Florencka niedziela - akt III - muzyka i teatr ulicy, wieczne uwielbienie

środa, września 05, 2018


Każda nasza czy moja wycieczka do Florencji przynosi coś nowego. Każda pozawala odkryć fragment nieznanego i za to Florencję uwielbiam do nieprzyzwoitości. Po kilku latach bywania tu często i regularnie nauczyłam się kochać to miasto nie tylko za wielkie dzieła, ale też za to, co daje zwykła ulica. 
Uwielbiam obserwować jej życie i słuchać ulicznych grajków, pewnie wiecie, że wśród nich są też Polacy. 
Miniona niedziela pod względem muzyki była wyjątkowo bogata: skrzypaczka pod Duomo, gitarzysta przy domu Dantego, Tomek i pianino w podziemiach prowadzących  do stacji i kapela na placu Republiki, od której to powiało dawnym florenckim folklorem. Sami posłuchajcie


Natomiast kiedy kierowaliśmy się w stronę Palazzo Davanzati usłyszeliśmy od strony Ponte Vecchio dudnienie bębnów. Wiadomo, że takie dźwięki zwiastują zawsze mniejszy lub większy spektakl. Zmieniliśmy kierunek i ruszyliśmy zaraz w stronę zamieszania. Chwilę później paradowali przed nami mężczyźni w strojach z dawnej epoki. Bębny, trąbki i pióropusze... Nie miałam pojęcia z jakiej to okazji, ale szybko się doinformowałam. 



Oto byliśmy świadkami zmiany warty, czyli Cambio della Guardia. Zwyczaj, który sięga początku szesnastego wieku, kiedy to Florencja została najechana przez wojska Carola V



Obowiązkowym przystankiem we Florencji jest dla nas zawsze kanapka u Vinattieri. Ostatnio zdradziliśmy lampredotto dla innych smaków. Chłopcy oszaleli na punkcie schiacciaty z tuńczykiem i marynowaną cebulką. Siedzieliśmy sobie na wystawionych przez lokal taborecikach i obserwowaliśmy barwną rzekę turystów, procesję kolorowych postaci, równie fascynującą jak ta w szopce na Miodowej, którą oglądałam jako dziecko.
Oto nasza florencka niedziela. Cudowny dzień.


***
Kościół Santissima Annunziata
Staliśmy na środku nawy i podziwialiśmy misterny ołtarz, kiedy nagle rozległ się nieprawdopodobny huk. Mikołaj w pierwszej chwili złapał mnie przestraszony za rękę.
- Terroryści???
Co za smutne czasy, w jakich żyją moje dzieci, ja kiedyś nawet nie pomyślałabym o czymś takim...
Na ołtarzu - o zgrozo tuż za przechodzącą obok kobietą - runęła część pulpitu z ciężkiego drewna.  
Na to Mikołaj zaraz przypomniał sobie nieszczęśliwy wypadek w Santa Croce i natychmiast chciał miejsce opuścić. 
- Nie panikuj błagam. Dobrze, że tej pani się nic nie stało. 
Rzeczywiście sekunda wcześniej, krok do tyłu i stałoby się kolejne nieszczęście.
***
Pociąg do Florencji. 
Tu też można mieć teatr, jeśli człowiek szeroko otworzy oczy. 
Obok nas siedziały kobiety z dwójką maluchów. Chłopiec i dziewczynka mieli pewnie po dwa lata, no może trzy. W pewnym momencie dziewczynka nie wiedzieć czemu strasznie się rozzłościła i zaczęła rozpaczliwie płakać. Za nic nie dawała się cierpliwej matce uspokoić. Chłopiec patrzył bezradnie na swoją towarzyszkę jednocześnie mocno zadziwiony. 
W końcu młoda kobieta podała dziewczynce butelkę wody.
- Napij się to ci może przejdzie. 
Dziewczynka się zawahała.
- Viola, bevi!! Bevi l'acqua che ti passa la "labbia" (poprawnie rabbia czyli złość, Viola napij się wody, to ci złość przejdzie) - powiedział chłopczyk całkiem poważnie i chwilę później odwróceni do nas plecami znów podziwiali migający za oknami pociągu krajobraz. 

Dobrego dnia!

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

5 komentarze

  1. Dzień dobry Pani Kasiu!Czytam bloga regularnie od 3 lat.I coraz bardziej chce przyjechać i posmakować tego wszystkiego. Szlak Dantego i Florencja i inne smakowitości lokalne napełniają mnie radością, rozpalają wyobraźnię.Po prostu do dzieła sobie mówię i realizuję mój plan.To ważne o czym Pani pisze. Pozdrawiam serdecznie z zachodniego Mazowsza AniaG.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło! Zapraszam serdecznie do Marradi!

      Usuń
  2. Czytam i nie opuszczam żadnego wpisu:-)Przypomniałam sobie naszą wycieczkę i kanapki u Vinattieri i flaczki...i nie tylko,podziwianie zabytków z zewnątrz i wewnątrz i zwyczajne obserwowanie florenckiej ulicy ;-) Jak było miło spędzić ten czas z tobą w roli przewodnika:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu! <3 To się wydaje tak niedawno, a prawie pół roku minęło!!! Baci!!! Mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy:)

      Usuń
    2. Bardzo na to liczę.😚😚😚

      Usuń