Florencja - niewyczerpana skarbnica - akt I: barany, cebule, graficiarz i zaliczka

poniedziałek, listopada 05, 2018


To nie był dokładnie taki dzień jak zaplanowaliśmy, ale tak czy inaczej możemy go uznać za całkiem udany. Jak określili chłopcy - powodów ku temu jest wystarczająco, bo przecież i Michał Anioł i cebulowy plac i barany na moście i muzeum, o istnieniu którego nie mieliśmy pojęcia i kanapka w ulubionym miejscu. Wrażeń aż nadto, jak na zaledwie kilka godzin spaceru. 
Co poszło niezgodnie z planem? Przede wszystkim pogoda. Miało popadać leciutko po południu, a wcześniej uraczyć słońcem, tymczasem zrobiło się dokładnie na odwrót. Słońce wyszło, kiedy siedzieliśmy już na stacji, zrezygnowani po spacerowaniu w lekkim deszczu. Po drugie do Palazzo Vecchio, który był naszym głównym celem, była taka kolejka, jakby wpuszczali gratis, a o ironio akurat ten obiekt nie jest na liście wolnych wstępów w pierwszą niedzielę miesiąca. Nie lubimy stać w kolejkach. Wszyscy troje wyznajemy zasadę, że nie ma sensu tracić czasu na czekanie, jeśli w tym czasie można zobaczyć coś innego. I na koniec ludzie. Kto był we Florencji, ten wie co to znaczy tłum. To teraz ten tłum należałoby pomnożyć przez dwa. Co najmniej. W życiu nie widziałam tylu ludzi w pociągu. Już to dało mi do myślenia. Jak mieszkam w Biforco, nigdy nie podróżowałam do stolicy Toskanii na stojąco, a w drodze powrotnej stojących było tyle, że potrzeba było kilku minut by przecisnąć się do wyjścia. Tym razem wśród turystów było też bardzo dużo samych Włochów. Czyżby wszyscy postanowili upamiętnić słynną powódź z 1966 roku, której rocznica przypada właśnie 4 listopada? Tak być może...

Ale wystarczy już krytyki. Zapraszam Was teraz na przegląd kolejnych florenckich ciekawostek. 

Pierwsza dotyczy Palazzo Vecchio. Udało nam się odszukać pewien ważny detal, o istnieniu którego zwykły turysta nie ma nawet pojęcia. Nazywa się L'Importuno - jest to profil mężczyzny wyryty na murze Palazzo, tuż po prawej stronie wejścia od frontu budynku. Jego autorem miał być ponoć sam Michał Anioł. Jedna legenda mówi, że w tym miejscu na Via della Ninna Michała Anioła zawsze zatrzymywał pewien człowiek, narzekając na swoje bankructwo, tłumacząc się z długu, który miał wobec wielkiego rzeźbiarza. Przy którymś z takich spotkań znudzony Michelangelo odwrócił się i zaczął skrobać w kamieniu. Tak oto powstał widoczny do dziś profil. Druga legenda mówi, że jest to pewien skazany, wystawiony przed egzekucją na placu dla większego jeszcze upokorzenia, uwieczniony przez przechodzącego tamtędy Michała Anioła.


Kolejny przystanek: Piazza Strozzi, a dawniej Piazza delle cipolle (cebulowy plac). Nim plac przyjął nazwę od stojącego tu do dziś Palazzo rodziny Strozzich, nazywany był "cebulowym" od znajdującego się tu wtedy targu owocowo warzywnego. Jednym z handlujących na nim był niejaki Niccolò Grosso, znany z dwóch różnych powodów. Po pierwsze uznawany był za najlepszego kowala w mieście, a po drugie słynął z wyjątkowej nieufności. Nie zabierał się za pracę przed otrzymaniem zadatku i nie oddawał swego dzieła, przed uiszczeniem kompletnej zapłaty. Caparra to po włosku zadatek - taki właśnie przydomek nadano słynnemu kowalowi. Mężczyzna był do tego stopnia nieugięty, że nawet kiedy przyszedł do niego z zamówieniem sam Lorenzo il Magnifico, Caparra zażądał zaliczki jak w każdej podobnej sytuacji. To on też jest autorem kilku kutych elementów zdobiących Palazzo Strozzi. Do tej pory rogi budynku zdobią cztery lampiony z kutego żelaza.  


