Cała paleta emocji

piątek, czerwca 19, 2020



Czwartek był pełen emocji. Emocji złych, dobrych i tych, które ciężko do jakiejkolwiek kategorii zakwalifikować. Z dobrych rzeczy przede wszystkim mam już za sobą kolejną trudną rozmowę w sprawie zmiany domu. Ołów na ramionach zrobił się lżejszy. Dziękuję Wam za wiadomości gratulacje, słowa otuchy i myślę też, że kilka słów wyjaśnienia jestem Wam winna, bo kto nie zawsze uważnie czy też dopiero od niedawna śledzi bloga, ten mógł się w kwestiach domu pogubić. 

A zatem:
Po pierwsze nie kupuję mojego domu, wciąż mówimy tylko o wynajmie. 

Po drugie głównym powodem zmiany domu są koszty utrzymania dotychczasowego, czyli: skutki pandemii i brak turystów przełożyły się - co oczywiste - na mniejsze zarobki, a ponieważ muszę sama ciągnąć ten wózek, nie mam juz siły do ciągłej pętli na szyi. Mniejsze koszty - większy oddech dla mnie. Wartość nadrzędna. Mam nadzieję, że kiedy świat wróci na stare tory Goście dalej będą do Marradi przybywać, mamy przecież pod naszymi skrzydłami zaprzyjaźnione apartamenty.  

Po trzecie - nie jest oczywiście wszystko takie różowe - nowy dom jest całkiem pusty i będę musiała modlić się o cud, żeby móc kupić to i tamto, żeby urządzić przede wszystkim kuchnię, reszta będzie musiała poczekać. W Warszawie "ruchomych" mebli mieliśmy niewiele i do tego nie wszystkie przyjechały do Biforco. Będę się musiała trochę nagłowić, ale jakoś przecież dam radę...

***

Mikołaj na pytanie czy boi się egzaminu odpowiada: tak i nie. Za Mikołajem czasem trudno trafić. W każdym razie kiedy weszłam na stronę dziennika elektronicznego liceum Tomka nagle wyskoczyły mi dwa profile: Tomka i Mikołaja, a zatem waliło się paliło w liceum już jest. Mam nadzieję, że te jego piękne wywody o "Pięknie zniszczenia" będą docenione.

***

I na koniec najsmutniejsze czwartkowe emocje...

Nie przepadam za lodami. Jedne z nielicznych lodów, którym czasem ulegałam - to były lody Alvaro z baru Bianco... Niech się przy nich schowają te z San Gimignano! Niestety lodów Alvaro nikt z nas już nigdy nie posmakuje, ani ulubionego przez Mikołaja semifreddo, tak jak i nigdy już na urodziny nie zamówimy ulubionego tortu bezowego albo millefoglie z kremem chantilly... Trudno to sobie wyobrazić.
Alvaro był zdecydowanie jedną z prawdziwych osobowości naszego miasteczka. W takich małych społecznościach jak nasza, niektóre osoby otaczane są szczególnym szacunkiem i wszystkim bez wyjątku zapadają w serce. Całe miasteczko miało nadzieję, że Alvaro wróci do baru i wciąż będzie nas swoimi łakociami rozpieszczał, ale jednak życie miało inne plany... 


Kolejny czerwcowy tydzień doczłapał się do weekendu. Pogoda w końcu się ustabilizowała i kolejne dni mają nas rozpieszczać prawdziwie letnim toskańskim klimatem. Plan na jutro jest taki, by z tego letniego klimatu skorzystać maksymalnie w nieco innych okolicznościach przyrody... Ale to jutro! 

A dziś... dziś zapach lip jest coraz śmielszy. Plony z ogródka coraz konkretniejsze. Kurek w lasach coraz więcej. Brzoskwinie coraz słodsze. Nadal pachną ginestre, nadal "trochę" się martwię jak to wszystko poukładać.

DOBREGO WEEKENDU!

MARTWIĆ SIĘ to po włosku PREOCCUPARSI (wym. preokkuparsi)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

11 komentarze

  1. Szanowna Pani Kasiu,
    Nieustannie trzymam za Panią kciuki i kibicuję. Pani optymizm, pomimo problemów, jakie Pani ma, stawia mnie do pionu, pomaga przetrzymać moje trudne chwile i daje światełko nadziei na lepsze jutro. Dziękuję.
    Będzie dobrze, bo musi być dobrze, nie ma innej opcji.
    Pozdrawiam serdecznie
    BN

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki ,njawazniejsze zdrowko ,reszta po malu do przodu .Na subito jest masa uzywanych rzeczy jesli chodzi o meblowanie ,czasami ludzie za darmo oddaja w dobrym stanie .Pozdrowionka .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez to chciałam podpowiedziec...Także kupiłam kilka rzeczy tu , w Polsce na rynku za małe pieniądze. Tylko , czasem te ''małe pieniądze'' w pewnych sytuacjach są ciągle zbyt duże.. Maria

      Usuń
    2. Tak tak wszystko jest i subito i mercati z używanymi rzeczami. Tylko nie wszystko jest sens kupować z drugiej ręki. Wiele osób do mnie dziś napisało z różnymi pomysłami i jestem bardzo wdzięczna. Mnóstwo rzeczy można zrobić samemu, ale...
      To wszystko łatwo się mówi.

      Usuń
    3. "Tylko , czasem te ''małe pieniądze'' w pewnych sytuacjach są ciągle zbyt duże.. " - o właśnie... Poza tym po tylu latach mieszkania na pożyczonych, na z odzysku, na niewłasnym człowiek chciałby mieć choć własną nową lodówkę czy pralkę:)
      Jakoś to będzie! Jakoś damy radę!

      Usuń
  3. Wysyłam duuuuuużo pozytywnej energii...Nie warto się zamartwiać, nie jest Pani sama, ma Pani tyle przyjaznych dusz i nas wiernych czytelnikow...wszystko się poukłada. Najważniejsza jest miłość i pozytywne myślenie. Sciskam mocno

    OdpowiedzUsuń
  4. Gorąco pozdrawiam i życzę powodzenia :-)
    Ten okres dla wielu z nas jest trudny, tym trudniejszy, jeśli odchodzi ktoś bliski naszemu sercu ...
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W małym miasteczku takie śmierci są szczególnie odczuwalne...

      Usuń
  5. I jeszcze prosxe wybaczyć śmiałość .tak jak napisała tutaj jedna jedna z Pań Kasia ma wiele dobrych ,życzliwych dusz wokół siebie ,bliższych i dalszych. I jest Patronite . Może bylibyśmy w stanie pomóc Kasi w zakupie najpotrzebmiejszej rzeczy
    Po uzgodnieniu z Nią tej najpierwszej potrzeby
    .Tyle nas jest i gdyby tak każdy poświęcił drobna kwotę żeby wspomóc nasza Kasie jakiż byłby to wspaniały ,przyjacielski gest..dziś Kasia w potrzebie a kiedyś ktoraś z nas.. Maria

    OdpowiedzUsuń