O chodzeniu, ekscytacji, sprawach niedokończonych i przesądach

wtorek, grudnia 14, 2021

 Dom z Kamienia

Tak naprawdę pewnie nigdzie nie powinnam się włóczyć, ale do doliny wtarabaniła się tak piękna pogoda, że grzechem byłoby nie maszerować. Poza tym już od rana czułam pod czaszką jak powoli, powoli niczym przyczajony tygrys zakrada się "zmora" i bałam się, że jeśli będę dalej tkwić przed komputerem, to rozbuja się na dobre i znów będę "chodzić po suficie". 

Nim wyszłam, wczytałam się jeszcze raz dokładnie w pierwszą część tekstu po korekcie i podniosłam się na duchu, bo tak jak już wspomniałam wczoraj, w tekście zaznaczono tylko drobiazgi i dopisano kilka próśb o doprecyzowanie, nic bardzo zajmującego i myślę, że do piątku wyrobię się z odesłaniem gotowego tekstu. 

Wraz z tekstem znów wróciły emocje, bo nawet jeśli to JUŻ druga książka, to nadal czuję się jak debiutant przez duże D i tak mnie to wszystko ekscytuje, że aż mi głupio o tym pisać. 
Chciałabym, aby tekst był dopięty nim 31 grudnia zegar wybije północ, ale czy się uda to już nie tylko ode mnie zależy, a raczej niewiele ode mnie zależy. 

Dom z Kamienia blog

A zatem poszłam wczoraj przed siebie i doszłam aż do badii, a to znaczy, że wydreptałam osiem kilometrów i że zmora grzecznie wróciła do nory. Szłam w popołudniowym słońcu i trochę w cieniu, bo słońce niestety teraz niziutkie i szybko chowa się za wzgórzami. W głowie nadal przelewały się bąbelki myśli, jak te na fasadzie Ospedale degli Innocenti.  

Przede wszystkim robiłam w myślach rachunek spraw do załatwienia tak, żeby na święta mieć spokojną głowę, niech szaleją w niej tylko te przyjemne "bąbelki". Jeszcze odrobina spraw biurokratyczno-medycznych i przyziemno-codziennych i powinnam odnaleźć choć na kilka dni święty spokój. Może to jakiś przesąd, ale w nowy rok nie chciałabym wchodzić z niezałatwionymi sprawami.

Tak się złożyło, że wczoraj nawet o przesądach rozmawialiśmy przy kolacji, bo Mario chciał mi podarować jakieś noże, a mnie aż zmroziło!

- Niech cię ręka boska broni! 
- A ty co? Sycylijka? - zapytał. 
- Nie tylko na Sycylii nie podarowuje się noży, w Polsce też, ani noży ani nożyczek, a ja chyba jestem jednak bardziej przesądna niż myślałam. Zapłacę ci za nie, choćby symbolicznie.
- Mah... - Mario wzruszył ramionami zupełnie nieprzekonany, a na dowód swojej nieprzesądności zapewnił, że zawsze, kiedy nadarzy się okazja przechodzi pod drabiną.  

Chciał nie chciał, kilka lokalnych przesądów weszło mi w krew. Ostatnio na przykład rzuciłam moją śliczną różową czapkę na stół, ale natychmiast się zreflektowałam i w mgnieniu oka zabrałam ją stamtąd. Strzeżonego i tak dalej...

Pięknego wtorku!

NÓŻ to po włosku COLTELLO (wym. koltello)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. Uwielbiam różne przesądy te wszystkie niegrozne ! W kuchni musi wisiec czosnek , bo odczynia . Szalwią należy od czasu do czasu okadzić dom, żeby przepędzić złą energię i wszelkie paskudy . To ,że w domu nie wolno gwizdać to rzecz oczywista , za buty - zapłacic choc troche a najlepiej kupowac
    samemu . Kiedy przyjdzie burza - trzeba zapalić świecę itd . Czyz to wszystko , po '' odczynieniu '' nie koi niespokojnej duszy ?? Moją koi Marysia


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysiu my chyba z tej samej gliny:) potem woda swietego jana, obejrzec sie za siebie kiedy odjezdzam, ogien dla marca i wiele innych:)

      Usuń