Powroty pod znakiem zapytania i maska chojraka

niedziela, sierpnia 09, 2020


Kiedy wieczorem usiadłam do komputera i otworzyłam główną stronę bloga, dopadł mnie taki żal, że aż miałam ochotę się rozbeczeć jak dziecko. Żal za rumiankami z okładkowego zdjęcia, za belami siana, za czerwcem, za początkiem wakacji, za momentem, kiedy myśl o całym zamieszaniu jakie nas zaraz czeka, mogłam odkładać na za miesiąc.

Teraz już nie mogę nic odkładać i im bliżej przeprowadzki tym większa ogarnia mnie panika. Na zewnątrz zgrywam oczywiście chojraka, ale to tylko maska. Chłopcy są pełni zapału i cieszą się z tej zmiany ogromnie. Mikołaj każdą wolną chwilę poświęca na przeglądanie, pakowanie, wyrzucanie i przenoszenie. Już kilka paczek powędrowało dzięki niemu pod nowy adres. Jestem mu ogromnie wdzięczna i mam nadzieję, że tego zapału wystarczy mu na kolejne tygodnie.

Martwię się czy wyrobimy się ze wszystkim do połowy września, czy Mario znajdzie czas w natłoku pracy, jaki teraz ma na odmalowanie i drobne prace, martwię się czy podłączanie mediów nie będzie powtórką sprzed siedmiu lat. Martwię się czy funduszy wystarczy, bo co i raz dociera do mnie, że jeszcze to i jeszcze tamto... Lista się wydłuża. Martwię się czy znajdę ochotników na przeniesienie ciężkich klamotów. Martwię się coraz bardziej. 


Dobrze, że choć czasu na to martwienie się nie mam zbyt wiele...
Do Biforco powróciła A. z zacnym gronem. Jeszcze kilka miesięcy czy tygodni temu każdy bał się o tych wakacjach choćby myśleć, bo przecież jak tu coś planować, skoro sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. 
Na szczęście wszystko się udało, Goście szczęśliwie dotarli, lody zjedli, nad rzeką odsapnęli, a teraz szykują się razem ze mną na spacer po pięknym mieście - zgadnijcie jakim! 
Jutro natomiast wieczór ma nam ubarwić Mario w roli pizzaiolo - to już można powiedzieć taka klasyka w "programie" wakacji z Domem z Kamienia. 


Dni są gorące, wieczory mniej. Zieleń dzięki deszczom przemykającym się ukradkiem wciąż jeszcze całkiem żywa. W kartonach stoi dwadzieścia słoików przecieru pomidorowego, jeszcze drugie tyle i będę spokojniejsza.
***
- Wiecie, że Emma Watson wypoczywa gdzieś nad morzem w Italii? - powiedział Tomek nakrywając do stołu. 
- Baaaardzo interesujące... A pamiętacie jaki Mikołaj był w niej zakochany. Jej... Kiedy to było! Mikołaś, a jak teraz? Dalej kochasz Emmę?
- Boh... - Mikołaj wzrusza ramionami - sam nie wiem... Może trochę - po czym łapie w obie dłonie kiełbasę, którą przywiozła A. i którą Tomek właśnie położył na stole, soczyście ją całuje i zaraz z błogim uśmiechem dodaje - to jest prawdziwa miłość!

CAŁOWAĆ to po włosku BACIARE  (wym. bacziare)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. Cała jesteś zmartwieniem, a przecież dajesz radę. Wiem, łatwo powiedzieć, ale wszystko będzie dobrze, a nawert lepiej. Tylko kciuki trzymać mogę, a chciałabym więcej... Kocham Was, Pozdrawiam. Hanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję:) Będę się trzymać tego "lepiej":))) <3

      Usuń