O wiadomych i niewiadomych - refleksje na starcie nowego roku

sobota, stycznia 02, 2021


Nawet jeśli nie byłoby lockdownu, to rzeczywiście nic z naszej noworoczno - plażowej tradycji by nie wyszło. O ile do południa pogoda była całkiem znośna i pomyśleć można było, że prognozy wcale się nie sprawdzą, o tyle po obiedzie wszystkie wątpliwości się rozwiały. Lunęło tak, że nawet ja, która zostałam ostatnio porównana do Di Caprio w filmie Revenant, ani myślałam, żeby nos wystawić za drzwi. 

Obiad zjedliśmy przesmaczny i prawdziwie tradycyjny, żeby 2021 obfitował w pomyślność. Cotechino z soczewica, którą przygotowałam według jednego z moich ulubionych przepisów - z kurkumą zamiast curry i imbirem , do tego polski akcent z buraczków, na przystawkę sałatka z ośmiornicy i zacne prosecco, żeby jeszcze raz wznieść toast za pomyślność w nowym roku. 
 

Cały dzień minął leniwie pomiędzy stolem, drzemką, planszówkami i filmem. Takie dni są czasem potrzebne i trzeba przyznać,  że w tym świątecznym czasie takich momentów mieliśmy całkiem sporo. Nie znaczy to oczywiście, że na lenistwie minął cały Capodanno. Do lekcji na trochę też musiałam przysiąść, bo tydzień zapowiada się super intensywnie. 

Dużo zastanawiałam się nad tym co przyniesie kolejne dwanaście miesięcy. Przeglądałam zaczęte e-booki wyciągnięte na pulpit komputera i choć na pierwszym planie są oczywiście Sekrety Florencji, to jednocześnie zastanawiałam się jak tu wreszcie znaleźć czas i dokończyć moją "Nieznaną Toskanię" - opowieść o Mugello, Alto Mugello i o przygranicznej Romanii. To powinien być właśnie ten rok - przecież to w 2021 będziemy obchodzić siedemsetlecie śmierci Dantego, a te wszystkie tereny są przecież nazywane ziemią poety!
Poza tym kompletnie nie umiem wyobrazić sobie czym wypełnią się nowe dni, tygodnie, miesiące. Gdybając sobie w głowie czułam nawet lekki niepokój, ten niepokój, który często czujemy przed nieznanym. Stary rok, choć dla wielu kontrowersyjny, był już dobrze oswojony i mogłabym go skwitować słowami Pawlaka ze znanej komedii: "Wróg? A wróg, ale swój!" A ten nowy? Co przyniesie? 


Poza tymi e-bookami, to nie mam chyba żadnych sprecyzowanych planów. Czuję się teraz trochę tak jak na nowym, nieznanym mi jeszcze szlaku, kiedy dochodzi się do zakrętu i człowiek się zastanawia co za nim - ciężkie podejście, piękny widok, następny zakręt?

Dziś tak na pewno wiem jedynie tyle, że najbliższy czas lekcyjnie zapowiada się bardzo pracowicie i że pogoda ma być prawdziwie zimowa. Nie wiem natomiast, kiedy będę mogła wrócić do Florencji, kiedy dzieciaki znów usiądą w szkolnych ławkach. Nie wiem nawet, co Befana zostawi chłopcom w skarpetach... 
Co do Befany, to Mario wpadł na świetny pomysł, ale pochwalę się, jeśli uda nam się jego realizacja.

Na koniec jeszcze powiem Wam, że bardzo się cieszę, bo choć nikt z nas w tej chwili nie wie jak potoczy się pandemiczna sytuacja, to już zaczynacie do mnie pisać w sprawie wakacji. Mam nadzieję, że wielu z Was uda się do Marradi przybyć, wyruszyć ze mną na szlak, do Florencji czy choćby napić się razem kawy i porozmawiać.
Miejmy nadzieję!

DOBREJ STYCZNIOWEJ SOBOTY!

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze

  1. U mnie też leniwie. Ten rok nauczył mnie nic nie planować na dłuższą metę niż najbliższe tygodnie. Ja - zawsze zorganizowana, nie powiem, że żyję z dnia na dzień, ale trochę jednak tak to wygląda. Pozdrawiam. Hanka

    OdpowiedzUsuń