Myśli zmęczone

czwartek, października 08, 2020

Biforco Dom z Kamienia blog 

W środę październik przypomniał sobie do czego zobowiązuje bycie toskańskim październikiem. Po nocnym deszczu zrobiło się słonecznie, lazurowo, kolorowo i ciepło - tak jak powinno być o tej porze roku. Dzień wypełniony był po brzegi, ale udało się tak czy inaczej wyrwać godzinkę na króciutki spacer. Staram się teraz tak życie i pracę organizować, żeby codziennie był na to czas. To bardzo ważne, bo poza tym co oczywiste, pomaga mi zachować równowagę, nie poddać się stresom, nie zadręczać złymi myślami. 

Kolory w dolinie zaczynają się zmieniać. Lipy powoli żółkną. Pojawiają się pierwsze kasztany, kiwi, jeszcze kwitną cyklameny, kępami bujnymi uginają się girasolini. Piękny teraz czas. 


Wracając ze spaceru coś podkusiło mnie, żeby zajrzeć za rzekę i sprawdzić jak postępują prace... 
I powiem tylko - na cholerę mi to było??? 
Murarz widząc moją minę powiedział, że lepiej było nie przychodzić. Pewnie, że lepiej! Gruzowisko...
Szczerze mówiąc jakoś średnio umiem sobie wyobrazić naszą przeprowadzkę w tym miesiącu. Murarz zapewnia, że mam się nie martwić, że to tak tylko źle wygląda i że ze wszystkim damy radę.
Oby...

Nie mam siły do pakowania kartonów. Nie mam siły na takie siedzenie okrakiem na rzece jedną nogą na lewym, drugą na prawym brzegu. A jeszcze tyle demolki przed nami! Jeszcze piec trzeba przenieść, jeszcze hydraulik... W najbliższych dniach podłączą gaz. W następnym tygodniu umówiona jestem z Ellen na zakupy. Tyle tego, że zaczynam nie ogarniać. Żeby tak choć część tego ktoś zdjął mi z ramion.

Poza tym kilka różnych nowości: 
Tomek zapisuje się na zajęcia do nowego certyfikatu językowego - tym razem z francuskiego. Mikołaj popisuje się swoją doskonałą wymową i chwalony jest przez nauczycieli - oto co znaczy rozwijać od maleńkości aparat mowy dwujęzykowo. 

W Italii opublikowano nowy covidowy dekret. Maseczek jeszcze długo nie odstawimy na bok. Teraz trzeba maseczkę mieć też na dworze, tam gdzie są ludzie. Nieprzestrzeganie tego nakazu kosztuje minimum 400 euro. Nie dotyczy to samotnych spacerów gdzieś w górach czy na wsi na odludziu. Ostatnie statystyki pokazują wzrost zakażeń, ale też podkreśla się przy tym wykonywane są rekordowe ilości testów - minionej doby ponad 124 tysiące. 

Chyba już wszyscy są porządnie tym wszystkim zmęczeni. Chciałabym znów iść do sklepu i widzieć uśmiech sprzedawcy, znów rozmawiać normalnie bez trzymania dystansu. Te wszystkie nowe zasady są tak sprzeczne z włoskim stylem życia. I nawet nie ma się jak łudzić, że jeszcze trochę, jeszcze chwilę, bo nijak nie widać w tym wszystkim światełka w tunelu. Nie chciałabym, żeby ta nowa rzeczywistość została z nami na stałe. 

Oto kolejny słoneczny dzień. Dzień bardzo pracowity. Kolejne kartony do pakowania, myśli do poukładania. Coś dobrego trzeba z tym dniem zrobić.

Dziś po raz pierwszy od końca czerwca kupię też pomidory. Wczoraj wykończyliśmy nasze ostatnie ogródkowe plony... Taka kolej rzeczy. Zostały nam tylko dynie na jesienno zimowe uczty.

DOBREGO DNIA!

KARTONY, PUDŁA to SCATOLE (wym. skatole)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze

  1. Jak zwykle przepięknie u Was we Włoszech. Takie wypady pozwalają trochę odetchnąć od tego co się dzieje na tym świecie. Remont nie będzie trwał długo, trzeba troszeczkę poczekać i potem tylko przeprowadzka.trzeba optymistycznie do tego podejść a na pewno wszystko pójdzie szybciej.

    OdpowiedzUsuń