Florenckie powroty i ostatni w tym roku sierpniowy weekend

piątek, sierpnia 28, 2020

Palazzo Strozzi - Tomas Saraceno "Aria"

Znów spacerowałam po Florencji, znów opowiadałam o pszczołach, oknach, tabliczkach i kulach, pokazywałam widoki i różne perspektywy, radziłam gdzie jeść, gdzie lody, gdzie kawa... Wygląda na to, że w tym sezonie to był już przedostatni spacer na zamówienie, choć nigdy nie wiadomo co się jeszcze jesienią spontanicznie "urodzi".

Po tych wszystkich wyprawach do Florencji w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, a było ich tyle, że sama straciłam rachubę, niektórzy pytali: "nie masz już dosyć?" Inni z góry zakładali: "zbrzydnie ci w końcu ta Florencja!".

Tymczasem...

Ani nie mam dosyć, ani mi nie zbrzydła. Oczywiście bywałam w tych dniach zmęczona, bo miasto generalnie męczy, zwłaszcza kiedy już dusza przywyknie do górskiej ciszy, ale żeby zaraz mieć Florencji dosyć to nie! 

Tak naprawdę już nie mogę się doczekać mojej samotnej wyprawy. Muszę w końcu podsumować część drugą Sekretów, muszę jeszcze wiele miejsc sfotografować i kilka nieznanych opisać. Przyjadę tu, kiedy już się wszystko poukłada - przynajmniej tyle o ile, kiedy zmieni się światło, kiedy rysy miasta nabiorą październikowej, aksamitnej łagodności, kiedy upudrują się jesienną nostalgią...  


A teraz jeszcze jeden zaległy, malutki choć wymowny detal zza Arno. 
Madonna del Puzzo to popiersie z terakoty, które znajduje się na via Toscanella w niszy kamiennej wieży - Torre dei Marsili. Jest to dzieło Mario Mariotti, które zostało ustawione w  tym miejscu w połowie lat osiemdziesiątych zeszłego wieku. Miejsce okryte było złą sławą właśnie jeśli chodzi o królujący w tej części miasta zapach - puzzo to smród. Odór pochodzący z koszy na śmieci mieszający się ze smrodem (wybaczcie brak finezji) uryny zainspirował artystę, do wykonania tego sugestywnego popiersia. Madonna wznosi oczy do nieba, zatykając sobie przy tym nos, a po jej ręce wędruje mysz. 

Mam jeszcze kilka florenckich drobiazgów w zanadrzu, ale te będą musiały poczekać na inny moment. 


Teraz trzeba się skupić na ostatnim już sierpniowym weekendzie. Zapowiada się bardzo intensywny czas. Będzie jeszcze raz pizza, będzie biesiadowanie, będzie pewnie krótka górska wyprawa, będzie spotkanie z przyjaciółmi, będzie - mam nadzieję - choć odrobinka odpoczynku. 

Bo przecież zaraz znów przestawię się na normalny rytm - czyli lekcje na pełnych obrotach. Zaraz chłopcy wrócą do szkoły - chyba! Zaraz trzeba przyspieszyć z pakowaniem życia w kartony i worki... Ale to wszystko zaraz, jeszcze nie w ten weekend. 
Ostatni sierpniowy weekend...

SMRÓD to po włosku PUZZO (wym. pucco)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. Kasiu, zapomniałam, ale chyba 26 sierpnia Paw miał urodziny? Przekaż proszę najlepsze życzenia urodzinowe. Pozdrawiam. Hanka

    OdpowiedzUsuń