Gwałtowna burza i powolne odchodzenie lata...

czwartek, sierpnia 29, 2019

fot. Michał Cichocki

W środę po południu przyszła burza. Burza jakiej dawno nie widzieliśmy. Zadudniło, rozłupało niebo na pół, a zaraz potem lunęło z taką siłą i do tego na skos, że po kilku minutach pół domu było zalane... Zaplanowany na dziś piknik musimy chwilę opóźnić, bo tuż po śniadaniu mają wkroczyć do akcji spece i dachówki jak puzzle poprzekładać. Wolałabym, żeby nie powtórzyła się sytuacja w niedzielę, na kiedy to zapowiadają kolejne zawirowania pogodowe. 

Po godzinie ulewy rzeka znów napełniła się wodą, a Mario tylko zacierał ręce i liczył za ile czasu można spodziewać się prawdziwków.

Na witrynach i straganach zawisły szkolne fartuszki, a ja sama popełniłam już pierwsze szkolne zakupy - zapas zeszytów, długopisy, kleje, gumki, ołówki... Aż boję się myśleć o jesiennej garderobie, bo patrząc na to jak ostatnio urósł Mikołaj, czeka nas zapewne jej stuprocentowa wymiana. 

Znajomy podarował mi dwie skrzynki moreli, nektarynek i pomidorów. Codziennie teraz kręcę, przecieram, duszę, podsmażam i upycham w słoiki. Staram się też znów znaleźć czas na kulinarne eksperymenty. Dzieliłam się ostatnio genialnym ciastem, a już dziś będę miała dla Was przepyszne bakłażany z patelni. 

Dziś też mam zamiar posadzić wreszcie kapustę, boćwinę i może radicchio. Niech ten ogródek cieszy plonami też zimą!!

Nocne mgły po wczorajszych deszczach opadły. Zapowiada się kolejny piękny, jeszcze prawdziwie letni, upalny dzień. Już chyba niewiele ich w tym roku zostało. Wrzesień niestety ma się przywitać z nami zupełnie inną aurą... A mnie pozostaje tylko niedosyt. Niedosyt lata, niedosyt wolnego czasu, niedosyt dzieci w domu, niedosyt, który miesza się z tęsknotą... Tęsknotą tak silną, że aż boli... Tęsknotą za leniwymi porankami, za czerwcem, za atmosferą początku wakacji, za zapachem lip i ginestre... Za wieczorami roześmianymi, roztańczonymi, za festami, sagrami, za graticolą, za nocnymi wyprawami... Dlaczego ten czas tak szybko gna? 
Wszystko jest takie ulotne. Wszystko to jak mgnienie oka...

GWAŁTOWNY to po włosku VIOLENTO (wym. wiolento)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze

  1. Jak ja to świetnie rozumiem .. tą tęsknotę za wszystkim , które się tylko zaczęło ..Marta

    OdpowiedzUsuń