"Spóźnić się na pociąg"

wtorek, kwietnia 12, 2016



"Stoi na stacji lokomotywa
ciężka, ogromna i pot z niej spływa ...
tłusta oliwa ...
...
Ruszyła maszyna po szynach ospale... "

Nim jednak ruszyła, chwilę czasu to zajęło, ale zacznę od początku. 

- O której zaczynasz znów lekcje?
- O 17.00. Wypadła mi lekcja z 14.00, więc mam chwilę czasu.
- To co robimy? Parapet w gościnnym, okno w łazience, czy nic nie robimy?
- Nic nie robimy. Błagam.... 
- No to nic nie robimy.
- W tamtym tygodniu nie miałam nawet 5 minut dla siebie, w weekend to samo. Choć na kilka godzin chcę wyjść z domu. 
- Mam pomysł. Pojedźmy po poziomki do Campigno. Chcę je wsadzić u siebie w ogrodzie.
- Może być Campigno.   
Z poziomkami jednak nie wyszło, więc zamiast tego zaproponowałam łąki za S. Adriano, którymi tak się zachwycałam rok temu.
- Znów zrobię zielone zdjęcia i odetchnę. 
Byliśmy już prawie na wyjeździe z Marradi na wysokości stacji kolejowej.



 - Aaaaa pociąg!
- Co pociąg?
- Stary! Il treno a vapore!
- Co ty mówisz!?
- No mówię! 
Zawróciliśmy, zostawiliśmy samochód niemal na środku drogi i zaraz pobiegłam żelaznego stwora fotografować jak opętana. Piękny! Zupełnie jak u Tuwima!




Nie byłam jedynym fotopstrykiem przeskakującym przez tory dla dobrego ujęcia. Na miejscu była już całkiem profesjonalna ekipa zdjęciowo filmowa. Nie śmiałam pytać, co to za okazja, że pociąg zawitał do Marradi, ale przypuszczam, iż realizowano jakiś materiał filmowy. W każdym razie, nawet jeśli przypadkiem, i ja znalazłam się w odpowiednim miejscu i czasie. 




- O której odjazd? - zapytałam palaczy, kiedy pociąg zaczął wypuszczać kłęby pary i dymu. 
- Około 14.00. Jedziemy do Florencji. 
Brakowało około dwudziestu minut. Wymieniliśmy z Mario porozumiewawcze spojrzenia, sama jeszcze zażyczyłam sobie zdjęcia na studziesięcioletniej maszynie i wskoczyliśmy biegiem do samochodu. 
- Zrobimy mu zdjęcia w Camurano. Tam widać dłuższy odcinek między tunelami. 
- Lepiej do Crespino. Z góry, spod krzyża widać całe miasto, tunel i most! Nagramy go. 
- Masz racje. Przechytrzymy fotografów.
Zatrzymaliśmy samochód za miasteczkiem i dalej wspinać się po stromym, kostropatym stoku. Związałam długą łopoczącą sukienkę w kolanach i starałam się nie przejmować balerinkami zamiast solidnych butów. Kto wiedział, że dziś czekają mnie zadania specjalne!


Przycupnęliśmy jak wrony na półce skalnej. Aż mnie wzdrygało od samego patrzenia na drogę pode mną. A jakby tak półka odpadła? Głupio zabić się dla zdjęcia pociągu. 
- Nie wstawaj. Siedź jak siedzisz. Jak wiatr dmuchnie, to polecisz, a ja cię z drogi zbierać nie będę. 
- Za dużo roboty, prawda? Siedzę, tak jak siedzę. Wszystko gotowe. 
Czekamy. Kwadrans i dłużej i nic...
- Może się zepsuł? 
- Wiesz pociągi w Italii słyną z "punktualności", a poza tym oni powiedzieli OKOŁO 14.00.
- Ja mogę czekać. Tak tu ładnie. Opalę się trochę w tym słońcu.



... 
- Patrz. Tam ktoś chodzi na torach.... 
...
- To fotograf! Pewnie jeden z tych co byli w Marradi. Ma statyw!
- Czyli zaraz możemy się go spodziewać. 
Minął następny kwadrans, a od strony Florencji nadjechał zwykły pociąg. 



- A ten? O masz ci los. To nasz treno teraz musi zaczekać w Marradi i dopiero jak ten dotrze, będzie mógł wyruszyć. Nie ma innego miejsca, gdzie mogą się minąć.
- Wspaniale...
Po 5 minutach, z tunelu od strony Crespino wyjechał identyczny albo ten sam pociąg.
- A to co dopiero? Jak się nie mają gdzie minąć, to ten skąd się wziął????
- Wraca. 
- Wraca??? Pociąg jedzie do Crespino i wraca?? A kogo tu przywiózł?
- Brzmi absurdalnie. 




- W końcu musi pojawić się i nasz bohater. 
- Tracę nadzieję, może naprawdę się popsuł, a my tu jak przyczajeni snajperzy do nocy będziemy siedzieć.
Minęło kilka długich kwadransów. Siatka trzymająca skały zaczęła uwierać w cztery litery.
- Która godzina?
- 15. 25.
- Trudno... Trzeba schodzić i jechać po chłopców...
- Jak tylko się stąd ruszymy, na pewno przyjedzie. 
- Pewne jak w banku!




Zrezygnowani i zawiedzeni wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do Marradi. Nikon jednak czekał w gotowości, że może na którymś zakręcie spotkamy dymiącą lokomotywę.
Droga między Marradi i Crespino to mosty i tunele. Chwilę pod niebem, chwilę pod górami. 

Nagle nad drogą przy ujściu jednego z tuneli zobaczyliśmy wiszącą chmurę ciemnego dymu. 
- Jest!! 
Chmura jednak powoli zdawała się opadać. 
- A raczej był... On już tędy przejechał. 
- Która godzina?
- 15.35. Zawrócić?
- Tak, szybko! Złapiemy go w Crespino.

Przez chwilę poczułam się jak Indianin z westernu Sergio Leone, tylko mi konia dzikiego brakowało, choć o dziką prędkość zadbał Mario. 
- Nie zabij nas! Nie spadłam ze skał, więc i w wypadku dla zdjęcia nie chcę zginąć.
- On jedzie wolno, ale za to prawie po prostej, bo ma tunele, a my się musimy uwijać po zakrętach.
- Jest!!!!! 
- Masz go?
- Mam!




- Zatrzymaj się przy circolo w Crespino. Pobiegniemy nad rzekę. Złapię go na moście!

Złapałam. Nie tak jak chciałam, nie tak jak było zamierzone, ale jest. Krótki filmik, który potem dołączę też, by choć większy ślad, po całej przygodzie pozostał. Cała akcja była przyprawiona sporą dawką szaleństwa. Nie zdarzyło mi się jeszcze w całym moim życiu gonić za pociągiem, ale ten pociąg był prawdziwie niebylejaki!
Nie mogę odżałować tylko, że nie udało mi się sfotografować go z góry, tak jak zaplanowałam - pociąg z dawnej epoki, wśród toskańskich wzgórz, na moście, nad rzeką Lamone ... 



"A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
Po torze, po torze, po torze, przez most,
Przez góry, przez tunel, przez pola, przez las ..."

PERDERE IL TRENO to znaczy SPÓŹNIĆ SIĘ NA POCIĄG (wym. perdere il treno)





Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

8 komentarze

  1. Ech Kasiu, łezka zakręciła mi się w oku,czy to za sprawą starego pociągu,czy za Twoim biegiem by uchwycić jego piękno na zdjęciu,czy to za wspomnieniami kiedy to swojemu synowi czytałam Tuwima, albo też za minioną młodością ...któż to wie.....

    Wzruszający wpis Kasiu-pozdrawiam, Lucyna ze Sląska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tuwim i jego Lokomotywa to był Tomka faworyt przez długi czas:)

      Usuń
  2. To byla szalona pogon za pociagiem haha ale zdjecia piekne Podrawiam i milego dnia zycze Alicja

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Kasiu wchodze na bloga codziennie daje plusiki na G+,ale dzisiejszy wpis dał mi tyle radości a to dlatego że ja lubię takie szalone pomysly nieplanowane.Super!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję:) Ja też takie właśnie momenty lubię najbardzie:)

      Usuń
  4. Aż mi się wierzyć nie chce, że ta zieleń tak nagle wybuchła. Zielono jak w Polsce dopiero w maju! Pięknie, choć i u nas zieloność rusza do boju!. Pozdrawiam. Hanka

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak jest już bardzo zielono i kwitną bzy, właściwie jest zielono - fioletowo - biało:) Bzy, irysy, glicine!

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię Twojego bloga bo podoba mi się jak potrafisz cieszyć się małymi rzeczami ( choć pociąg do małych nie należy) Ja straciłam taką umiejętność Od niedawna uczę się tego od nowa. Ty i Twój blog pomagacie mi w tym Dziekuje Pozdrawiam Asis

    OdpowiedzUsuń