Styczniowa wiosna

piątek, stycznia 22, 2021

Wiosna w Toskanii Dom z Kamienia blog

Buzia śmiała mi się naokoło od tych wszystkich kwiatów, kwiatków, kwiateczków! Nie wierzyłam, że w czwartek uda mi się wyjść na tak długi marsz albo w ogóle na jakikolwiek marsz, bo w czwartki to ja zwykle nie mam czasu się w cztery litery podrapać, ale jakimś cudem, czy też raczej nie cudem, a przy moim samozaparciu i mistrzowskiej organizacji udało się. Zawinęłam się zaraz po obiedzie, a żeby trasę wydłużyć i nieco zmienić powędrowałam drogą na San Benedetto w stronę badii. Przeszłam tym razem ponad osiem kilometrów i zaraz znów zrobiło się lżej.

Zestroiłam się w kapotę jakby to jakiś styczeń był, a tymczasem na trasie przywitała mnie wiosna.  Szybko kapotę zsunęłam z ramion, a twarz śmiała mi się do słońca. 
Do słońca i do tych kwiatków! Dalej hop siup przez rów na łąkę, bo a to fiore di san Giuseppe, a to te żółte, których potem robią się całe dywany, aż w końcu i prężne żonkile w zwartych kępach.  
 

Nie, nie! Nie łudzę się, że to już po zimie. Jeszcze się pokazują w pogodowych tabelkach przymrozkowe kaprysy i deszcz ze śniegiem, ale mam nadzieję, że mimo takich incydentów tej wiosny będzie coraz więcej. 

To był bardzo dobry spacer. Powietrze pachniało już inaczej. Miałam ochotę śmiać się w głos. 

Mikołaj po historii wcale nie był zadowolony. Powiedział, że niektóre pytania były bezsensowne. Szkoda mi go, bo on tak bardzo tę historię lubi. Ciągle trajkocze o Grekach, Persach, o Karolu Wielkim... Trajkocze w sposób tak ciekawy i pełen pasji, że nawet ja "na starość" zaczynam historię ogarniać. Nie będę się jeszcze pieklić, poczekam na ocenę Mikołaja i jeśli znów powtórzy się sytuacja będę interweniować. 
Trudno. 
Dziecka demotywować nie pozwolę. 
Oczywiście przegadaliśmy dużo i tłumaczyłam, żeby potraktował to jako życiową lekcję, żeby nauczył się radzić sobie w relacjach z trudnymi osobami, bo takich spotka w życiu jeszcze wiele. 


Po pięknym czwartku przyszedł piątek tak marny, że aż wstyd. Zdaje się, że z długiej wyprawy jutro nic nie będzie. 
Kolejne trudno.
Najwyżej wyprawa będzie krótsza. 
Poza tym nawet jeśli byłoby brzydko to przecież e-book czeka i mogę ten czas wykorzystać bardzo produktywnie. 

Dopisane po 12.00
Mikołaj sprawdzian zaliczył, ale ocena bardzo słaba. Będzie zawiedziony, bo tak bardzo mu zależało. W związku z tym ja szykuję się na wojnę. 

Dobrego weekendu, dla kogo już weekend!

ZWIEDZIONY to po włosku DELUSO (wym. deluzo)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

12 komentarze

  1. O jak wam już tych kwiatków zazdroszczę! U nas bazie i wiatr niosący zapach wiosny... Też piękne, ale za prawdziwą wiosną tak mi się tęskni!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjdzie w końcu wszędzie, u nas teraz też zapowiadają pogorszenie, śnieg z deszczem:(

      Usuń
  2. Mam nadzieje ze Mikus nie zrazi sie do swojej pasji jaka jest historia. Zapewne masz racje twierdzac ze dla niego to tzw. "lekcja zycia". Profesjonalne podejscie i obiektywna ocena kogos kogo sie nie lubi ze wzgledu na kolor oczu czy ksztalt paznokci to niestety nie rzadkosc. Kasiu jesli moge skromnie doradzic to absolutnie nie wdaj sie wmanimulowac w dyskuje z ta osoba.Ta osoba znajdzie mnostwo argumentow, zebys zwatpila. Idz prosto do direttore della scuola i okresl sytuacje. Podpytaj Mikolaja czy inni tez maja podobne problemy z tym pedagogiem.
    Uszy do gory i do przodu Kasiu
    Malgosia Neuss

