła majowym deszczem aż paruje. Mario krząta się koło oleandrów, które nieprzyzwoicie zaniedbałam. Wstyd. Ale żebym ja tylko oleandry zaniedbała... 

Niech to będzie dobry i spokojny dzień. Czas już posadzić pomidory, cukinię i ogórki. 

POSADZIĆ to po włoski PIANTARE (wym. piantare)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

3 komentarze

  1. Wspaniali są Twoi chłopcy Kasiu ! Ale żeby tak sama , w góry ? Będę się martwić dopóki nie zejdziesz w dolinę . To jest z cyklu : lataj synku nisko i powoli 😏

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysiu w wielkie gory nie, to raczej wloczega od miasteczka do miasteczka pagórkami:)

      Usuń