Drzwi

środa, września 23, 2020

Marradi - Toscana

Jeszcze nim nastało południe ostatniego dnia lata, tego dnia całkiem byle jakiego, poszłam do Marradi po zwykłe zakupy. Dzień jak co dzień. Jak zawsze ta sama trasa. I kiedy przechodziłam obok dawnego szpitala, mój wzrok zatrzymał się na jego drzwiach - ich wiekowość mocno kontrastowała z odnowioną niedawno elewacją. Nagle wydały mi się takie piękne i jednocześnie uświadomiłam sobie, że chyba nigdy wcześniej nie zwróciłam na nie uwagi. Zaraz też pomyślałam sobie - a może by tak sfotografować najpiękniejsze marradyjskie drzwi? 

To był dobry plan na popołudnie! Ponieważ przerwa między lekcjami rannymi i popołudniowymi była całkiem spora, pomyślałam, że warto ten czas wykorzystać kreatywnie i z dnia byle jakiego postarać się zrobić dzień całkiem znośny.
W drzwiach, tak jak i w furtkach, czy schodach jest dla mnie od zawsze coś fascynującego. Dokądś prowadzą, są zapowiedzią czegoś nowego, są pewnym znakiem zapytania - często przecież nie wiadomo co się za nimi kryje. Nie żebym dorabiała do nieznaczącego detalu jakąś filozofię, ale dla mnie jest w nich coś niemal... symbolicznego. 

Bardzo często fotografuję drzwi. Najbardziej lubię te odrapane, dotknięte duchem czasu. Drzwi koślawe, kostropate zamiast stylowych portoni

W to byle jakie popołudnie, byle jakiego dnia, po kolejnej batalii z prądem, która nie zakończyła się dla mnie sukcesem, zrezygnowana wzięłam Nikona i poszłam na długi spacer.
Zielone, miodowe, bursztynowe, brązowe jak gorzka czekolada, szerokie, wąskie, wysokie i te jak dla Hobbita... 
Dwie godziny spaceru zaowocowały sporą kolekcją drzwi najróżniejszych. Dzięki tym kadrom nie byle jakim i dzień nabrał jakiegoś wyrazu, choć na ramionach wciąż ciążyło tyle spraw... 

Staram się myśleć, że jak Bóg zamyka drzwi, to na pewno gdzieś otwiera okno. Właśnie! 
Może powinnam była wczoraj fotografować okna? 

Swoją drogą tak bardzo czekam na to aż kiedyś jakieś drzwi się wreszcie otworzą. W wielu sprawach...

Jaki dziś będzie dzień? Dzień pokaże. Jesień wpakowała się do doliny ulewnym deszczem. Mam nadzieję, że chłopcy dotarli na stację w stanie jako tako suchym. 
Tomek był tak bardzo przejęty... Nawet egzamin na koniec scuola media tak go nie stresował, jak ten certyfikat z angielskiego. Potrzymajcie proszę kciuki, żeby mu dobrze wszystko poszło i żeby ten stres, który na egzaminie nie jest dobrym towarzyszem szybko go opuścił. 

- Matka teraz siada do komputera? - pyta Mikołaj w ostatni dzień bumelowania.
- Nie, przecież teraz szykuję obiad. 
- To ja i tak matce przygotuję, żeby było na potem. 
Mikołaj bierze puchaty koc i układa mi siedzisko, tam gdzie kanapa już się wyrobiła, żebym kiedy znów usiądę do komputera miała wygodnie. 

Rozczula mnie Mikołaj tymi gestami tak, że aż w gardle ściska. 
- Jaki ty dobry człowiek jesteś Mikołajku! Nikt mnie nie kocha tak jak ty!
- No jak to nikt? Tomek też cię tak kocha. 
- To prawda. Oczywiście, że Tomek też. 
- Poza tym babcia cię kocha i wujek Tomek. 
- Masz rację, ktoś tam mnie jednak kocha.

***
Na mnie już czas. Pani Jesieni mimo rozmazanego poranka mówię pięknie dzień dobry i uciekam, by zmierzyć się z kolejnym dniem, by znaleźć gdzieś chociaż jedne otwarte drzwi. 

Buongiorno Autunno!
ZAMKNIĘTE DRZWI to po włosku LA PORTA CHIUSA (wym. la porta kiuza)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

3 komentarze

  1. Kciuki trzymam dla otuchy, bo jestem przekonana, że certyfikat Tomek i bez kciuków z łatwością zdobędzie. Trzymam też za lepsze dziś, za lepsze jutro, za nowy dom, za uśmiech, za szczęście, za lżejszą głowę.
    Ola N. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam drzwi... mają coś w sobie :)

    OdpowiedzUsuń