Dom z Kamienia nie jest już "dzieckiem" - 10 lat!

niedziela, kwietnia 24, 2022

Dom z Kamienia blog świętuje dziesięć lat

A najlepsze to jest to, że od rana w błogiej nieświadomości płodzę sobie wywody o nowej łące Dyzia, o historii Guccich i o książce, którą na tej łące czytałam, aż w pewnej chwili zerkam jednym okiem na datę...
24 kwietnia... 
O matko! To przecież dziś! Jacy Gucci, jaka łąka!?? Przecież oto właśnie dziś Dom z Kamienia przestaje być dzieckiem! 24 kwietnia 2012 roku kliknęłam po raz pierwszy - wtedy z drżącym sercem i trzęsącą się ręką - "publikuj". I tak to już trwa... Dokładnie DZIESIĘĆ LAT! Czy ktoś w to uwierzy? 

Zacznijmy na tę okoliczność - na którą nawiasem mówiąc wcale się nie przygotowałam, ba! niemal o niej zapomniałam - od statystyk: 
Kilka dni temu wybiła na liczniku odwiedzin astronomiczna liczba sześć milionów. 
Na ten moment drzwi Domu z Kamienia otworzyliście 6.027.333 razy. 
Zaglądaliście do mnie z tak różnych i odległych miejsc na świecie, że czasem musiałam sprawdzać na mapie. Do tej pory pamiętam Wyspy Owcze. 
Napisałam w sumie 3.452 posty. Kiedyś zastanawiałam się ile czasu spędziłam na ich pisaniu, ale dziś chyba jednak wolałabym tego nie wiedzieć. 
Pod postami pojawiło się natomiast 13.198 komentarzy - i tu bardzo za nie dziękuję i jednocześnie przeproszę, że tak często nie odpowiadam, albo robię to z opóźnieniem. Jest mi jednak zawsze niezmiernie miło, jeśli komentujecie i zaznaczacie swoją obecność.

Dom z Kamienia blog świętuje dziesięć lat

Dom z Kamienia narodził się z dwóch powodów: z tęsknoty za Italią i z potrzeby opowiedzenia mojej historii. Tęsknotę udało mi się zgasić już po roku z kawałkiem od napisania pierwszego posta. Marzenie o przeprowadzce - choć okupione wielkim poświęceniem i trudem - spełniło się i nadal powtarzam, że była to najlepsza decyzja w moim życiu. 
A książka? Książki na księgarnianych półkach stoją już dwie, trzecia stanie w przyszłym roku. Tak czy inaczej nie stoi obok nich jeszcze TA książka. 

Zajęta pracą odłożyłam notatki "na później" do szuflady. To później trwa już lata i teraz ten temat powrócił całkiem niechcący przy okazji ostatniego wywiadu. Przedziwnym zbiegiem okoliczności o Dom z Kamienia zapytał mnie też Tomek dzień wcześniej - kiedy? I czy sens myśleć o publikacji już teraz, jeśli DOMU dalej nie ma?

Odpowiedziałam mu wtedy, że z biegiem lat ten tytułowy Dom z Kamienia nabrał innego znaczenia. To już nie jest tylko wymarzony budynek jak z toskańskiej pocztówki. Dom z Kamienia to moja włoska codzienność, to inna ja, to ludzie jacy pojawili się w moim życiu - narodziły się prawdziwe przyjaźnie, to moje wędrowanie odkrywanie, radość życia, czasem lekko gorzka, to wszystko co wypełniło te lata i mam nadzieję dalej będzie wypełniać. Może Domu kiedyś się doczekam, ale jeśli nawet nie - to dziś nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Spełniłam to, o czym tak bardzo marzyłam, a marzeń wielkich mam jeszcze wiele. 

Myślę, że już czas notatki z szuflady, moje toskańskie notesy poskładać w całość i opowiedzieć historię, jakiej tylko strzępki pojawiły się na blogu.

Dom z Kamienia blog świętuje dziesięć lat

Przez te dziesięć lat dorosły mi dzieci. Tomek w tym roku wchodzi w dorosły wiek, Mikołaj za kilka tygodni będzie świętował swoje "sweet sixteen". Nasze rozmowy są coraz poważniejsze, czasem się spieramy, ale nadal potrafimy śmiać się z głupot do rozpuku. Śmiać bezpardonowo ze wszystkiego! 
Nie mogę już chłopców pokazywać tak, jak to bywało kiedy byli młodsi. Tomek poprosił o całkowitą prywatność, więc muszę to uszanować. Mikołaj ma do wszystkiego swobodniejsze podejście. 
Blog zmienił się treściowo i wizualnie. Kto pamięta pierwsze zdjęcie z "Domem z Kamienia"? Przyznajcie się kto tu się ze mną tak ładnie starzeje?:) 

Oczywiście przez te dziesięć lat zmieniłam się przede wszystkim ja sama. Poza napisaniem dwóch książek, zadebiutowałam w telewizji, w radio, kilka osób nauczyłam włoskiego, kilka par postawiłam na ślubnym kobiercu, z wieloma osobami zachwycałam się Florencją i apenińskimi szlakami. Natomiast jednocześnie wiele we mnie pozostało bez zmian. Wciąż jeszcze odzywa się  niepewność siebie, wciąż nieśmiałość daje mi do wiwatu, wciąż tak łatwo mnie zranić. 

