Pieczarki, czyli wielkie coś

środa, września 29, 2021

Jesień w Toskanii, Dom z Kamienia blog

- Jak zobaczysz jedną z tych bestii, że rwie w twoim kierunku, to... 
- Mam lecieć w stronę furtki.
- Wiesz, w stadzie może być byk. 

Byka nie było. A jeśli był, to widocznie w bardzo pokojowym nastroju, w nosie miał spacerowiczów. 

- Mam! - jedna, druga... Mario wrzucił do worka kilka świeżych pieczarek.
Potem jeszcze trzecia, piąta, ale na siedmiu niestety się zatrzymało.
- Albo krowy je podeptały, albo ktoś był przed nami.
- Ale tu ładnie...
- Podejdziemy do castagno?

Jesień w Toskanii, Dom z Kamienia blog

Na środku łąki, tam gdzie jeździmy zawsze na pieczarki, rosną dwa kasztany. Niby dzikie, ale rodzą tak piękne i dorodne owoce, jak te z gajów kasztanowych. Drzewa nie są duże, ale ricci jest na nich tyle, że kolczaste kuleczki zlepiają się w jedno, a gałęzie uginają pod ich ciężarem.  

Fotografuję to miejsce każdego roku, a ta nasza wyprawa na pieczarki to dla mnie jedno z najmilszych jesiennych zdarzeń. Ktoś pomyśli - wielkie mi coś! Co w tym takiego nadzwyczajnego? I rzeczywiście wielkiego nie ma może nic. Góry? Łąki? Krowy? Pieczarki? Dwa kasztany? Ale dla mnie "wielkością" jest właśnie ta prostota. 

Podjechaliśmy na drugą łąkę, ale tam chyba od dawna nikt nie dreptał, bo furtka zardzewiała była na amen i nijak nie dała się otworzyć. Jak dzieci przeszliśmy przez całkiem wysokie ogrodzenie i z tego też miałam radości tyle, co ze wszystkich pieczarek.

Jesień w Toskanii, Dom z Kamienia blog

Po moich ochach i achach nad Abruzzo Mario chyba był trochę przejęty, więc co jakiś czas upewnia się, tak jak wczoraj, kiedy wspinaliśmy się na passo:
- Ma che bello il nostro Appennino! Eee?
- Bello, certo che è bello... Jak tatuaż na sercu, miłość do tych stron na wieki. 

Jesień w Toskanii, Dom z Kamienia blog

Na kolację zrobiłam makaron z pieczarkami, cebulą z Tropea i ostatnimi już pewnie w tym roku pomidorkami z ogródka. Smakował obłędnie. 

Dzień był dobry, bardzo pracowity, pełen zajęć, żeby odrobić wędrujący poniedziałek, ale to był naprawdę dobry dzień. Szczerze mówiąc, bałam się, że rano moje nogi będą jeszcze pokutować po poniedziałkowej wyprawie, bo wieczorem, kiedy kładłam się spać czułam każdy mięsień. O dziwo jednak obudziłam się, jakby nigdy nic, jakby żadnych kilometrów nadzwyczajnych nie było. Cieszę się bardzo, bo to znaczy, że jestem w formie. Moje ciągłe dreptanie i joga bardzo o nią zadbały. Oby tak było jeszcze przez wiele lat, bo wiele mam wędrówkowych planów.  

Pięknego dnia. 

SCAVALCARE (wym. skawalkare) - to znaczy PRZESKOCZYĆ np. jakąś PRZESZKODĘ

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. To może przepis na stronę :) ?
    Piotrek

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak , tak , poprosimy o przepis Kasiu . Ja nie umiem nic porządnego zrobić z pieczarek , co nie miałoby mdłego smaku smaku marysia

    OdpowiedzUsuń