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele dzieciaków zgłasza podobne problemy. Ja panią już poznałam przy okazji Tomka problemów z łaciną i nawet jeśli na początku myślałam, że to Tomek jest przewrażliwiony, to dwie minuty rozmowy rozjaśniły mi bardzo. Pani moim zdaniem ma sama ze sobą problem. Mikołaj na szczęście już przetrawił.

      Usuń
  3. Kasiu zgadzam się z przedmówczynią - wydaje mi się, że wdawanie się w dyskusje z panią od historii może sytuację pogorszyć. Jak by nie patrzeć pani odbierze to jako podważanie jej kompetencji i niestety może dołączyć element zemsty pt - to ja mu jeszcze pokażę. Pójście z kolei do dyrektora w sprawie oceny to zagranie z grubej rury. Myślę, że najlepszym wyjściem na początek jest skonsultowanie przez Mikołaja z kolegami z klasy odpowiedzi z klasówki - wtedy zobaczy po pierwsze jakie oceny otrzymali koledzy, a po drugie jeśli przy takich samych odpowiedziach mają lepsze oceny - to ma wówczas jakiś argument w ręce.
    Emocje odstawiłabym na razie na bok, to taka rada od serca :)
    Pozdrawiam Aneta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anetko ja to się wdałam już w dyskusję trzy lata temu, kiedy ta pani uczyła Tomka łaciny i wiem co to za typ. Bierna zgoda na wszystko nie zawsze jest dobra. Tym razem zdecydował Mikołaj - zostawić jak jest. Jeśli dalej będą problemy i Mikołaj poprosi o interwencję, na pewno nic mnie nie zatrzyma:)

      Usuń
    2. No i super, że Mikołaj tak zdecydował. Ale warto przeanalizować co takiego tę panią "boli". Bo skoro problemy zgłaszają też inni uczniowie, to może wtedy jakieś spotkanie z dyrektorem w większym gronie ?

      Usuń
    3. Zobaczymy co będzie dalej.

      Usuń
  4. Ja tez mialam straszne problemy z pania ,ktora uczyla historii w szkole podstawowej.Mimo tego ,ze niszczyla mnie na kazdym krokun nie udalo jej (pani nauczycielce) sie zniszczyc mojego umilowania historii (szczegolnie starozytnej ) ,ktore trwa do dzisiaj nieprzerwanie. Do Mikolaja : uszy do gory i nie przejmowac sie glupim babsztylem - chociaz wiem jak to boli -czlowiek czuje sie karany za niepopelnione winy.
    Moc pozdrowien dla Was Wszystkich .
    Eva

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Ja natomiast mam podobne wspomnienia z liceum z panią od polskiego.

      Usuń
  5. Kasienko biedne są dzieci z takimi glupimi nauczycielami.U nas było to samo tylko z matematyczka.Oni nie lubią uczniów z większą wiedza bo chyba boja się obsmiania przy jakichś pomylkach swoich.Ingerencja bo to nawet nie była rozmowa zakończyła się źle dla uczniów bo się mscila.Dopiero zebranie rodziców i prośbą do dyrektora o zmianę nauczyciela pomogły.Tylko dzieci miały cały rok nerwy .I bardzo źle doświadczenie na dalsza naukę.Dobrze ze Mikołaj podszedł do tego tak ze sam jakoś da rade.Wszystkie dzieci razem pewnie muszą wytrzymać ta babe.Szkoda ze w tym trudnym czasie takie dla nich doszły problemy.Trzymam kciuki za Mikołaja ze nie straci z tego powodu serca do historii.Trzymajcie się zdrowo .Pozdrawiam Marta uk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to bywa. Ja też cały czas mu powtarzam, żeby dalej historię kochał tak jak kocha.

      Usuń