Kiedyś i teraz oraz gotowość na nowe

czwartek, lipca 09, 2020

Pierwsze zdjęcie zostało zrobione w ostatnim tygodniu czerwca lub pierwszym tygodniu lipca 2007 roku w czasie naszych pierwszych marradyjskich wakacji. Następny raz sfotografowałam się z Mikołajem w tym samym miejscu w 2015 roku - wtedy to wyszło zupełnie spontanicznie. Byliśmy pewnie na lodach, a mnie przypomniało się tamto ujęcie z rocznym Mikołajkiem i pomyślałam, że byłoby to ciekawe porównanie: kiedyś i teraz. 
Od tamtej pory każdego roku zaczęliśmy powtarzać to samo ujęcie. Od trzeciego roku zaczęłam bardziej dbać o detale, czyli o garderobę - moja zawsze ta sama jak na pierwszym zdjęciu - co sprawia, że zdjęcia robią jeszcze większe wrażenie. 
2015 i 2016
2017
2018 i 2007
2020

Na ostatnich zdjęciach mam wrażenie, że zamiast mojego dziecka stoi obok mnie jakiś dorosły mężczyzna. Do prawdziwej dorosłości jeszcze oczywiście "chwila", ale pomijając sam wzrost, który oczywiście już dawno nie jest dziecięcy, to również i to co w głowie też coraz mniej infantylne... Mały Mikołajek na krzywych nóżkach przepoczwarzył się w motyla...

Motyla, który - jak się w poniedziałek dowiedziałam - znalazł się w gronie finalistów konkursu poetyckiego dedykowanego Mugello i jego utwór będzie opublikowany w wydanej na tę okoliczność antologii! 
Pamiętam tę poezję, bo uderzyła mnie w niej dorosłość, oszczędność słów, minimalizm i sedno. Przytoczyłabym ją dziś z dumą, ale Mikołaj nie wie, nie pamięta, gdzieś wcisnął i żeby się pozachwycać, trzeba teraz na tę antologię poczekać. 


Lipiec powoli kończy swoją pierwszą dekadę. Ja zbieram pomidory z ogródka i kwiaty cukinii. Co jakiś czas opróżniam jakąś szufladę, powoli uwalniam przestrzeń. Mam potrzebę "oczyszczenia" tej przestrzeni wokół mnie. Mam potrzebę wymienienia na nowe tego i owego. Mam potrzebę wyrzucenia tego, co zalega od lat, co nie jest już potrzebne, co tylko ciąży, bo człowiek gromadzi całe życie jak chomik, a potem ten cały bagaż sprawia, że trudno coś zmienić, trudno ruszyć z miejsca. Zbędny bagaż ogranicza.
To jest plan na najbliższe tygodnie - oczyszczać, oddawać, pozbywać się. Mądra J. mówi, że to filozofia wschodu, więc tym silniej będę się tego trzymać. Potrzebuję nowego. Myślę, że na nowe jestem już gotowa. 
Dobrego dnia!

POTRZEBUJĘ to po włosku HO BISOGNO  (wym. o bisonio)

2018
2007 i 2019

I jeszcze na dokładkę poniedziałkowe zdjęcia Ellen "od kuchni": 


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. Od pewnego czasu zaczęło się robić w domu duszno / psychicznie / chociaż nie mam dużo rzeczy. Czyszczę ,żeby zostały tylko te potzebne albo ważne uczuciowo. Które coś znaczą. Dalej jest przytulnie ale powietrza więcej i w głowie jaśniej. Maria A zdjęciami i pomysłem jestem zachwycona !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Kasiu jest pani niezwykłym człowiekiem, zaglądam tu często, piszę drugi raz, kibicuję pani bo realizuje pani moje marzenia, nie wiem czy tak mozna,ale bardzo chciałabym porozmawiać z panią jak się to określa "na priv". Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń