Takie tam wiosenne przynudzanie

piątek, lutego 19, 2016


Na początku lojalnie, uczciwie uprzedzam, że wchodzimy w okres kwiatkowo - słoneczny, kolorowy i pachnący, brzęczący w uszach ptasim jazgotem, zatem zachwytów wiosennych będzie do znudzenia, a może wręcz do obrzydzenia. Ale jak co roku ... muszę! 
Kto do Domu z Kamienia zagląda od dłużeszgo czasu ten wie i powinien się już przyzwyczaić, że tu rytm i nastroje wyznaczają jak w reymontowskich Chłopach pory roku, a ja moimi ulubionymi momentami wciąż się jeszcze nie znudziłam - kiedy nadchodzi czas ginestre - to każdego dnia na blogu żółto, jak kasztany - to w kółko tylko kasztanowe wywody, jak czas na lipy, to o ich słodkim zapachu jak zacięta płyta trajkoczę dzień po dniu. Tak mam. To są moje małe wielkie radości, a wiosna w lutym jest zdecydowanie jedną z nich. 


Potoki po niedawnych deszczach spuchły kotłującą się wodą, łąki jak policzki w pierwszym słońcu, zaróżowiły się kwiatami san Giuseppe, mchy w kasztanowych gajach zestroiły się  fiołkowo, tu i tam mlecze i motyle i ptaków odważniejsze ćwierkanie. Coraz śmielej myślę, że zima chyba jednak już nie wróci. 



W ostatnich dniach przesadziłam z pracą. Dobę rozciągnęłam do granic niemożliwości, starałam się nie myśleć o tym, że każdy ma swoją wytrzymałość i pewne granice, których lepiej nie przekraczać. Wierzyłam, że jestem cyborgiem, który jest niezmordowany. Myliłam się. Nie jestem. 
Dlatego w czwartek, by głowie dać odpocząć, by każdą komórkę ciała choć w minimalnym stopniu zregenerować, zamknęłam komputer, a brzęczący co kilka minut telefon wyciszyłam i upchnęłam na dnie kieszeni. Obeszłam okolice, nacieszyłam się hukiem Campigno, fioletem kwiatów, słońcem, czystym powietrzem, pierwszym motylem i budzącymi się do życia gajami kasztanowymi...  
Dla Was też coś zachowałam: CAMPIGNO 



Czy w gaju kasztanowym można się nie zakochać? Dla wszystkich Toskania to tylko cyprysy i winnice, a tu proszę - czysta poezja! Wiem, wiem i o tym też już było, ale wciąż nie mogę zdobyć się na obojętność. 

Mieszkam tu, w dole, wśród tych wszystkich cudów świata...
A te wszystkie cuda, mój dom, moje marzenie, mój świat są ... made in italy, 



RESISTERE to znaczy WYTRZYMAĆ (wym. rezistere)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

16 komentarze

  1. ja wlasnie po to wszystko tu wchodzę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie napisane.... Jak zawsze. Codziennie rano kawa i pani blog i od razu dzień jest piękniejszy mimo że za oknem pada deszcz. Pozdrawiam. Małgorzata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogę do porannej kawy podać odrobinę toskańskiej wiosny!

      Usuń
  3. Natura mówi obcymi językami - polski pies hau hau włoski bou bou polski kot miau miau włoski miou miou. Na filmie potok szumi niby tak samo jak polski potok ale jak sie dobrze wsłuchać to włoski akcent dominuje. :) wielu pomyśli sobie nie wiem co bierzesz ale działa. To pozytywna energia z Kasinego bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama się czasem zastanawiam czy tu dodają czegoś do jedzenia? może do wina?:)

      Usuń
  4. Znowu pięknie, bajkowo, WIOSENNIE, jak tu się nie zachwycać ;). A u mnie szaro, buro, za oknem topniejący śnieg i mimo, że zima w tym roku jakaś taka mało zimowa (a może właśnie dla tego) to nie mogę doczekać się wiosny. Z niecierpliwością czekam na pierwsze kwiatki w ogródku, na śpiew ptaków za oknem i weekendowe spacery lub nawet krótkie przejażdżki rowerem. Na szczęście na Pani blogu już wiosna i patrząc na te piękne zdjęcia i widoki pocieszam się, że jeszcze trochę, już niedługo i do nas zawita wiosna.
    Pozdrawiam serdecznie, Karolina

    OdpowiedzUsuń
  5. Kasiu! Pory roku dyktują też Twój stan ducha. Już wiem, kiedy ogarnie Cię radość, a kiedy nostalgia, kiedy euforia, a kiedy dopadną Cię doły. Żeby to widzieć, trzeba tu być! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale widoki! Pięknie tam. Przeplata się kilka myśli (oczywiście pozytywnych) - zazdrość, radość, uśmiech, słońce, piękno, wolność, spokój.... :) Wiosna... pora radosna, nadciąga z dala długo wyczekiwana. I słońca i ciepła też już potrzebuję. Jednak ja czekam do wakacji... i pilnie studiuję ;) Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj jak zwykle zazdroszczę tej wczesnej wiosny... U nas dalej zimno, choć i tak nieźle - już pierwsze bazie i pąki można podziwiać. I przebiśniegi. Ale na widok tych kwiatów ze zdjęcia aż coś we mnie jęczy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. W takich okolicznościach jak Twoje okolice aż dech zapiera...aż chce się żyć...

    OdpowiedzUsuń