Dom z Kamienia to kilka godzin mojej uwagi dziennie. Mimo kołowrotka ostatnich miesięcy, starałam się go nie zaniedbywać. Wprawdzie posty ukazują się teraz później, ale mimo miotły zaparkowanej w piwnicy, aż tak wielkich mocy, by dobę rozciągnąć, nie mam. I choć ktoś mógłby pewnie powiedzieć - przeprowadziłaś się, książki piszesz, to może czas zamknąć już te drzwi? - ja wcale o tym nie myślę. Uwielbiam moje blogowanie i wszystko to, co niesie za sobą. 

Pozwólcie więc, że z tej okazji przypomnę się z moim PATRONITE. Przepraszam moich Patronów za zaniedbanie, ale wiecie, że czasem nie wiem w co ręce włożyć. Staram się jednak zawsze dbać o to, by Dom z Kamienia raczył Was miłą lekturą i obrazkami.

Na lekcję Was teraz nie zapraszam, bo chwilowo miejsc brak, ale zapraszam Was na wakacje do Marradi, na warsztaty kulinarno - trekkingowe (piąta - tym razem wiosenna - edycja już za miesiąc). 

Zapraszam Was do lektury moich książek: SEKRETY FLORENCJI i NIEZNANE TOSKANIA I ROMANIA. Gdzie Dante mówi dobranoc

I zapraszam Was oczywiście do Domu z Kamienia - abyście byli tu ze mną, cieszyli się smucili, przeżywali drobnostki i sprawy wielkie przez następne dziesięć lat. W życiu bywa różnie, ale ja zapewniam Was o jednym - tu zawsze jest prawdziwie, spontanicznie, tak jak spontaniczny, improwizowany jest cały ten dzisiejszy wpis, tak jak w sumie improwizowane od lat jest całe moje życie. 
Pięknej niedzieli! Ja mam zamiar świętować razem z chłopcami poza domem. Jakiś plan mimo prognoz deszczowych się urodził. 


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

7 komentarze

  1. Czytam blog od niedawna, ale z wielkim zainteresowaniem :) Pozdrawiam i gratuluję blogowej rocznicy...

    OdpowiedzUsuń
  2. No dobra... przyznaję się. Starzeję się z Tobą Kasiu prawie od pierwszego dnia bloga. A co pamiętam najbardziej? Waszą decyzję o zamieszkaniu, chociaż przeczuwałam to, bo przecież gumka "myszka" nigdy nie kłamie! Pozdrawiam. Hanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany!! Od "czasów gumki myszki? Hanka to znaczy, że Ty też piękna i młoda:) A tak serio to dziękuję za tyle Twoich komentarzy <3 To dla mnie bardzo cenne, nie zawsze mam czas o tym napisać, ale cenne jak nie wiem co! Uściski! I mam nadzieję, że za 10 lat znów mi tę myszkę przypomnisz:)

      Usuń
    2. Jak dożyję, to i szampana bym z Wami wypiła :):) bo jednak różnica wieku spora. Ale mam nadzieję, że więcej takich przygód zdrowotnych, jak ostatnio biopsja, już nie będzie. Hanka

      Usuń
  3. Pani Kasiu. Serdecznie gratuluję tych 10 lat. Dziękuję za to co Pani robi bo to daje nam nadzieję, że to jest możliwe.... zamieszkać w Italii. Jednocześnie wszystko o czym Pani pisze przenosi nas w te miejsca, wydarzenia, pozwala poznawać ludzi i ich życie i czujemy się trochę częścią tego włoskiego życia. A co do kamiennego domu... Dla mnie to może Pani jest takim kamiennym domem, który przeżył wiele wspaniałych i trudnych chwil. Przez co jest silniejszy, stabilny i można na nim polegać. Zbudowany z nagrzanego słońcem Toskanii kamienia. Oddający to ciepło mieszkańcom i gościom. Jest gościnny, przytulny i zapraszający. Jest swojski, z charakterem i każdy Italomaniak chciałby choć trochę w nim pomieszkać, poznać jego dzieje. To Pani życie - piękne, prawdziwe, odważne..
    Życzę Pani spełnienia następnych marzeń i planów i żeby zamieszkała Pani w wymarzonym domu z kamienia. Ściskam serdecznie
    Asia z Lochowa

    OdpowiedzUsuń
  4. Serdeczne gratulacje takiego pięknego jubileuszu. Z ogromną przyjemnością czytam Dom z kamienia już od wielu lat, czasem do porannej kawy a czasem nadrabiam zaległości z całego tygodnia, ale niezmiennie uwielbiam Pani Kasiu Pani opowieści, ubóstwiam Pani zdjęcia i cały czas marzę o Italii.
    Pozdrawiam Agnieszka

    OdpowiedzUsuń