Między jednym deszczem, a drugim

czwartek, kwietnia 11, 2019

Marradi, Santa Reparata

Po południu nad dolinę Lamone zaczęły nadciągać grafitowe chmury. Zaklinałam w myślach deszcz, żeby łaskawie poczekał z padaniem aż dzieciaki skończą górską wyprawę. W Marradi trwa bowiem la settimana dell'educazione i jak każdego roku jedną z jej atrakcji był edukacyjny trekking. Nieliczna grupa dzieciaków - wśród nich Mikołaj - pod opieką najlepszych piechurów ruszyła sprzed Badii del Borgo, przeszła przez Monte Rotondo i zeszła stromym szlakiem tuż pod szkołę, gdzie czekały zasłużone pajdy chleba z nutellą. Wyprawa udała się znakomicie. Deszcz był w tym roku wielce taktowny i rozkręcił się dopiero kiedy siadaliśmy do kolacji. 
Ranek obudził się z mokrym asfaltem, ale z nieba jeszcze nic nie kapie. To pewnie kwestia minut, bo przewidywania meteorologów na dziś są bardzo łzawe.

Deszcz jest potrzebny. Miniona zima nie była zbyt mokra. Śnieg miał tylko krótkie epizody, a przez cały jeden miesiąc nie spadła nawet kropla wody. Prognozy na najbliższe dni są słabiutkie, a to oznacza, że nawet nie mam co myśleć o planowaniu żadnych gór, co najwyżej mogę się zabrać za rozpracowanie góry prasowania, zanim do Domu z Kamienia znów zawita Mama. 

Dziś dalsze atrakcje związane z la settimana dell'educazione. Otwarta szkoła, czyli zaproszenie dla rodziców na podglądanie niektórych lekcji. 

Tymczasem ja już odliczam do weekendu, odliczam do wolnego czasu. Po ostatnich tygodniach czuję się tak, jakby ktoś zaorał mną całe pole. Chciałabym usiąść na spokojnie, z głową wolną od ciężkich myśli, zastanowić się nad świątecznymi kulinariami, nad miejscami gdzie warto pojechać. Poza tym muszę zmienić w kuchni firankę na wiosenną i zabrać się w końcu do tego, co ma być kiedyś na papierze. 

***
- A wiesz Pusia, że po raz pierwszy w historii sfotografowali czarną dziurę?
- Acha... - staram się wykrzesać z siebie choć krztynę zainteresowania tematem. 
- Nie obchodzi cię to, prawda?
- Hmm, wiesz jak jest... 
- Myślałem, że to cię zaciekawi, w końcu interesujesz się... fotografią. 
Kurtyna

Marradi, Santa Reparata

CZARNA DZIURA to po włosku BUCO NERO (wym. buko nero)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

6 komentarze

  1. Świetnie wyglądają te małe włoskie miasteczka. Co do samego deszczu, w końcu to Włochy, nigdy nie wiadomo kiedy spadnie deszcz, szczególnie w górach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Kasiu , uderza w tych zdjęciach miłość do miejsca . Jak one są pięknie sfotografowane ! Marta

    OdpowiedzUsuń
  3. "A wiesz Pusia, że po raz pierwszy w historii sfotografowali czarną dziurę?
    - Acha.."
    No co za Matka? Nawet czarna dziura sie nie zainteresuje:)))) Kasiu, przysiegam, ze bardzo podobne stwierdzenie wczoraj uslyszalam od mojego najmlodszego syna, ktory jest dwa razy starszy od Tomka:)) Jak widzisz, perspektywy sa obiecujace:))))
    Malgosia Neuss

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. HaHaHa:))) Pocieszam się w takim razie, że nie tylko u mnie tak:)

      Usuń