Raport z kanapy

poniedziałek, listopada 19, 2018


I tak wałkoniliśmy się przez pół weekendu. Tomek poszedł na całość i przez całą niedzielę nie wyskoczył nawet z piżamy. Padło nawet kilka nieśmiałych propozycji, żeby gdzieś się przejechać, ale miałam wrażenie, że wszyscy w duchu zaklinali opcję pozostania w domu. Przez chwilę pomyślałam o truflowej sagrze w Brisighelli, potem S. przypomniała o święcie kiwi w Modiglianie, ale ostatecznie tak jak na załączonym obrazku wałkoniliśmy się pomiędzy kanapą a kuchnią. "Zbijanie bąków" uprzyjemnialiśmy sobie już od rana ulubionymi smakami: na początek racuszki z jabłkiem, potem bajeczne ciasteczka z "babciową" konfiturą, a na koniec pieczona kaczka z jabłkami. Nie, nie nasza - uprzedzam od razu pytanie, podarowana przez przyjaciela, prawdziwa, wiejska, nie żadne przemysłowe hodowle. Rozpusta w zwykły dzień. 
Filmowo też się porozpieszczaliśmy. Najpierw skończyliśmy The Crown i już się nie możemy doczekać następnego sezonu, a potem zmieniliśmy epokę i na scenę weszli Medyceusze z Lorenzo il Magnifico na czele.
Ponadto góra prasowania nie zmalała ani o milimetr, a kurz leżał sobie bezpiecznie i nikt mu krzywdy nie zrobił.


Przeglądałam zdjęcia z minionego tygodnia i uśmiechałam się na wspomnienie uwiecznionych momentów. Zrozumiałam też dlaczego poczułam się nagle tak strasznie zmęczona. Po porostu zeszło ze mnie w końcu napięcie towarzyszące mi od kilku dni. Napięcie związane z tym czy wszystko się uda. Czy pogoda Państwo Młodym będzie sprzyjać, czy światło będzie dobre, czy dobrze wybrałam miejsca i w końcu czy zdjęcia będą się podobać, czy P. i S. uda się załatwić to po co przylecieli, czy nic nieprzewidzianego się nie wydarzy. Niestety tak mam - z natury przejmuję się wszystkim, nawet tym czy wszystko będzie smakować, czy komuś nie będzie za zimno, za ciepło...


I myślę, że chyba wszystko udało się bardziej niż dobrze. A poza tym...
Było gotowanie i demonstracja umiejętności nabytych przez Kuchnię w Kamiennym Domu. Jak stwierdził P - blog ma też wartości kulinarno - edukacyjne.
Myśliwi pewnie długo będą pamiętać kolację z nowożeńcami i dam sobie głowę uciąć, że takich gości przy swoim stole jeszcze nie mieli, a nowożeńcy pewnie też takich atrakcji w swoim pobycie nie przewidywali. 


Nowy tydzień na start. Nowy tydzień, który też zakończy się towarzysko. Nowy pracujący tydzień bez konkretnych planów. Do Marradi przywiało zimne powietrze, 18 stopni na termometrze jest już tylko wspomnieniem. Wyciągnęliśmy zimowe kurtki, ale zielone liście mojego glicine wciąż rozpaczliwie trzymają się pnącza...  

DOBREGO TYGODNIA.

NAPIĘCIE to po włosku TENSIONE (wym. tensione)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

3 komentarze

  1. Kraka tez dotarla w koncu, acz z nagła zima... Dziś zaliczone pierwsze odśnieżanie auta.... Czy to chwilowe, czy przez najblizsze kilka miesiecy bedzie sie trzeba przekonywac jak to wspanialezima jest?
    Miłego!
    czeko

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko się udało w 100% a nawet w 108.5% (jak się doda spotkanie z miłych panem w śmiesznej czapeczce w sobotę oraz wypad do fanezy) mam nadzieję tylko że Mario nas teraz nie klnie z nad ....
    Piotrek

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasiu, za każdym razem nasza wizyta w Marradi kończy się szerokim uśmiechem oraz niezliczoną ilością bezcennych wspomnień.
    Dziękujemy serdecznie za zaangażowanie w sesję zdjęciową, lepszej nie mogliśmy sobie nawet wymarzyć! pełen profesjonalizm!
    Myślę że wielu ludzi, którzy mieli okazję obejrzeć choć kawałek owocu naszej sesji jest oczarowana efektami ;)
    Marradi to dla nas zupełna odskocznia od rzeczywistości, przemili, otwarci ludzie o wielkim sercu i życzliwości. Jedzenie jest tutaj tak wyjątkowe, aż człowiek zastanawia się jak to jest możliwe ,że za każdym razem wszystko tak doskonale smakuje! - aż płatać się chcę kiedy trzeba się pożegnać.
    Mieć tak wspaniałą Bratową i dwoje kochanych nastolatków w gronie rodziny to wielki zaszczyt.
    Mam nadzieję że niedługo znów się zobaczymy!
    Ciao!

    OdpowiedzUsuń