Ostatni na dziś przystanek: Ponte Santa Trinita, czyli Most Świętej Trójcy, przez niektórych  uznany za jeden z piękniejszych mostów Europy i jestem skłonna się z tą opinią zgodzić. Sama przedkładam go nad bardziej znany i uczęszczany przez turystów Ponte Vecchio. To właśnie stąd moim zdaniem można najspokojniej podziwiać most złotników.
Na samym środku Ponte Santa Trinita, po obydwu jego stronach wiszą łby zodiakalnych baranów zwieszone w dół w kierunku wód Arno - w rzeczy samej najwyraźniej widać je przepływając pod mostem. Są one symbolem ducha walki. Ariete zwrócony w stronę Ponte Vecchio ma chronić miasto przed zbyt wysokim poziomem rzeki Arno. Drugi natomiast, patrzący w przeciwległym kierunku, ma chronić przed najeźdźcami, w tym też przed znienawidzonymi pizańczykami. Słynna na całe Włochy jest odwieczna nienawiść pomiędzy mieszkańcami Pizy i Florencji. Florentyńczycy mówią: Lepiej zmarły w domu, niż pizańczyk u drzwi...  



Staliśmy pomiędzy Ponte Vecchio i Ponte Santa Trinita, kiedy opowiadałam chłopcom o zodiakalnych baranach. Pomyślałam też, że to dobry moment, by opowiedzieć im cokolwiek o tym pierwszym. 
- Wiecie, co było na Ponte Vecchio przed złotnikami?
Nie pamiętali. 
- Rzeźnicy i sprzedawcy ryb. I wiecie co wtedy było?
- Wielki smród - odpowiedział rzeczowo Tomek. 
-No właśnie, wyobraź sobie, że oni wszystkie odpadki wywalali do rzeki. I to wtedy, gdy Vasari zaprojektował na życzenie Medyceuszy słynny korytarz, "brzydko pachnący" handlarze zostali z mostu usunięci.
Coś od siebie postanowił dodać też Mikołaj:
- A wiesz, że Hitler nie miał pojęcia o korytarzu?
- Wiem, że bardzo mu się Ponte Vecchio spodobał, do tego stopnia, że był to jedyny most, którego w czasie wojny nie wysadzono.
- Tak, ale najzabawniejsze jest to, że nie wiedział, iż nad tym pięknym mostem konspiracja miała wygodne tajne przejście.
- Całe szczęście! 


Obejrzeliśmy kolejny raz zmianę warty przed Palazzo Vecchio, a potem już czekała na nas obłędnie pyszna kanapka i arcyciekawe muzeum. 

Och jak mi żal końca długiego weekendu. Do kogo pisać petycję o następny??? Mikołaj ma rację - zbijanie bąków to jest fantastyczna rzecz! Dobrego tygodnia!

ZODIAKALNY BYK to po włosku ARIETE (wym. ariete)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

6 komentarze

  1. Kasiu tlumaczysz byka czy barana??? Interesuje mnie to osobiście, bo ja żem jest baran :-) I muszę koniecznie zobaczyć ten most w takim razie, skoro tam łby baranów zwisają... Kasia praska

    OdpowiedzUsuń
  2. No ja myślę :-) Kasia p.

    OdpowiedzUsuń
  3. We Florencji byłam tak bardzo dawno temu, że z chęcią wybrałabym się ponownie. No i właśnie, myslalabym, ze początek listopada to już tłumów nie będzie, a Ty zaskakujesz... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Florencja, czyli najpiękniejsze miasto tej części Włoch <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Też nie lubię kolejek - jak do jakiejś atrakcji trzeba by długo czekać, to trudno. Wybieram wtedy coś innego i mówię sobie, że kiedyś tam wrócę i ją nadrobię. A we Włoszech po prostu poszłabym na pizzę :)

    OdpowiedzUsuń