Nie ma tego złego, czyli idealny florencki dzień!

poniedziałek, sierpnia 03, 2020


Zaczęło się od mojego wielkiego zmartwienia - kiedy bardzo wczesnym rankiem staliśmy na stacji okazało się, że poranne pociągi w niedziele nie kursują i najwcześniejszy, który mógłby nas dowieźć do toskańskiej stolicy miał przyjechać dopiero o 9.00. Szkoda jednak było zmarnować wczesną pobudkę i stracić florencki poranek jeszcze bez piekielnego upału. Po szybkiej naradzie postanowiliśmy pojechać jednak samochodem, co w rezultacie wyszło na dobre!

Jeszcze nim wyjechaliśmy z Biforco uraczyłam Gości anegdotką, jak to Paw kiedyś dokumentów zapomniał i w ile czasu obrócił w te i we w te na trasie Borgo San Lorenzo - Biforco. I tak oto okazało się, że opowiedziałam tę historię w najlepszym z możliwych momentów...

- Nie mam dokumentów - powiedział O. zanosząc się przy tym ze śmiechu. 
Puściłam mimo uszu te słowa, bo myślałam, że to taki żarcik, żeby pozostać w temacie.
- Nie mam dokumentów! - O. powtórzył kolejny raz.
- Serio? Myślałam, że nas wkręcasz! - O. śmiał się w głos a my, cała reszta razem z nim.

Anegdotka przyszła mi do głowy w idealnym momencie, nim jeszcze wyjechaliśmy poza Biforco. Potem już wszystko udało nam się pięknie!


Miałam wrażenie, że we Florencji było jeszcze luźniej niż poprzednim razem. Gorąc tym razem był bardziej duszny niż palący, Goście słuchali chętnie mojego bajania i do tego udało nam się odwiedzić więcej miejsc niż pierwotnie miałam w planie. Była i kawa w moim ukochanym miejscu na Piazza Santo Spirito, potem przemiły przystanek na obiad w okolicach Santa Croce, były klasyki jak oczywiście Duomo, Signoria, Ponte Vecchio i Piazzale, ale też mniej znane perełki jak Santa Maria del Carmine czy Santa Trinita... 

Nawet ja mogłam dodać do moich florenckich koralików jedną nowość. Po raz pierwszy udało mi się zejść do krypty Świętej Trójcy i fotografować kolumny z zielonego marmuru. Krypta jest pozostałością po wcześniejszym kościele, jaki stał w tym miejscu tysiąc lat temu.


Po raz pierwszy świadomie nie zabrałam do Florencji aparatu. Po ślubie sobotnim miałam chwilową potrzebę odpoczynku od ciężkawego Nikona. Wybaczcie zatem niezbyt eleganckie zdjęcia. Zdjęcia są jakie są, jak to zdjęcia z telefonu, ale nawet one nie są w stanie odebrać Florencji uroku. 


Moim Gościom bardzo dziękuję za zaufanie, wysłuchanie, za podążanie za mną. Mam nadzieję, że tak jak miło czas spędziliśmy w toskańskiej stolicy, tak też miło i przyjemnie będzie nam w innym dużym mieście. Ale to jeszcze za chwilę...
Dziś na starcie pierwszy sierpniowy poniedziałek. Pracy znów tyle, że lepiej się nie zastanawiać.

Na koniec jeszcze muszę Wam się do czegoś przyznać, bo coś chyba ze mną jest nie tak. Kiedy wczoraj po tak wczesnej pobudce i całym dniu we Florencji wróciłam do domu, nie usiadłam oczywiście i nie odpłynęłam w "nicnierobienie". Zabrałam się z marszu za przecieranie pomidorów, a jakby tego było mało - po kolacji wyciągnęłam chłopców na wieczorne lody. Dopiero dziś padam ze zmęczenia, ale nie ma co się nade mną litować - ja się o to zmęczenie trochę sama proszę. 



Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. Często się zastanawiam nad tym , czy tubylcy doceniaja to całe piękno które mają na każdym kroku . I jak można normalnie żyć i skupiac sie na prozaicznych rzeczach jak wokół tyle piękna. Glowę bym straciła - fizycznie- od wiecznego odwracania , patrzenia na boki i w górę . A od zachwytu czułabym sie cały czas jak zakochana panna .. To znowu ja , Marysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znowu w punkt!!! Ja właśnie tak się czuję! Za każdym razem jak zakochana onieśmielona panna. Ciekawa jestem czy i kiedy to się zmieni... Marysiu dziękuję, że się odzywasz, tak mi zawsze miło! Przepraszam tylko, że odpowiadam znów z opóźnieniem, ale wariacki czas teraz...

      Usuń