Zamki i fortece Valmarecchia - nasz sierpniowy grupowy "trip"!

sobota, sierpnia 03, 2019


Koszyk, pizza od piekarza, dobre humory i w drogę! 
Pierwotnie plan naszej wycieczki był zupełnie inny, ale po weryfikacji sytuacji pogodowej, na dzień przed wyprawą zmieniliśmy cel. Zamiast na północ, ruszyliśmy na południe. Postanowiliśmy, że wrócimy do doliny Marecchia, by tym razem zobaczyć też legendarny zamek Azzurriny - Montebello, a Przyjaciołom pokazać to, co już kiedyś nas samych zachwyciło.



Zamek Montebello wznosi się na jednym ze wzgórz wypiętrzonych ponad doliną. U stóp zamku maleńkie Borgo - kolorowe jak cukierek, ciche i jakby zapomniane. Poza nami nie było tu żywej duszy... Dopiero przy wyjściu pojawił się jakiś mężczyzna z gazetą, który to też udzielił nam informacji odnośnie zwiedzania zamku. 
I Wam też te informacje przekazuję: 
Zamek można zwiedzać od 14.30 do 19.00 lub poczekać na nocne zwiedzanie, które zdaje się zaczyna się o 22.00. Spacer po zamku odbywa się tylko pod opieką przewodnika i trwa około godziny. 
Nie pasowało nam to zupełnie, bo ani czekać tyle czasu, ani wszyscy włoskojęzyczni, więc po krótkim spacerze ruszyliśmy dalej. Myślę jednak, że kiedyś tam wrócę, choćby po to, by mieć pretekst do opowiedzenia Wam legendy o Azzurrinie.

Widok z Montebello na dolinę Marecchi

Przystanek na jedzenie jest zawsze jednym z najbardziej wyczekiwanych punktów podróży, zwłaszcza jeśli na pokładzie znajduje się trzech rozpędzonych w dorastaniu nastolatków. Znaleźliśmy ustronne miejsce z wygodnym, acz lekko chyboczącym się stolikiem i ławkami i raczyliśmy pizzą z marradyjskiego forno i pomidorami z własnego ogródka.


Posileni, walcząc z silną pokusą zalegnięcia gdzieś na sjestę, zatrzymaliśmy się przy fortecy Torriana. Z zamku zrobiono wprawdzie restaurację, więc poza widokami do zwiedzania nic nie było, a ze spaceru do baszty musieliśmy niestety zrezygnować, bo po dwóch naszych krokach niebo złowrogo zamruczało, a w tle zaczęła przesuwać się deszczowa zasłona. Staliśmy tak i patrzyliśmy jak ściana deszczu wędruje bokiem i zastanawialiśmy się czy nas dotknie czy oszczędzi. 


Widzieliśmy jak pada nad Montebello, jak powoli ginie w chmurach San Marino. Niebo huczało coraz bardziej złowrogo i najmłodszy M. stwierdził, że skryje się w samochodzie. Reszta czekała do ostatniej chwili, aż przy kolejnym błysku na ziemię zaczęły spadać wielkie krople wody. Burza ledwie nas musnęła i już po kilku minutach na ziemi znów zapanował spokój. 
Skirowaliśmy się w stronę San Leo. 


O samym San Leo pisałam już zimą, więc powtórek Wam oszczędzę. Choć miejsce nam już znajome, bawiliśmy się równie wspaniale, jak za pierwszym razem. Teraz to my byliśmy przewodnikami i razem z Przyjaciółmi obejrzeliśmy jeszcze raz zatrważające narzędzia tortur i celę Cagliostro, nacieszyliśmy oczy panoramą, a serce własnym towarzystwem. 
Co i raz z czułością zerkałyśmy z S. na chłopców, którzy wczoraj tacy mali, a dziś tacy duzi i choć czas mija i odległości już większe niż tylko jedno piętro w bloku, to jakimś cudem potrafili ocalić i kontynuowac niezwykłe relacje. Myślę, że oni będą mogli kiedyś opowiadać o prawdziwej przyjaźni od kołyski.


Burza zostawiła po sobie kilka chmur, dzięki którym żar nie lał się z nieba tak bezlitośnie przynajmniej w czasie wspinaczki do fortecy, ale kiedy schodziliśmy do samochodu znów się wypogodziło i sierpień z całą mocą podkręcił temperaturę w i tak już dobrze nagrzanym "piekarniku".


 KOŁYSKA to po włosku CULLA (wym. kulla)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

4 komentarze

  1. Tymbark? No i że akurat Tobie musiał się trafić taki kapsel! :) Pozdrawiam. Hanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie to Nie moj:) jà pijam tylko wode i wino:) kapsel mikolaja, ktory ku jego wielkiej radosci zostal obdarowany przez gosci chyba dwoma zgrzewkami:)

      Usuń
  2. Val Marecchia świetna.Byliśmy też u Azzurriny.Pozdrawiam Aga

    OdpowiedzUsuń