Prosta radość

piątek, września 04, 2020

trekking Marradi - Toscana

- Te najlepsze rosną w głębi i ciężko po nie sięgnąć! - powiedziała Ellen pomagając sobie kijem przedrzeć się przez kolczaste chaszcze, by sięgnąć po dorodne jeżyny, wielkie jak czereśnie, a ja znów w prostej uwadze zaczęłam dopatrywać się życiowej filozofii.

Stałyśmy na szlaku i opychałyśmy się tymi jeżynami mając z tego taką radość jakbyśmy robiły Bóg wie co! Jedna zwykła chwila zdawała się znów tak piękna w tej swojej prostocie, że do tych jeżyn uśmiechałyśmy się z błogością.
- Co za piękny dzień!

Marradi Pigara

Ruszyłyśmy z Pigary szlakiem, który miał zaprowadzić nas grzbietami Apeninów do Biforco. Dla odmiany postanowiłam przejść tą trasą w drugą stronę, a nie tak jak zwykle spod domu do Crespino. 
Okazało się jednak, że jej końcówka wcale nie jest oznaczona, a do tego drogi rozchodzą się wieloma odnogami, tak że ostatecznie obierałyśmy kierunek trochę na chybił trafił, podążając za nosem. 

kszatany jadalne, marron buono di Marradi
trekking Marradi

Koniec końców do Biforco nie dotarłyśmy, przynajmniej nie tak jak miałyśmy zamiar... Ale czy to w tym wszystkim jest ważne?

Zatoczyłyśmy piękną pętlę ponad samym Crespino, odkryłyśmy nowe miejsca, punkty widokowe skąd rozciągała się panorama na cały masyw Lavane, na Falteronę w oddali, na naszą ukochaną, zieloną dolinę. A że nie samymi widokami żyje człowiek, rozłożyłyśmy się też w urokliwym miejscu wśród złotych traw i urządziłyśmy sobie prawdziwy piknik. 

Celebrowałyśmy chwilę z takim namaszczeniem, jakby się miała nigdy nie powtórzyć. Trajkotałyśmy jedna przez drugą, popijałyśmy wino, przegryzałyśmy serem, ciabattą z szynką, świeżymi pomidorami i winogronami...
Towarzyszyło nam w tym wszystkim koncertowanie cykad, które jak się okazało, zachęcone gorącem, postanowiły jeszcze nie iść spać. 

trekking Marradi Toscana
trekking Marradi - Toscana

 - Mam torebeczki, może coś znajdziemy, coś przyniesiemy do domu... - Ellen była naprawdę przygotowana na każdą ewentualność i rzeczywiście torebeczki się przydały, bo przy ścieżce znalazłyśmy uginające się od owoców krzewy tarniny. Tutaj są bardzo popularne, a jeszcze popularniejszy jest likier, który się z nich robi - słynny prugnino
W myśl często powtarzanej przez Mario zasady - mai tornare a casa senza niente (nigdy nie wracać do domu z niczym), my zebrałyśmy na oko jakieś dwa kilo owoców. Jeszcze tego samego wieczora Lex zabrał się za przygotowywanie napitku, który będzie nas rozgrzewał w zimowe wieczory. 


Ostatni miesiąc był ciężki i tak jak trudno mi nauczyć się przyjmować pomoc, tak też trudnym pozostaje mi angażowanie przyjaciół w moje problemy. Czasem łatwiej wypisać się na blogu schowana po drugiej stronie komputera, niż zdzwonić i powiedzieć "przytul, bo jest mi źle". Gdzieś tam we mnie wciąż pokutuje postawa "przepraszam, że żyję". 
Ale... uczę się, walczę ze swoimi słabościami i zmorami. Próbuję pokonywać strachy i niepewności. Nawet jeśli czasem zamykam się w sobie, to jednak wiem, że tu w Marradi jest Ellen przyjaciółka i powierniczka, serce na dłoni, zasłuchane uszy, oczy szeroko otwarte, ramiona gotowe, by wesprzeć i zwyczajnie utulić.
Grazie Carissima <3

Trekking Marradi - Toscana
foto Ellen

Przeszłyśmy około 10 kilometrów i na koniec, żeby tradycji stało się za dość, zasiadłyśmy w barze przy zasłużonym spritzu. A potem nadszedł wieczór, a potem przyjechał spec od pieca, ale to jest już zupełnie inna historia...
DOBREGO DNIA!


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

6 komentarze

  1. Piękny i "owocny" dzień :) Pozdrawiam. Hanka

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko piękne a najpiękniejsza pokrewna dusza . Ale i widoki i niebo i sjesta i spritz w barze .. Jakiż jeszcze cudow niewidow potrzeba ?? Maria

    OdpowiedzUsuń
  3. Trasa, którą my też wędrowaliśmy wywołała miłe wspomnienia. Nawet zdjęcia robiliśmy w tych samych miejscach: gaj kasztanowy, żółte już trawy, tarnina. Ciepło pozdrawiamy. A&B

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żałuję, że nie byłam wtedy z Wami.... Ale mam jeszcze tyle szlaków w głowie i wielką nadzieję, że za jakiś czas ruszymy nimi razem!

      Usuń