poniedziałek, lutego 15, 2021

Nie będzie tytułu i nie będzie zdjęcia. Wybaczcie. Nie mam dziś siły pisać, ale choć te kilka słów wyjaśnienia, bo cisza zmartwiłaby wiele osób. 
Wczorajszy zimowy spacer zakończył się dla Mario w szpitalu - nie będę budować napięcia i od razu napiszę, że już jest w domu i ma się dobrze. Ale... Ja wcale się dobrze nie mam. 

Spacer był piękny, w zimowej scenerii w słońcu, ze śmiechem, z głupawką, spacer spokojną trasą, którą wcześniej szliśmy nie raz, z mnóstwem zdjęć i nagrań do kolejnego video. Do samochodu brakowało jakieś sto metrów. Wtedy Mario dostał nagle, jak obuchem w łeb, potwornych zawrotów głowy, do tego stopnia, że nie mógł ustać na nogach. Szczęście w nieszczęściu szłam akurat tuż za nim i zdążyłam złapać go nim upadł i posadzić na ziemi. Nie mam dziś siły opowiadać o zbieganiu do miasteczka, wołaniu o pomoc, o telefonie, który nie łapał sygnału, o czekaniu na karetkę, które ciągnęło się w nieskończoność, o trudnościach z noszami i stresem, który trudno z czymkolwiek porównać. Nie mam siły dziś na nic. Wróciły moje dziecięce traumy z taką siłą, że nie chce mi się nawet pisać, więc wybaczcie. Tak jak już wspomniałam Mario ma się dobrze i to najważniejsze. 
Całe szczęście nie był to ani kolejny zawał, ani udar, czego najbardziej się obawiałam. Mario ma też kilka innych zdrowotnych problemów i wczoraj odezwał się jeden z nich.  To całe dla mnie dramatyczne zdarzenie to "tylko" wina błędnika... 

Nie oglądałam zdjęć z wczoraj, nie umiem. Nawet durnych selfie w telefonie nie potrafię obejrzeć. Wciąż wszystko się we mnie trzęsie. Noc nie przyniosła ukojenia. Może jutro zdobędę się na więcej. Dziś już wystarczy.

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

12 komentarze

  1. Przytulam i wysyłam ciepłe myśli dla Mario i Ciebie ...
    Aneta

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdrowia dla Mario i spokoju dla Was wszystkich!
    Ściskam serdecznie i pozdrawiam,
    Anka T.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozdrowienia dla Marion
    Piotrek plus reszta

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasiu, mialam dwa razy to samo, gdyby zdarzylo sie na ulicy, to tez bym tam lezala, bo nie mialabym sily ustac na nogach ani miec otwartych oczu, bo swiat wirowal dookola... Ja sie powtarzam, szukaj znowu labirintite life 120. Dieta srodziemnomorska jest niestety zrodlem wielu chorob. Wiem, ze w Italii brzmi to jak herezja, zdecydowana wiekszosc nie przyjme tego do wiadomosci, ale sprobowac mozna, jak sie nie ma nic do stracenia, a mozna tylko zyskac. W kazdym razie dziennikarzy Adriano Panzironi, ktory jest tym, ktory te nie wygodne prawdy zwela, jak dotad wygral wszyskie sadowe procesy. Pozdrowienia znad Stretto.

    OdpowiedzUsuń
  5. Strasznie mi przykro, że miły dzień miał taki nieprzyjemny koniec. Dużo zdrowia dla Mario, a dla Ciebie siły. Jutro będzie lepiej. Przesyłam Wam ciepłe myśli.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kasiu z wielkim niepokojem przeczytałam Twój poniedziałkowy wpis.Biedny Mario. Wyobrażam sobie jak byliście przerażeni tym bardziej,że było to w górach daleko od ludzi.Wiem jak to wygląda i jak się czuł Mario. Miałam zapalenie błędnika człowiek dostaje cios w głowę i ma tak potworne zawroty głowy,że nie jest w stanie kompletnie utrzymać się na nogach. Świat wiruje w potworny sposób. Nie wiem oczywiście czy to jest to ale piszesz,że zaburzenia błędnika. Z całego serca pozdrawiam Mario Ciebie. Mam nadzieję, że przy pomocy lekarzy i leków Mario dojdzie do pełnego zdrowia. Ale będzie musiał już uważać na wiele rzeczy związanych z równowagą.
    Przesyłam Wam serdeczne myśli i pozdrowienia. Jola

    OdpowiedzUsuń
  7. Kasiu z wielkim niepokojem przeczytałam Twój poniedziałkowy wpis.Biedny Mario. Wyobrażam sobie jak byliście przerażeni tym bardziej,że było to w górach daleko od ludzi.Wiem jak to wygląda i jak się czuł Mario. Miałam zapalenie błędnika człowiek dostaje cios w głowę i ma tak potworne zawroty głowy,że nie jest w stanie kompletnie utrzymać się na nogach. Świat wiruje w potworny sposób. Nie wiem oczywiście czy to jest to ale piszesz,że zaburzenia błędnika. Z całego serca pozdrawiam Mario Ciebie. Mam nadzieję, że przy pomocy lekarzy i leków Mario dojdzie do pełnego zdrowia. Ale będzie musiał już uważać na wiele rzeczy związanych z równowagą.
    Przesyłam Wam serdeczne myśli i pozdrowienia. Jola

    OdpowiedzUsuń
  8. Uff, jak dobrze, że już dobrze. Na szczęście to się da leczyć. Ciepło Was pozdrawiam i przytulam. Hanka

    OdpowiedzUsuń
  9. Kasiu, dla Ciebie serdeczne zyczenia powrotu do spokoje i dobrych mysli(wiem, wiem, ze latwo nam to pisac).
    Pomysl ze i tak to bylo szczescie w nieszczesciu ze nie stalo sie podczas jazdy. Dla Mario duzo zdrowia.
    Malgosia Neuss

    OdpowiedzUsuń
  10. Przytulam Ciebie mocno, un abbraccio e tanta salute a Mario
    Rosmarino

    OdpowiedzUsuń
  11. Choć nie miałam jeszcze okazji poznać Mario osobiście to dzięki twoim wpisom mam poczucie, że znam Go już bardzo dobrze. Uściskaj Go mocno ode mnie i życz mu dużo zdrowia. Ściskam Kasieńko moja.

    OdpowiedzUsuń
  12. Serdecznie pozdrawiam. Życzę powrotu do zdrowia dla Mario, siły i odwagi dla Ciebie Kasiu. Żeby taka sytuacja się nie powtórzyła. Żebyście nadal mogli cieszyć się wędrówkami po Mugelo.

    OdpowiedzUsuń