Wodospad Moraduccio - jeszcze jeden ukryty skarb

wtorek, marca 05, 2019

Cascata Moraduccio, Rio dei Briganti

Kiedy już nacieszyliśmy się atmosferą wymarłego miasteczka Castiglioncello, wróciliśmy nad rzekę, gdzie zaparkowany był Ranger. Wyciągnęliśmy z bagażnika kosz ze smakołykami i rozsiedliśmy się od południowej strony wodospadu, tak żeby nie sięgała nas orzeźwiająca bryza. Wyobrażam sobie, że latem, kiedy upał daje się we znaki, jest wręcz odwrotnie - z pewnością przybywający tu toczą bój o miejsce w jej zasięgu. 
Teraz jednak - piękną, najpiękniejszą, najprawdziwszą wiosną - pogoda była idealna. Słońca pod dostatkiem i ciepło przyjemne, ale nie tak palące jak latem, więc o ochłodzie jeszcze nikt nie myślał.

La Cascata Moraduccio, Rio dei Briganti
 

O istnieniu wodospadu dowiedziałam się w tym samym czasie, kiedy zobaczyłam zdjęcia i przeczytałam o Castiglioncello. Dwa tak niezwykłe miejsca obok siebie, że człowiek ma dylemat: gdzie najpierw iść? Co najpierw podziwiać?
Rio dei Briganti - jak inaczej nazywana jest Cascata Moraduccio - ma wysokość około 30 metrów. Woda rozbryzgując się o równoległe warstwy skał, tak charakterystyczne dla Santerno i całego naszego regionu wpada do lazurowo szmaragdowej rzeki, nad taflą której tworzy się tęcza... 
Czy można wyobrazic sobie piękniejsze miejsce na wiosenny piknik?


W piknikowym koszyku znalazło się prosciutto, chleb, trochę sera, grillowany indyk, sformato z cukinią i papryką, wino i mini mufinki z mascarpone. Wszystko pyszne, a w tak bajkowej scenerii zdawało się jeszcze pyszniejsze!

Tęcza!

Kiedy już zjedliśmy i odpoczęliśmy, a chłopcy zainscenizowali jedną ze swoich fantazyjnych zabaw, zebraliśmy nasze fanty i ruszyliśmy w dół do Emilii - Romanii. Byłam pewna, że na nizinie na pewno zaczęły już kwitnąć drzewa. Tak bardzo spragniona byłam widoku sadów w ich najpiękniejszej odsłonie. 


I nie myliłam się. Już kilka kilometrów za granicą regionu rozciągnęły się przed nami bladoróżowe połacie kwitnących drzewek owocowych! To jeden z najbardziej niezwykłych momentów w całym roku. Romania to region rolniczy, słynie z sadów owocowych i kiedy one wszystkie zaczynają kwitnąć, równinny i monotonny krajobraz nagle przeobraża się w świat jak z bajki.


- Popatrz! - Mario nagle zahamował - tutaj nawet nasze toskańskie lilijki już zakwitły!
W Marradi jeszcze kilka dni, może tydzień musimy na nie poczekać. Im bliżej niziny, tym to wszystko dzieje się szybciej. Dzikie irysy są częścią toskańskiej wiosny. Są takie piękne! Rosną wzdłuż drogi, na brzegu rzeki, na zielonych połaciach, gdziekolwiek... 


To była piękna wycieczka. Prawdziwe wiosenne wojażowanie, którego tak bardzo mi brakowało. Mam nadzieję, że i ten rok przyniesie kilka nowych odkryć, że Italia wciąż niezmiennie będzie mnie zaskakiwać. 
Dobrego wtorku!

SAD OWOCOWY to po włosku FRUTTETO (wym. frutteto)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

8 komentarze

  1. Ale urokliwe miejsce :D- piękny jest ten wodospad i jego otoczenie, takie niemal filmowe ;). Pozytywnie zazdroszczę takiej wycieczki i takiej wiosny. U nas nadal szaro buro i ponuro a do tego od wczoraj szaleją wichury...ale robi się już coraz cieplej i pierwsze krokusy pojawiają się już w ogródkach więc nie tracę nadziei na rychłe zawitanie wiosny. Pozdrawiam, Karolina

    OdpowiedzUsuń
  2. No to wiem gdzie sobie wycieczkę zrobimy :)tego roku
    Piotrek

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tam jest pięknie ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana Kasiu, dlaczego zaprzestalac odpowiadac na komentarze? Nie sa wazne?, zbyt lakoniczne?
    Malgosia Neuss

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy w życiu Małgosiu! I przepraszam oczywiście za brak odpowiedzi. Mnie cieszy nawet jeśli ktoś zaznaczy obecność zwykłym dzień dobry. Problemem jest blogger, który często nie wiem dlaczego nie publikuje moich własnych komentarzy. Tak się dzieje od kilku miesięcy. Jeśli sprawdzę od razu i widzę, że nie ma to zaraz próbuję na inne sposoby, a jeśli lecę dalej to zwyczajnie potem zapominam, Z tego też względu szykuję się do przejścia na własną domenę, tylko nie do końca wiem jak to ogarnąć. Jeszcze raz bardzo przepraszam, dziękuję, że zwróciłaś uwagę i miłego dnia!

      Usuń
    2. To ja przepraszam Kasiu, nie wiedzialam ze Blogger Ci niekiedy strajkuje:) Oczywiscie rozumiem rowniez ze nie jestes w stanie, ze wzgledu ograniczen czasowych, odpowiadac na kazdy komentarz. Pozdrawiam serdecznie
      Malgosia Neuss

      Usuń
    3. Coś Ty Małgosiu! Nie przepraszaj, dobrze, że sygnalizujesz! Ale blogger coraz częściej rzeczywiście nawala:(

      Usuń