Po pierwsze, piąte i dziesiąte...

sobota, lutego 01, 2020


Powoli wygrzebuję się z doła głębokiego nie jak jeden, a jak dwa Rowy Mariańskie. Powoli, powolutku, ale do przodu, w górę. Wprawdzie noc znów w połowie nieprzespana, ale za to rozmyślania starałam się skierować na rzeczy dobre. Rozmyślałam i dziękowałam w myślach tym, którzy wczoraj, pisali, dzwonili, martwili się, pocieszali, wspierali i pomyślałam, że pierwsze co rano muszę tu napisać to WIELKIE DZIĘKUJĘ. 

Po drugie rozmyślałam o e-booku i coraz bardziej ogarniały mnie wątpliwości czy jednak nie wersja klasyczna, papierowa byłaby lepsza? Tylko z drugiej strony czy bez koneksji, "znanego" nazwiska to się w ogóle da? Boję się, że tyle mojej pracy będzie potem fruwać gratisowo w sieci, a wierzcie mi - poświęciłam temu wiele czasu, pracy, pieniędzy też - bo każdy wyjazd do Florencji to jednak wydatek. Głowię się, co z tym zrobić. 

Po trzecie rozmyślałam o turystycznym sezonie, który zacznie się dla nas już od poniedziałku i na przykład taka J., która przyjedzie do nas po raz pierwszy skuszona moim mamieniem to przecież sama radość. Potem, to że swój letni przyjazd potwierdzili O. i W.  kolejna radość i co szczególnie ekscytujące to, że Femmina Morta (szczyt w Apeninach) jak Bóg da w końcu zostanie zdobyta! 

Po czwarte rozmyślałam, o tym, że mamy już z Renatą z Kalejdoskopu chętnych na nasze warsztaty kulinarno trekkingowe i pomyślałam, że muszę Wam o nich przypomnieć, bo może nie wszyscy są "fejsbukowi" i komuś oferta umknęła. TUTAJ znajdziecie wszystkie informacje. 
Jeszcze w kwestii warsztatów rozmyślałam o tym by, w tygodniu opracować ofertę językową. Będzie to wypoczynek połączony z intensywnym kursem włoskiego, zwiedzaniem i trekkingiem. 

Po piąte, szóste, siódme rozmyślałam o tym, że pogoda wciąż jest dobra, choć dziś akurat trochę "popaduje", jednak najbliższe dni podobno mają być tylko lepsze. Słońce niepodzielnie ma królować nad Apeninami. W ogródku wybiły zielone szpice tulipanów, kwitnie rozmaryn, a pąki magnolii zdają się puchnąć w oczach.

I jeszcze pewnie coś było, jeszcze na pewno o czymś rozmyślałam, tylko niewyspana, zmęczona głowa ma dziś problemy z pamięcią, więc na koniec dopiszę ostatnie, na wszelki wypadek "po dziesiąte": 

- Ojej dlaczego płaczesz Pusia? Co się stało? - Tomek przyklęknął i oplótł mi ręce na szyi.
- Nie, tym razem nic się nie stało. Po prostu wzruszyłam się. Ktoś nam jutro ten nieszczęsny pellet przywiezie. 
- Na pewno dlatego płaczesz?
- Tak, na pewno. To ta ludzka dobroć wzrusza mnie do łez. 

Okazuje się, że choć nie wychodzę marradyjczykom naprzeciw z pisaniem po włosku, to jednak niektórzy opierając się na nędznym googlowym tłumaczeniu i tak są ciekawi co w blond głowie się kluje i co w Domu z Kamienia słychać. Wiadomość na telefonie czytałam kilka razy. Ktoś napominał, przypominał, że mam pamiętać, iż zawsze pomoże, że przywieźć podwieźć nie ma problemu i żebym nie kombinowała, tylko zwyczajnie pozwoliła sobie pomóc. Czasem pomoc przychodzi z zupełnie niespodziewanej strony...


Już na dziś wystarczy, bo dziś zajęć sporo: muszę "odsztafirować" Dom z Kamienia na przyjazd Gościa, ogarnąć lekcje i dostarczyć ważne pismo, które mam nadzieję choć odrobinę wyprostuje moje kręte ścieżki. Zdjęcia trochę z przekory, trochę "ku pokrzepieniu serc". Niech luty choć wizualnie dobry ma początek! Dobrego weekendu! Buongiorno febbraio!

RÓW MARIAŃSKI - to po włosku FOSSA DELLE MARIANNE (wym. fossa delle marianne)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

9 komentarze

  1. Kasiu na samym dole Rowu Mariańskiego jest najlepsze! Wiesz czemu ? Bo tam zwykle spotykamy się ze swoją siłą, która pozwala nam się z niego wygrzebać. Ale fakt, że czasem po prostu poproszenie o pomoc przyspiesza temat :-) Będzie dobrze. Zobaczysz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu , też pomyślałam że wersja papierowa byłaby lepsza . A to ,że książka będzie miała powodzenie - to jestem pewna. Poza wszystkim / tzn sympatia do Autorki i Jej wiedzy/ ta tematyka ma zawsze wielkie powodzenie .Tak myślę ale wiem , ze łatwo radzić ... Serdeczności Maria

    OdpowiedzUsuń
  3. Papier czy eBook - to zawsze książka, z ISBN, także eBook jest chroniony prawem autorskim, zakupiona kopia ma cyfrowy nadruk jej właściciela. O formacie zazwyczaj decyduje wydawca, a w każdym razie ma na ten temat dużo do powiedzenia. Oczywiście można w sieć wpuścić po prostu pdfa ze swoim tekstem, ale to nie jest książka i chyba nie o to chodzi?
    pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, w sumie logiczne. Dziękuję potrzeba mi takiego rozjaśniania myśli teraz!:)

      Usuń
  4. Kasiu, wielkie dziękuję to ja Tobie posyłam. Nigdy nie pomyślałabym,że zainteresują mnie jacyś artyści z Florencji, o której wiedziałam tylko,że jest. Pochłonęłam już Medyceuszy, delektuję się Udręką i ekstazą i sama siebie nie poznaję. Twoja inspiracja działa i zaraża. Twój zachwyt nad pięknem Florencji udziela się nawet ignorantom, takim jak ja. Razem z A cieszymy się i wymieniamy wrażeniami. Teraz to dopiero możesz mnie zabrać do Florencji. Nie mogę się doczekać no i B też. Uściski gorące ze Śląska od A&B

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znów - kolejny dziś raz mnie w gardle ściska. A ja dziękuję za Was, za to, że słuchacie, czytacie, dajecie się porwać, czekam na Was z utęsknieniem i wiem, że Florencja będzie miała dla Was teraz zupełnie inny smak:))) Ach!!!!

      Usuń
  5. Muszę dodać. Ileż ja Kasi zawdzięczam czytając bloga ! Ile napatrzyłam , nadowiadywałam się.. Zawsze kochałam Italię , nad każdym kamieniem się rozczulałam ale to czego doświadczam czytając i oglądając na blogu jest po prostu niesamowite! Bardzo jestem Kasiu za Twój wielki wysiłek wdzięczna . Maria

    OdpowiedzUsuń