Wisienka na torcie - trekking na Monte Lavane

poniedziałek, maja 10, 2021

Kasia z Domu z Kamienia, trekking, Monte Lavane

To, że miałyśmy z T. iść na nasz ostatni już wiosenny, wspólny trekking było ustalone, ustalona była też trasa. Jednak czułam całą sobą, że pomysł na nią nie był tym, co tak naprawdę chciałam i przez cały czas nie dawało mi to spokoju. Gdy w sobotni wieczór przyjemnie najedzona ułożyłam się w łóżku i zaczęłam przygotowywać zdjęcia do niedzielnego wpisu, nagle w mojej głowie jakiś głos, jak chochlik zaczął szeptać... 
Ten głos - zupełnie jak głos Bilba we Władcy Pierścieni, który mówi "a właściwie dlaczego nie miałbym go zatrzymać?" Ten sam głos, ten sam ton szepnął: a dlaczego nie miałybyśmy pójść na Lavane...? Dlaczego? Tak, chodźmy na Lavane! 
Zaraz napisałam do T., a T. - nie mogło być inaczej - przyklasnęła na moją propozycję. Można powiedzieć, że Lavane ukoronowało cykl naszych zimowo wiosennych trekkingów. Zaczęłyśmy w ostatni dzień lutego wyprawą na Gamognę i podsumowałyśmy majową wyprawą na Monte Lavane. W między czasie był szlak Garibaldiego, szlak Dantego, Gamberaldi, Cavallara i Lozzole. Można powiedzieć, że zrobiłyśmy "Koronę Marradi".

Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia

Obmyśliłam naszą trasę ze startem tuż za Passo dell’Eremo i z zejściem do Campigno. Wiedziałam, że szlak jest długi, ale szczerze mówiąc nie pamiętałam, że aż tak pod górę. Przewędrowałyśmy w sumie 11 km i "zrobiłyśmy" 430m przewyższenia. 
Przeszłyśmy przez "Gattoleto" i przez “Taglio della Regina”, szłyśmy najpierw dosyć monotonną trasą, ale wzdłuż miło szemrzącego strumyka, w pobliżu którego kwitły niezapominajki, aż doszłyśmy do rozłożystej łąki, bukowego lasu, szałasu partyzanta i oczywiście legendarnej ławeczki. Ławeczki, z której widać jakieś pół świata i gdzie już nic człowiekowi do szczęścia nie trzeba.
Upewniłam się też, że kiedy kilka lat temu szłam ta trasą z O. i poplątałyśmy ścieżki, nie była to nasza nieuwaga, tylko szlak rzeczywiście oznaczony jest źle. Tak jak na Lozzole! Tam też idąc od kościoła dochodzi się do niejasnego rozgałęzienia - kto dobrze się w tutejszym terenie orientuje ten idzie na czuja, a jeśli nie to można się pogubić.
W każdym razie wszystko udało nam się koncertowo i dzięki wskazówkom miłego człowieka napotkanego po drodze, zeszłyśmy nie planowanym wcześniej szlakiem, tylko tym najbardziej spektakularnym przez Galestro. I tak na ostatnich kilometrach podarowałyśmy sobie jeszcze jedno widowisko. 

Chciałabym umieć opisać to słowami, ale jak opisać łąkę, na której tyle samo stokrotek co dzikich orchidei? Albo jak opisać to, że Apeniny są takie "milutkie", jakby puchate, że człowiek całą duszą chciałby się do niech przytulić? Jak jeszcze opisać dźwięki, muzykę najprawdziwszą - symfonię, w której łączy się szemranie strumyka, granie świerszczy i kukanie kukułki?
Kiedy stałyśmy na grani patrząc to na Falteronę, to na majaczący w oddali Adriatyk, a może to było potem na ławeczce, a może przy tych bukach z wybebeszonymi korzeniami... W każdym razie T. powiedziała to, co już nie raz pisałam - "natura jest największym ze wszystkich artystów, człowiek próbuje ją tylko naśladować". 
Pospacerujcie znów razem z nami...

Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia
Trekking Toskania, monte Lavane, Marradi, blog Dom z Kamienia

Cieszę się, że tak nam ładnie to wędrowanie wyszło. To ostatni już wspólny wiosenny trekking, bo najbliższa niedziela będzie dla mojego jubilata Mikołajka, a potem T. zmienia na trochę geografię. Mam nadzieję, że zdrowie pozwoli i jesienią znów będziemy razem wędrować. To Monte Lavane było rzeczywiście taką wisienką na torcie, a na mnie w domu czekała jeszcze jedna wisienka. Mikołaj przygotował dla Matki piękne powitanie na "po trekkingu".

Kolejny tydzień zapowiada się bardzo intensywnie. Chwilowo głowa zastrajkowała, więc już uciekam i życzę Wam pięknego majowego dnia!

WISIENKA NA TORCIE to po włosku CILIEGINA SULLA TORTA (wym. cziliedżina sulla torta)

I jeszcze AUDIO, posłuchajcie: 





Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

6 komentarze

  1. Moj Boze, Twoja kolezanka z maska w gorach...

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne widoki A powitanie Mikołaja rozczulające. W takich chwilach przychodzi tylko jedna myśl- cudownie wychowałam dzieci.
    Pozdrawiam z nareszcie ciepłej i słonecznej Polski choć podobno to tylko kilkudniowa poprawa
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Usciski z goracej Toskanii, u nas òd jutra ulewy...:)

      Usuń
  3. Wspaniała trasa - 11 km w poziomie i 430 w pionie w 3 godziny! Powiem: wow!! Widoki cudne, aż się chce oddychać.
    Pozwolę sonie na komentarz dotyczący znakowania szlaków - kilka razy we Włoszech (Toskanii) zdarzyło mmi się podążać szlakiem, który okazywał się źle oznakowany albo się po prostu urywał. Tak było np. rok temu, kiedy podjęliśmy trasę z Monticiano do San Galgano, trasa zamieszczona w przewodniku, widniejąca na mapach "planszowych", ot, przechadzka, czemu nie? Szlak w pewnym momencie przestał być znakowany, byliśmy bardzo niedaleko, próbowaliśmy na różne sposoby, i nic. Oczywiście można było iść przez pole "na pałę", ale przecież nie o to chodzi. Tak samo było z trasą pomiędzy Santa Vittoria (Pozzo) a San Francesco (Foiano) - doszliśmy, ale szlak zgubiliśmy przed połową drogi. A w Val d'Orcia, która jest przecież wymarzona dla wędrówek, i gdzie pieszych tras na mapach i w informatorach jest sporo, mieliśmy wręcz wrażenie, że ktoś - dla żartu? - poprzestawiał lub poodwracał "szlakowskazy".Nie jestem doświadczonym "szlakowcem", raczej włóczęgą :-), więc moje wrażenie nie są miarodajne, ale tak mi się przypomniało.
    serdeczności!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże jak pięknie ... Czy na tym drugim filmiku to już cykady ? A.

    OdpowiedzUsuń