Król oddaje koronę

niedziela, maja 27, 2018

Andrea Zambelli vince la 100 km

Czterdziesty szósty ultramaraton 100 km del Passatore nie był szczęśliwy dla króla. Staliśmy na placu czekając jak zawsze na niepokonanego od tylu lat Giorgio Calcaterra, a tymczasem jako pierwszy w Marradi na sześćdziesiątym piątym kilometrze pojawił się Andrea Zambelli i - jak się okazało kilka godzin później - nikomu już do samej mety nie dał się prześcignąć. Zaraz za nim przybiegł Benedikt Hoffmann, a trzecie miejsce przypadło dotychczasowemu mistrzowi. 
Nawet jeśli już nie zwycięski, z poważną i zmęczoną twarzą zamiast promiennego uśmiechu, to i tak Giorgio Calcaterra w Marradi witany był owacjami. 

Andrea Zambelli vince la 100 km del Passatore
Andrea Zambelli vince la 100 km

Sam bieg, a dokładnie etap marradyjski nie był niestety tym, czym w zeszłym roku. Poszliśmy razem z moim Gościem na plac zobaczyć nie tylko maratończyków, ale też spodziewałam się sbandieratori, muzyki, zabawy... Tymczasem jedyne co pozostało takie jak w zeszłym roku to zakątek gdzie alpini serwowali polentę, bruschetty i ciambellini. Szkoda... Mogło być tak pięknie... Jak wiadomo nie wszystkie zmiany są dobre. Czasem stery trzeba zostawić tym, którzy naprawdę potrafią zorganizować imprezę. 

ultramaraton Toskania - tappa Marradi

Pokręciliśmy się chwilkę, zjedliśmy kolację, zamieniliśmy z Ellen i Lexem dwa słowa i ruszyliśmy w kierunku domu, gdzie czekał na nas wygodny taras, vino frizzante i schłodzony arbuz. Kibicowaliśmy wiernie wszystkim, których w drodze mijaliśmy.

La 100 km del Passatore 2018
Calcaterra jako trzeci w Marradi
Giorgio Calcaterra w Marradi
W Biforco kibicował też Giorgio

Kilka miesięcy temu napisał do mnie Pan Andrzej z podziękowaniem za mój stary wpis o 100 km del Passatore i z informacją, że w tym roku i on w biegu ma zamiar wystartować. Obiecałam, że będziemy kibicować. Przygotowaliśmy wczoraj nawet odpowiednią scenerię. Kiedy wieczorem zajadaliśmy arbuza, chłopcy co jakiś czas nieśmiało nawoływali z tarasu "Andrzej? Andrzej?" Przypominało to trochę scenę z pewnej polskiej komedii - "Szuflandia? Szuflandia?" 
Panie Andrzeju! Nie udało nam się Pana zobaczyć, ale mam nadzieję, że nawet kiedy już Biforco poszło, spać przemknął Pan pod naszymi oknami i dotarł szczęśliwie do Faenzy, tak jak sam sobie życzył - "w jednym kawałku".

WOŁAĆ to po włosku CHIAMARE (wym. kiamare)


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

3 komentarze

  1. Pani Katarzyno! Wielkie dzięki za transparent. Dawał moc!!! Do Biforco dobiegłem przed północą, a północy przekroczyłem bramkę w Marradi. Przebyłem całe 100 km "w jednym kawałku” i choć zajęło mi to 14 godzin i tak to były cudowne chwile. Del Passatore zasługuje w całej mierze na swoje hasło najpiękniejszego na świecie. Wszyscy przyjmowali biegaczy z taką energią, że spokojnie mógłbym biec dwa razy tyle. Pomimo północy przyjęcie w Marradi fantastyczne (i tak nie spodziewałem się zobaczyć pokazów z flagami) a kawa wyśmienita.
    Dzięki
    Andrzej

    OdpowiedzUsuń
  2. Piekna historia :) Gratulacje dla pana Andrzeja!

    OdpowiedzUsuń