Letni cud

sobota, czerwca 13, 2020

Kasia z Domu z Kamienia Marradi

Najpierw tak jak ustaliliśmy ruszyliśmy na grzybowe przeszpiegi. Z przeszpiegów wyszło tyle, że nic nie wyszło. Albo słabi z nas grzybowi szpiedzy albo chwilę trzeba jeszcze zaczekać. Mario mówi, że niemożliwe, żeby grzybów nie było. Poza tym inni szpiedzy donoszą, że tu i tam coś się pojawiło. Trzeba tylko znać dobre tu i lepsze tam. 
Chodziły za mną tagliatelle z kurkami przez cały dzień... I ostatecznie musiałam obejść się smakiem. 
Mario po rozeznaniu w pierwszym miejscu zaproponował inne, ale ani ton jego nie był przekonujący, ani szczerze mówiąc nie uśmiechało mi się wspinać, tylko po to by sprawdzić czy są grzyby, których przecież nie ma... Wspinać się to ja zawsze chętnie, ale po to, żeby widoki podziwiać, przestrzenią Apeninów oddychać, a nie po to, by w gąszczu szukać tego, czego nie ma.
- Może lepiej jedźmy sfotografować ginestre?
Mario ochoczo przystał na propozycję. Widocznie on też do końca w te grzyby już dziś tu i teraz nie wierzył... Pojechaliśmy kawałek dalej drogą za "Dom Sycylijczyka".

Kasia z Domu z Kamienia Ginestre
Kasia z Domu z Kamienia Ginestre
Kasia z Domu z Kamienia Ginestre
Kasia z Domu z Kamienia Ginestre
Kasia z Domu z Kamienia Ginestre

Ginestre to jeden z cudów włoskiego lata! Podobno kwitną też w Polsce, ale ja sama nigdy ich nie widziałam. "Nauczyłam się" ich tutaj i dlatego zawsze będą to dla mnie ginestre, a nie żaden żarnowiec - swoją drogą medal za "poetycką" nazwę... 
Ginestre porastają całymi połaciami górskie łąki, zbocza, wylewają się słonecznym kolorem z każdego zakątka. Cała okolica robi się od nich żółciusieńka jak wielkanocne kurczaczki. I do tego ten zapach...
- Aż tchu brakuje... 
- Zapach ginestre i lip, to kwintesencja lata. Nic nie pachnie piękniej. Nic.

Słońce, słodycz i ta obfitość, nieskończoność... Czy to nie jest prawdziwy letni cud?

Kasia z Domu z Kamienia Ginestre
Kasia z Domu z Kamienia Ginestre
Kasia z Domu z Kamienia Ginestre
Kasia z Domu z Kamienia Ginestre
Kasia z Domu z Kamienia Ginestre
Kasia z Domu z Kamienia Marradi
Kasia z Domu z Kamienia Ginestre
Kasia z Domu z Kamienia Ginestre
Kasia z Domu z Kamienia Ginestre
Kasia z Domu z Kamienia Ginestre

- Może byśmy dziś zjedli u ciebie w ogrodzie? - zaproponowałam, bo wieczór zapowiadał się ciepły i sielski. Mario znów przytaknął na propozycję, więc u rzeźnika - tak, tak mamy już nowego rzeźnika - wzięłam kawałek świeżej kiełbasy, kilka plastrów, pancetty i kawałek kurczaka. Do tego Mario upiekł też pomidory, czerwoną cebulę, cukinię z własnego ogródka i ucztę mieliśmy prawdziwie królewską, nawet bez tagliatelle z kurkami. 

Wojownik

- Podoba ci się ta sukienka? - pytam Tomka.
- Podoba, kojarzy mi się z tolkienowskim mithrilem... "Lekkość puchu, wytrzymałość smoczej łuski..." Pamiętasz kolczugę?
- Bilbo Baggins. Rzeczywiście jest trochę jak mithril... I nie o wytrzymałość mi chodzi oczywiście, a o lekkość. Jest w niej coś niesamowitego, zupełnie jej nie czuć... I tak oto jedna z sukienek Pani Basi dostała nowy przydomek.

Czerwiec powolutku dobiega do półmetka. W lodówce leżą kwiaty cukinii, coś trzeba z nimi zrobić. Poza tym mamy zamiar dziś powędrować nowym szlakiem, a czy coś nam z tego wyjdzie? Dzień pokaże... 

ŻARNOWIEC to po włosku GINESTRE (wym. dżinestre)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

8 komentarze

  1. Szukałam polskiej ginestre i znalazłam własnie żarnowiec. Coś okropnego ta nazwa. Jak gdyby nie chodziło o piękny krzew tylko o elektrownię na Pomorzu...Maria

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wybrać 3 zdjęcia. Powiedz mi Kasiu jak to zrobić,skoro jedno ładniejsze od drugiego.Ale myślę sobie,oby tylko takie zmartwienia były.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu to jak tak bezczelnie odpowiem: które wybrać to na szczęście nie mój problem, ale moim "problemem" jest - którą dziś założyć:))) I obyśmy tylko takie zmartwienia miały! Ściskam!

      Usuń
  3. Oj tak, na Kaszubach mamy żarnowcowe pola, żarnowcowe ścieżki, wszystko płonie na żółto. Mój ulubiony czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ten polski też tak intensywnie pachnie?

      Usuń
    2. Pachnie, pachnie, choć nie wiem, czy aż tak intensywnie. Natomiast wygląda tak samo jak te na południu Europy:)

      Usuń
    3. Swoją drogą to interesująca jest etymologia nazwy - słowo pochodzi nie od nazwy elektrowni:), a zapewne od żaru - w końcu żarzy się niesamowicie. Nie wiem, jak to jest we włoskim, ale w słowniku etymologicznym języka polskiego przy haśle 'żarna' znalazłam: lit. girnos, ‘żarna’, prus. girnoiwis, a stąd to już całkiem niedaleko do 'ginestre' ;)

      Usuń