O wspomnieniach mniej i bardziej wyraźnych, o historii i deszczowych nastrojach grudnia

czwartek, grudnia 10, 2020

Kasia z Domu z Kamienia, Biforco

Grudzień w tym roku jest w bardzo łzawym nastroju. Dni słonecznych była dosłownie garstka. Może dwa? A tak to pada, siąpi, mży, dżdży, leje, raz nawet pośnieżyło, mgły się przewalają, chmury kisną w dolinach, a słońca tyle, co kot napłakał. 
Z drugiej strony kiedyś musi popadać, nie padało przecież przez pół jesieni albo i lepiej! Dobrze, że choć temperatura jest całkiem przyzwoita, więc i w domu cieplej, a jak się wychodzi to czapka jest jeszcze zbędna. 
Co do domu i ciepła to w ogóle tak nam teraz dobrze. Ile my się zimą wymarzliśmy przez ostatnie lata, to tylko my wiemy... Teraz już inaczej. Teraz całkiem po ludzku i co ważne pierwszy rachunek za gaz, którego się bałam wcale mnie nie "zabił". Ulga. 
 
Gaj kasztanowy, Biforco, Toskania nieznana

Na kolację przygotowałam flaczki po florencku - trippa alla fiorentina. Mario przyniósł je dzień wcześniej, bo tak go jakoś smakowo naszło. Po kolacji nie wiedzieć czemu zebrało nam się na wspominki. Może to po tych zdjęciach z pungitopo. Sama nie wiem... 
Na chybił trafił zaczęliśmy przeglądać mój blog od pierwszych lat. Uzbierała się z tego niezła kronika rodzinna. Ilu to momentów człowiek w ogóle nie pamięta... Przedziwna jest ludzka pamięć - jedne wspomnienia są jaskrawo wyraźne, inne jakby rozmyły się we mgle, a jeszcze inne jakby w ogóle nie miały miejsca i upływ czasu nie ma czasem nic do rzeczy. 
Niektóre wspomnienia są jakby z "wczoraj" i gdyby nie to, że chłopcy urośli i dorośli to dalej przy tym wczoraj bym się upierała. 
Wspominaliśmy anielski wdzięk Mikołaja i to, że każdemu musieliśmy tłumaczyć, że nie jest dziewczynką, wyjazdy tu i tam, Puglię, pikniki na Gamogni, wystrzępione włosy Tomka, po tym jak go Mario ostrzygł, wspominaliśmy to i tamto, aż w końcu Mario powiedział, że powinnam taki mały przegląd zdjęć przygotować. Kto wie... Może w wolnej chwili.

Kasia z Domu z Kamienia - blog o życiu w Toskanii

Grudzień odfajkował pierwszą dekadę. 
Mikołaj dziś jeszcze raz zmierzy się z historią, więc kciuki bardzo potrzebne. Sam poprosił o ponowne odpytanie i wiem, że jest przygotowany, więc jeśli znów zostanie tak źle oceniony, będę interweniować. Może ktoś pomyśli, że jestem nadopiekuńczą matką, ale to nie tak. Zwyczajnie nie pozwolę na to, by ktoś swoimi kontrowersyjnymi metodami nauczania zabił w Mikołaju miłość do historii. W takich sytuacjach budzi się we mnie lwica, tym bardziej, że sama mam bardzo smutne szkolne doświadczenia. Chcę też, żeby Mikołaj póki jest pod moimi skrzydłami miał poczucie, że kiedy dzieje mu się krzywda, ja zrobię wszystko by temu zaradzić, że ma we mnie pełne poparcie i oparcie. 

Zrobiło się późno, choć jeszcze ciemna noc. Późno dla mnie. Praca czas start. Dobrego dnia!


sukienka i bluza: www.madame.com.pl

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. Kciuki zaciśniete :)
    Aneta(M)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tez trzymam kciuki . A dziecka trzeba bronić i tyle ! Nie wolno pozwolic na jawnie krzywdzące oceny ! Trzymaj sie Mikołajku !! Marysia

    OdpowiedzUsuń