Jedna przylaszczka wiosny nie czyni i rozkojarzenie

piątek, lutego 12, 2021


Tym razem wcale nie ucieszyłam się na widok pierwszej tegorocznej przylaszczki. Najpierw ją sfotografowałam, a potem popatrzyłam z żalem i wyrzutem na północny wschód, skąd ciągnęły do nas grafitowe chmury. Wiadomo było, że w ciągu najbliższej doby temperatura poleci na łeb na szyję, a z grafitowych chmur sypnie śniegiem. Biedna i ta przylaszczka i żonkile i krokusy i fiołki... A taka już była prawie wiosna.
 


W czwartek ciesząc się jeszcze ostatnim ciepłem przed późnym atakiem zimy i skraweczkiem wolnego czasu, złapałam za torby i ruszyłam do Marradi. Plan miałam taki, żeby przemaszerować kilka kilometrów, a potem wracając zatrzymać się w miasteczku i poza zakupami załatwić też parę ważnych spraw. Poszłam w stronę Colombai, bo stamtąd Marradi ładnie się prezentuje,  trasa nie jest wymagająca, a do tego to dosłownie krok od centrum. 

Przedreptałam tyle ile mogłam, sfotografowałam wszystkie możliwe kwiatki po drodze, podumałam nad złowrogim grafitem na horyzoncie, a potem zawróciłam, by załatwić to co było do załatwienia. 

Stanęłam przed bankomatem, sięgnęłam do torby i wtedy okazało się, że portfel został w domu. 
Wszystko w temacie zakupów, rachunków, doładowania telefonu i załatwienia ważnych spraw. 

Nie wiem czy bardziej miałam ochotę rozpłakać się nad moim rozkojarzeniem czy wyklinać je w głos, w każdym razie ani jedno ani drugie na nic by się zdało. 


Z pustymi torbami ruszyłam w stronę Biforco i tylko głowę sobie łamałam jak tu poukładać jeszcze bardziej zajęty piątek, jak wyczarować czas, żeby móc to co najpilniejsze z sukcesem pozałatwiać. 

Temperatura w nocy bardzo spadła. Śnieg ma przyjść dopiero pod wieczór. Weekend podobno czeka nas mroźny. Trzeba zacisnąć zęby i zimowe perturbacje przeczekać. 
Przed nami karnawałowy weekend. Mam nadzieję wyczarować jakieś słodycze, bo wczoraj musieliśmy obejść się smakiem. Z braku czasu na kulinarne cudowanie, miałam zamiar przynajmniej kupić kilka smakołyków, ale ten nieszczęsny portfel... 

Planów żadnych nie mam. To znaczy - może bym i miała, gdybym miała czas pomyśleć, a w ostatnich dniach i na to coraz bardziej czasu brakuje. Najpierw to ja muszę pomyśleć co zrobić dziś na obiad z prawie pustej lodówki...

Dobrego końca karnawału, dobrego weekendu!

PORTFEL to po włosku PORTAFOGLIO (wym. portafolio)


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze

  1. Oj gapciu,gapciu.Tak to juz jest jak się chce kilka rzeczy na raz robić i jeszcze myśli o czymś więcej.Ja bym się bardzo zdenerwowała a ze może zgubilam.Piękne te kwiatuszki takie swiezutkie i kolorowe aż zał by zniszczył mróz i snieg.Pozdrawiam Marta uk

    OdpowiedzUsuń