Pasqua 2020 - dużo dobrych rzeczy i wielkanocny cud!

poniedziałek, kwietnia 13, 2020


W słońcu późnego poranka zjedliśmy na tarasie śniadanie. Wielkanocna baba - colomba dla wszystkich! W końcu nawet Tomek zrzekł się na jej korzyść płatków owsianych. Smakiem wielkanocnych jajek - a jajka mieliśmy "prawdziwe eko" od dobrej duszy - delektowaliśmy się dopiero w południe. Potraktowaliśmy je jako świąteczne antipasto przed obiadem. 

Obiad był naprawdę wybitny! Z indyka po taniości udało mi się wyczarować danie cud miód! 
Potem był sernik, kieliszek wina, słońce, jeszcze jeden kieliszek wina i kilka godzin spędzonych na chichotach z Mamą i całą Świtą! Kwarantanna nam nie straszna, jeśli nie można się spotkać naprawdę, to tak czy inaczej można się chichrać z głupot, z tego co się nawinie i z siebie nawzajem on line. I tak właśnie było. Drugą długą telekonferencję zakończyliśmy chyba o 22.00!
A zatem czego chcieć więcej? Był śmiech, było słońce, smakołyki, kolacja i śniadanie pod gołym niebem, był czas na lekturę i czas na sen. To była naprawdę dobra Pasqua. 

 

- Czy ty mógłbyś już wyjść z piżamy - zapytałam Tomka, kiedy byliśmy "przy jajeczku". 
- Ale po co?
- No nie wiem... Dla przyzwoitości. W końcu święta są! Zobacz, jak ty wyglądasz!
- Jak ja wyglądam? To popatrz na Mikołaja! 

Nie było sensu dłużej dyskutować. Mikołaj rzeczywiście wyglądał jak Ali Baba i ratował się jak umiał przed upiornym słońcem. Tomek szczęśliwy w piżamie doczłapał do wieczora, a ja przez pół dnia paradowałam w kapeluszu i kostiumie, jakbyśmy byli na Costa Smeralda, a nie na biforkowym tarasie. 


W niedzielę zdarzyło się jeszcze coś niezwykłego. Po południu Mario wysłał, krótkie nagranie. Popatrzcie sami:


Przy domu świętej Barbary rezyduje wiele kaczek, bo Mario serce ma szczere i chętnie dzieli się chlebem. Jedna z nich ostatnio złożyła pod domem jajka. Dbał o nią Mario szczególnie, jeszcze bardziej niż o inne. 
I tak w wielkanocną niedzielę, skorupki pękły i na świat przyszły małe kaczątka. Historia tym bardziej wzruszająca, że kacza mama - jesteśmy prawie pewni - zdaje się być naszą Cristiną! Tak samo upierzona, tak samo drobna i smukła, a na salonach Mario czuje się jak u siebie, jakby już kiedyś tam była.
Chcemy wierzyć, że to właśnie ona...

Tulipany kwitną, lipy rozwijają młode listeczki, jerzyki budują pod dachem gniazda. Wiosna jak z obrazka! Pewnie przy domu Sycylijczyka zaraz zakwitną bzy... 

BUONA PASQUETTA!

SMUKŁA  to po włosku SNELLA 

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

3 komentarze

  1. Małe kaczuszki to coś pięknego i cudownego. Cieszę się, że mimo kwarantanny święta się udały, że udało się je spędzić z najbliższymi chociaż online. Gdybym mogła to też z chęcią spędziłabym cały dzień w pizamie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O to pewnie że to Krystynka bo była do Was bardzo przywiązana łaziła za Wami jak pies kiwając się z nóżki na nóżkę. Za Wami tak bo kiedyś poszliście gdzieś wieczorem i ja chciałam ją już dać do swojej skrzyneczki w domu to nieżle się za nią naganiałam na tarasie u Ciebie Kasiu. Operacja zakończyła się sukcesem. To może teraz będziecie mieli kaczęce wnuczęta.
    Pozdrawiam i całuję Jpla

    OdpowiedzUsuń