Druga kasztanowa sagra Marradi 2016 - niezapomniana niedziela!

poniedziałek, października 17, 2016



To była przepiękna sagra! Jedna z najpiękniejszych jakie widziałam i pod pewnym względem inna od pozostałych. Ale od początku…
Po pierwsze pogoda była … pogoda była… jak to ubrać w słowa? Hmm… Pogoda była letnia!! 
Połączenie sierpniowego ciepła, wiosennego słońca z oszałamiającymi kolorami i smakami października. Wszystko było czystą poezją. I kanapka z porchettą i pieczone kasztany i tortelli z kremem kasztanowym i torta dei marroni i kieliszek wina i dym unoszący się nad miasteczkiem… Ludzi morze całe przepłynęło przez Marradi i wierzę, że ci, którzy trafili tu w taki dzień, na pewno w przyszłym roku powrócą!  
Autokary, kampery, samochody, motory, rowery, ale też do Marradi jak każdego roku zajechał starodawny pociąg, skorzystałam z chwilowego postoju i zasiadłam na momencik na drewnianej ławeczce, bo poczuć się jak turysta z dawnej epoki. Stara ciuchcia wypuszczała kłęby pary, a ludzie biegali dookoła fotografując namiętnie starodawne cacko.



























A teraz dlaczego ta festa była inna od pozostałych? 

Ponieważ moi chłopcy dołączyli do zastępu pracujących wokół sagry marradyjczyków i przez kilka godzin uwijali się z tacami podając do stołu, wędrując z zamówieniami, stojąc w kolejce po polentę, kiełbasę i słodkości. 
- Mamusiu ja w przyszłym tygodniu też idę! - zapowiedział Mikołaj po dniu pracy - bardzo mi się podobało. Ludzie, których obsługiwałem byli tacy mili, ale wiesz co? - buzia mu się nie zamykała - jak podawałem tą bistękkę na "c", no to… jak to się nazywa… o wiem castrato, takie piękne, soczyste, krwiste to aż mi ślinka ciekła.
- Ale jadłeś coś?
- No pewnie! I to ile!
- Mamusiu a posłuchaj tego! - zaśmiewał się Tomek - Jacyś starsi państwo nas wychwalali i mówili: "jakie miłe signorine!" Jak ty się nazywasz? - zapytali. - Tommaso! - odpowiedziałem Wyobrażasz sobie ich miny? - zaśmiewaliśmy się wszyscy przy kolacji dławiąc się makaronem - ale poczekaj to jeszcze nie koniec! "A twoja siostrzyczka?"  - Nicola - odpowiedział Mikołaj i dodał - i jestem maschio. 
- To wy dzisiaj mieliście prawdziwy ubaw!
- A posłuchaj jeszcze tego…
Śmiechu przy stole mieliśmy dużo, bo chłopcy na zmianę dzielili się swoimi przeżyciami. Cudowne...

Cieszę się, bo w ten sposób wtopili się jeszcze bardziej w tutejszą społeczność, bo zobaczyli co to znaczy praca, nawet jeśli tylko wolontariat i co ważniejsze nie zniechęcili się, ale znaleźli w niej prawdziwą przyjemność. Matka dumna, napuchła jak zwykle. 

I na koniec coś, co zauważyliście na pewno zaraz po otworzeniu strony. Nowe zdjęcie w tytule. Mamy jesień, więc czas no drobne zmiany, ale o tym więcej już jutro. Dobrego tygodnia!


Wybaczcie, przez pomyłkę zdjęcia sygnowane są "Kuchnią". 

USŁUGIWAĆ, SŁUŻYĆ to znaczy SERVIRE (wym. serwire)


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

8 komentarze

  1. Pozdrowienia dla kelnerki z ostatniego zdjęcia :)
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Kasiu zdjecie piekne. Prosze zdradzic kto robi zdjecia jak Pani pozuje? I czy Pani obrabia zdjecia.Mielego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazwyczaj chłopcy, ale te akurat, które pokażę jutro robił Mario.

      Usuń
  3. Piękne zdjęcie główne!!!:)
    Aneta z Gdańska

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajna imprezka i ta pogoda.. ahh marzenie :) Zdjęcie główne cudo!
    Pozdrawiam
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  5. Co za cudowne zdjęcie , jaki nastrój !! I tajemnica !
    marta

    OdpowiedzUsuń