Nieprzespana noc i całkiem udana sobota

niedziela, listopada 29, 2020


Na telefonie wyświetliła się godzina 2.30... Za nic nie mogłam spać. Jak już się obudziłam, to zaczęłam kręcić się z boku na bok, a głowa zamiast odpłynąć znów w słodkie sny, czy w ogóle jakiekolwiek sny, zaczęła nakręcać się różnymi możliwymi scenariuszami. Niekoniecznie tymi różowymi... O spaniu nie było już mowy.
Zapaliłam lampkę, otworzyłam komputer i zaczęłam poprawiać list do gminy, który miałam zanieść za dziesięć godzin. Jak już uporałam się z listem, a sen dalej nie przychodził, to złapałam się za lekturę, którą też dzięki temu pewnie już jutro Wam zrecenzuję. I tak zrobiło się dobrze po czwartej...
W końcu mnie zmogło i zasnęłam, ale przez to wszystko ledwo przed lekcjami się ze wszystkim wyrobiłam. Nie lubię takich poranków "nie po mojemu". 

I teraz do rzeczy, co w gminie.
Mój list został chyba dobrze przyjęty. Muszę tak czy inaczej nanieść jedną poprawkę, a raczej doprecyzować pewną kwestię i przynieść go jeszcze raz w poniedziałek. Wygląda na to, że sprawy, których nie udało mi się usystematyzować przez siedem lat, może uporządkują się teraz? Jeśli tak będzie istotnie, zacznę wierzyć w cuda bożonarodzeniowe. 


Wracałam z Marradi ciut lżejsza, to znaczy objuczona byłam zakupami jak średniowieczny muł, ale w środku było mi zdecydowanie lżej. Oczywiście za wcześnie na radość, bo może to tylko takie moje wrażenie, że wszystko się uda, niemniej staram się być dobrej myśli. 

W sobotę chłopcy kończą lekcje dopiero o 13.00. Wtedy siadamy razem do obiadu i nim odejdziemy do stołu robi się 14.00. Nikogo wczoraj nigdzie nie wyciągałam, nawet samej siebie. Po poranku na wariata, po kilku lekcjach, po tachaniu zakupów z Marradi i nerwach związanych z biurokracją sama nie miałam już siły nigdzie iść, tym bardziej, że zapowiadana od kilku dni mgła w końcu wdrapała się na nasze 300 metrów nad poziom morza.

Postanowiłam, że skoro już nigdzie się nie wybieram, to choć popracuję i tak będę mogła podarować sobie całą wolną niedzielę. Kilka godzin zajęło mi przygotowanie nowych lekcji, ale też z radością i spokojniejszą głową znów po miesiącach przerwy usiadłam do e-booka. "Sekrety Florencji po drugiej stronie Arno" na pewno nie będą skończone przed świętami, choć taki był mój plan. Muszę przynajmniej raz, choć lepiej dwa czy trzy wrócić do mojej ukochanej Florencji po brakujące materiały. Ruszam jak nas tylko otworzą, jak bardzo tęsknię to chyba nie muszę dodawać. 

Do pisania zabrałam się z zapałem, bo to właśnie ta Florencja jest moją ulubioną. Myślę, że druga część Florencji będzie bardziej emocjonalna i bardziej "moja". Wiem też, że powstanie część trzecia, ale o czym - tego jeszcze nie zdradzę. Gdyby komuś z Was umknęły "Sekrety" znajdziecie je na przykład - TUTAJ

Sobotni wieczór mogłam cały poświęcić na pisanie i czytanie, bo Mario, który dla kogoś piekł pizzę w sobotni wieczór, zapytał czy i my reflektujemy na dostawę. To nic, że pizzą opychaliśmy się w piątek, na pizzę Mario nie można powiedzieć nie! Pizza podjechała pod dom, a ja nie kiwnęłam nawet palcem. 

I tak mamy niedzielny poranek. Ostatni już w tym roku listopadowy niedzielny poranek. Poranek cały dla mnie... 
Myślę, że dziś wyczaruję coś dobrego do jedzenia. Tomek prosił o ciasto z jabłkami. Myślę też, że dziś powieszę moje słynne 24 woreczki. 
Poza tym idzie do nas zima, ale jeśli żadne oberwanie chmury dziś nas nie nawiedzi podaruję sobie kolejny, choćby nawet pochmurny spacer. Dobrej niedzieli!

BEZSENNOŚĆ to po włosku INSONNIA (wym. insonnia)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

3 komentarze

  1. Kasiu , oczywiście kciuki trzymam za sprawy '' gminne' bo przeciez czuje ,że to musi byc coś bardzo , bardzo ważnego . I niech sie wszystko uda zalatwić po Twojej myśli!! Jednoczesnie , kiedy czytam o '' tachaniu zakupow'' to zawsze myśle , czy masz Kasiu jakis duży wózek zakupowy na kółkach ? wiem ,że do tego będzie zawsze jakaś siatka ale o ile bylby łatwiej . Z autopsji ! Marysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysiu ja sobie ciągle obiecuję, że taki wózek sobie sprawię i tyle... Wiem, powinnam, bo kiedyś mi kręgosłup wysiądzie. Po ostatnim tachaniu zakupów kiedy na serio przesadziłam bolały mnie barki przez trzy dni.
      Obiecuję, że kupię!

      Usuń
    2. Trzymam za słowo i będę sprawdzac !

      Usuń