Intensywność myśli i wyniki egzaminu

czwartek, czerwca 25, 2020


Najważniejszą sprawą dziś są wyniki egzaminów, które zostały opublikowane zaraz po śniadaniu. Mikołaj zdał pięknie! Może z dumą stawić się w liceum. Jutro odbieramy świadectwo i dyplom ukończenia szkoły, świadectwo swoją drogą też jest jak laurka. Taki to zuch ten mój "mały" samuraj, wiking, przyszły astronauta. Przy okazji dodam, że Tomka "świadectwo", które zostało opublikowane chyba dobry tydzień temu też jest nie mniej imponujące. Zdolni bardzo ci moi chłopcy i nie chodzi tu o oceny, bo z ocenami to różnie w życiu bywa. Dla mnie jeśli chodzi o edukację ważne jest to, by ambicje nigdy w nich nie zgasły. 

Jako ciekawostkę dodam, że w liceum żadnych świadectw się nie odbiera. Oceny są opublikowane na stronie  i tyle. Żadnego marnowania papieru. Mikołaj końcowe świadectwo i dyplom dostanie - jako dowód ukończenia scuola media



***
W środowy wieczór urządziłam sobie późny spacer. Było już około 22.00, zapach lip przewiercał głowę do upojenia, a w ciemności migotały tysiące świetlików... Przez chwilę czułam się jak bohaterka jakiejś przepięknej bajki. Jakby otuliła mnie magiczna aura niezwykłej chwili. To wszystko było tak piękne, że wyjątkowo nie miałam wielkiej ochoty na oglądanie do późna filmów. Zamiast tego wolałam odpłynąć myślami, skupić się na zapachu, który pobudzał wyobraźnię, usiąść i pisać... 
Tak czy inaczej filmowy wieczór był, bo przecież obiecałam go chłopcom. Jeszcze raz przemyłam twarz wodą świętego Jana - po całym dniu miała jeszcze silniejszy zapach - dominowały mięta, bazylia i ginestre
Obudziłam się przed czwartą całkiem wypoczęta. Panował jeszcze lekki mrok. Tak naprawdę obudził mnie zapach - zapach lip, od którego miałam wrażenie, że zgęstniało powietrze w sypialni. Ukochany zapach wpadał przez otwarte okno i już mowy nie było o spaniu. Myśli krążyły gdzieś bliżej i dalej, unosiły się lekko nad ziemią, myśli lekkie jak wakacyjne wieczory, myśli słodkie, intensywne jak zapach toskańskich, czerwcowych lip...

Czwartek to bardzo pracowity dzień. Zrobiło się południe. Rzęsy nawet nie muśnięte maskarą, obiad jeszcze nie gotowy, w lodówce znów czekają na eksperymenty kwiaty cukinii, glicine znów kwitnie i milin kwitnie i te lipy tak zniewalająco pachną... 

Zdjęć świetlików nie mam, zamiast nich jeszcze kilka nadmorskich kadrów. 

PRZED CZWARTĄ to po włosku PRIMA DELLE QUATTRO (wym. prima delle kuattro)

sukienka: www.madame.com.pl


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze

  1. Gratulacje wielkie dla chłopców!!! Jakżeż ważny jest sposób nauczania, nauczyciele z powołania, ja sama również zachwycam się włoską szkołą, tą opisaną przez Ciebie. Pozdrawiam. Hanka

    OdpowiedzUsuń