Szkolne wieści, "na zeszyt" i wiosna w pełni

wtorek, kwietnia 07, 2020

Dom z Kamienia relacja z kwarantanny

Idę do Marradi dziarskim krokiem, kolorowa sukienka w drobne kwiatki łopocze jak żagiel targana ciepłym, kwietniowym wiatrem. Radość mam z tej sukienki i z tego łopotania prawie tak wielką, jak z zapiaszczonego kremu dzień wcześniej. Tylko ta maseczka... Czy można się do niej w ogóle przyzwyczaić? 
Ostatnio przed sklepem jedna kobieta drugą wylewnie, acz z daleka - to znaczy z bezpiecznej odległości - pozdrawiała, jednak pozdrawiana nijak nie raczyła odpowiedzieć. Dopiero kiedy machająca kobieta się przedstawiła z imienia, znajoma aż ręce załamała.
- To ty! Figurati! Co za życie, przecież my się w tych maseczkach nawet nie rozpoznajemy...

Idę więc w tej zwiewnej, upstrzonej kwiatami jak wiosenna łąka sukience i obmyślam trasę. "Najpierw zostawię Mario zupę na płocie, potem piekarz, warzywniak i na koniec market. Ale zaraz, zaraz czy ja mam drobne na chleb? Nie, nie mam. A zatem najpierw bankomat. Ale zaraz, zaraz, czy ja mam portfel? 
Szlag... 

Opróżniałam go ostatnio z pięćdziesięciocentówek, które wylądowały w słoikowym banku - w sumie nie wiem po co, bo teraz to pojedziemy... Hm... nie powiem gdzie i nie powiem na czym! W każdym razie po tym wyciąganiu monet, portfel z lenistwa cisnęłam na stół i tam już został. Butelki na wino wzięłam - a jakże! - ale o portfelu biedna głowa nie pomyślała. 
Stanęłam na środku drogi, zerknęłam na zegarek - 11.50. I co teraz? Normalnie dryndnęłabym do Mikołaja, żeby wskakiwał na rower, a tak? Wrócić? Że niby jak? Biec w tej sukience jak latawiec, byle przed 12.30 obrócić, żeby jeszcze nie daj Bóg ktoś na mnie odniósł, że w domu nie mogę usiedzieć, tylko biegi przełajowe sobie urządzam?

Pal sześć! - Powiedziałam w myślach i ruszyłam znów dziarskim krokiem. Machnęłam ręką na inne sklepy i postanowiłam zdać się na market i na... "zeszyt". Wstyd jak beret, ale trudno!
Modliłam się tylko, żeby już kolejki nie było, żebym to tylko z kasjerem dyskretnie mogła załatwić. 
Udało się! Zostawiłam podpis, cyrograf pod długiem za mleko, jogurt, płatki, kawałek mięsa, ryż, szalotkę, czosnek, brokuły, "savoiardów" dwie paczki, bo na promocji były, trzy papryki i wino rzecz jasna... Ureguluję następnym razem - zapewniłam i zaraz dodałam - ale przed czwartkiem nie wrócę, żeby było jasne. 
- Dobrze, dobrze, non c'è problema
Oto uroki życia w małym miasteczku. 

- Co jemy? 
- Frytki? Kiełbaska grillowana? 
- Mało dziś czasu. 
- Czarny ryż i warzywka podsmażane?
- A może być czerwony? - znów się wszystko wokół żarcia kręci, ale ja tak lubię, więc nie narzekam. Chłopcy też i trzeba przyznać, że kulinarnie to ja ich troszkę rozpieściłam.

Tomek znów nakrywa na tarasie. Jemy usadowieni na kocyku i poduchach przy niskim stoliczku i z tego też radość mamy wielką, bo tak nam wygodnie, bo swojsko, bo zupełnie jakbyśmy byli gdzieś na pikniku, trochę wakacyjnie, niecodziennie...
Wszystko jakby było normalnie.

Wieczorem rząd ogłasza dekret odnośnie szkół. Jeśli do 18 maja dzieciaki i młodzież nie wrócą do szkół, matury odbędą się tylko ustne - on line, a egzaminy gimnazjalne zostają anulowane. Zaraz Mikołaj pyta, co myślę, czy wrócą do tej połowy maja i szczerze mówiąc nie wiem, bo cały czas jako datę, kiedy można mieć nadzieję na powrót do "normalności" typowałam właśnie drugą połowę maja, ale co będzie to teraz jak wróżenie z fusów. 
Tak czy inaczej nowy dekret zapewnia, że wszyscy będą w tym roku promowani. 
Z informacji wirusowych jeszcze jedna, najważniejsza: sytuacja w Italii wyraźnie się poprawia! Miejmy nadzieję, że idzie naprawdę ku dobremu. 

ZESZYT to po włosku QUADERNO (wym. kuaderno)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. Pani Kasiu u was się poprawia a u nas pogarsza niestety. Teraz i w Polsce wyjść można tylko do pracy i do sklepu po niezbędne zakupy. Nawet spacer po lesie już odpada bo wprowadzono zakazy wstępu do parków lasów itd. Wydaje mi się że to przez ludzi, którzy nie umieli trzymać dystansu i mimo ograniczeń niestety organizowali grille i ogniska i ilość chorych wzrasta...teraz jeszcze bardziej doceniam swój spory balkon kiedy mogę choć na nim łapać słońce, czytać, słuchać ptaków i odpoczywać. Pozdrawiam, Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że dopiero odpowiadam na komentarze, ale ostatnie dni były prawdziwą karuzelą:))) Balkon czy taras w tych dniach to zbawienie, ale miejmy nadzieję, że szybko z tej sytuacji wyjdziemy!

      Usuń