Listopadowa Siena - akt III - Duomo i Santa Caterina

środa, listopada 13, 2019


Kiedy pierwszy raz przekroczyłam próg Katedry w Sienie z zachwytu odebrało mi mowę. Jest bez wątpienia jednym z tych miejsc, na widok których słowa więzną w gardle... 

Tak pisałam po pierwszej mojej wizycie: 
"Dużo myślałam o tym, co o sieneńskiej katedrze mogłabym napisać, ale im bardziej starałam się być konkretna, tym bardziej wszystko rozpływało mi się w jednym wielkim zachwycie… Jakież maleńkie się poczułyśmy, w obliczu tego wszystkiego. W gąszczu paskowanych kolumn, z marmurowymi posadzkami pod stopami, ze sklepieniem ponad naszymi głowami niemal nierealnym…  

I ta biblioteka, i piętnastowieczne manuskrypty, i freski w kolorach tak nieprawdopodobnie nasyconych. Każdy najmniejszy detal to było zdumiewające dzieło sztuki. To wszystko ludzkie ręce... Człowiek naprawdę potrafi być geniuszem...
Około 800 lat temu zaczęto prace przy budowie kościoła, który miał być największym z największych. Oto przepiękna mieszanka dwóch stylów - gotycki i romański. Trudno sobie nawet wyobrazić czym byłaby dziś, gdyby plan rozbudowy udało się zrealizować". 


Różnica pomiędzy moją pierwszą, a drugą wizytą w sieneńskim Duomo jest taka, że za pierwszym razem nie miałam jeszcze tej świadomości, którą mam teraz. Wtedy zaskoczona i otumaniona takim nagromadzeniem piękna, nie zwróciłam uwagi na pojedyncze dzieła sztuki.  


Po lewej stronie wyróżnia się jasnością marmuru ołtarz Piccolomini. W jego centrum znajduje się czternastowieczna Madonna dell'Umiltà autorstwa Paolo di Giovanni Fei. Malowidło miało być otoczone czternastoma figurami. Zlecenie na wykonanie ołtarza w XV wieku przyjął Pietro Torrigani, ale z nieznanych powodów po wyrzeźbieniu pierwszej figury (święty Franciszek u góry po lewej) zrezygnował z kontynuowania dzieła. 

Na jego miejsce kardynał postanowił wezwać Michała Anioła, znanego już wtedy szerszej publiczności. Był to moment, kiedy w stronę artysty płynęły słowa uznania, po tym jak  ukończył swoje wielkie dzieła w Rzymie - Bachusa i watykańską Pietę. 

W następstwie rzymskiego sukcesu, w tym samym czasie przyszło z Florencji zamówienie niezwykle ważne dla Michała Anioła - wyrzeźbienie Dawida - symbolu Florencji.
W tym wszystkim ołtarz w Sienie wydał się zleceniem małej wagi i ostatecznie również Michelangelo przerwał prace, ukończywszy tylko cztery figury z pozostałych trzynastu do wykonania. San Pietro, San Paolo, San Gregorio i Sant'Agostino możemy dziś oglądać w dolnych niszach po obydwu stronach ołtarza. 
Potomkowie rodu Piccolomini nagabywali Michała Anioła o wywiązanie się z kontraktu - jak wiadomo bezskutecznie. Około 1530 roku oficjalnie "zlecenie" zostało anulowane. Zgasło też zainteresowanie ołtarzem, który po dziś dzień pozostał nieukończony.

 

W Sieneńskim Duomo na uwagę zasługują też witraże. Chyba tutaj po raz pierwszy widziałam witrażową "Ostatnią Wieczerzę". Niektóre z witraży powstały w bottedze Ghirlandaia we Florencji.


Oczywiście mówiąc o Duomo, nie można nie wspomnieć o zachwycającej Librerii Piccolomini udekorowanej bogato przez Pinturicchio freskami przedstawiającymi sceny z życia Piusa II. 


We wnętrzu katedry sieneńskiej poza figurami wyrzeźbionymi przez Michała Anioła znajdziemy dzieła innych wielkich rzeźbiarzy: Berniniego, Donatello oraz Nicola Pisano.

Jan Chrzciciel - Donatello
Nicola Pisano
Nicola Pisano

Katedra w Sienie ze swoim sklepieniem zdobionym gwiazdami na znak nieskończoności, z kolorami, marmurami, złoceniami przywodzi na myśl opowieści tysiąca i jednej nocy. Nie widziałam jeszcze wszystkich "ważnych" włoskich kościołów, niemniej moje drugie spotkanie z Duomo w Sienie utwierdziło mnie w przekonaniu, że wśród tych które odwiedziłam, to właśnie wciąż pozostaje najpiękniejszym.


Wśród fresków, witraży i rzeźb, które zdobią sieneńskie Duomo uznaje się, że jednym z najważniejszych dzieł sztuki jest posadzka... Nawet sam Vasari określił ją najpiękniejszą posadzką, jaka kiedykolwiek powstała. "Obrazy" tak piękne, że aż nieprawdopodobne. By je chronić część z nich pozostaje często zakryta. 


I na koniec opowieści o Duomo w Sienie, żeby nie było tylko tak poważnie artystycznie - historycznie, krótka anegdotka związana z najbardziej znaną sieneńską osobistością - ze świętą Katarzyną.
Z prawej strony Katedry znajduje się słynna "scalinata" - wysokie, strome schodki, którymi można przejść z Duomo do baptysterium. Na jednym z górnych schodków znajdziecie czarny krzyżyk. Podobno to dokładnie w tym miejscu diabeł pchnął świętą Katarzynę, w następstwie czego święta upadła wybijając sobie przy tym wszystkie zęby. 
To oczywiście tylko legenda, w której być może jest ziarnko prawdy. W czasach, gdy święta każdego dnia pokonywała tą trasę w drodze do szpitala, schodków jeszcze nie było, wykonano je dopiero kilkadziesiąt lat po jej śmierci. Faktem jednak jest, że już wcześniej była tu stromizna i o potknięcie się wcale nie było trudno. A czy diabeł maczał w tym palce i czy rzeczywiście Caterina straciła wszystkie zęby? Na te pytania próżno szukać odpowiedzi.

POTKNĄĆ SIĘ to po włosku INCIAMPARE (wym. incziampare)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. Pani Kasiu , to piękno aż boli .. Baardzo dziękuję ! Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudno nie być oszołomionym gdy się ogląda takie cuda. To była sztuka.

    OdpowiedzUsuń