Miasto na "G", czyli Gubbio - odcinek 3.

wtorek, października 20, 2015


Gubbio ... 
W końcu po długiej drodze pełnej niezapomnianych wrażeń szczęśliwie dotarliśmy na miejsce. Zdjęć mam bez liku i najchętniej opublikowałabym wszystkie, ale wtedy zabraknie miejsca na słowa. Wiele czynników składa się na to czy dane miejsce nas urzeknie czy nie. Pora dnia, roku, pogoda, humor... 
Humory nam dopisywały, jesień pokazała się od najpiękniejszej strony, słońce przyjemnie przygrzewało, oblewając kamienne mury ciepłym światłem, a turystów była zaledwie garstka. 

Czas start
Choćby nie wiem jak piękny był kościół, którym zachwyca się matka, dzieci i tak bardziej ucieszą się z gonitwy pomiędzy drzewami oliwnymi.


Gubbio to idealne miejsce, by się w nim - nomen omen - zgubić. Błąkać się w labiryncie malowniczych uliczek można do zmroku, odkrywając co krok nowe zaułki, niespodziewane atrakcje, kościoły, wystawy i sklepy z umbryjskimi smakołykami. To, co mnie zadziwiło, co przy - jakby nie było - mieście turystycznym, wcale nie jest oczywiste, to wolny wstęp do większości zabytków. Katedra, windy, wystawa etruska, beczka kanoników, nigdzie nie było ściągania pieniędzy od turystów. Tylko w głównym muzeum była kasa biletowa. Nawet w sklepach ceny produktów opartych na truflowych smakach, nie były przesadzone, a kawa ku naszej radości na tarasie widokowym ponad miastem, podana nawet do stolika kosztowała prawie tyle, ile kawa w marradyjskim barze. 




Gubbio położone jest tarasowo, na zboczu, więc dotarcie na sam szczyt jest prawie jak górska wspinaczka. Pomyślano jednak o turystach, którzy chcą zwiedzić miasto bez nadmiernego wysiłku. Ci, którzy wolą oszczędzić nogi, mogą przemieszczać się na wyższe "piętra" korzystając z wind. Sami się o to pokusiliśmy, wprawdzie nie z lenistwa, a jedynie z ciekawości.  




Imponująca Piazza Grande przywiodła mi na myśl San Marino, a żółte fasady kamiennych palazzi skąpanych w ciepłym październikowym słońcu nasuwały skojarzenia z puglieskim Lecce. Miałam ochotę, siedzieć w nieskończoność na kamiennych schodach i już nigdzie się nie ruszać. 

Mamo, mamo! Tam jest sklep z pamiątkami a w nim pierścień jak ten Frodo za jedyne ...! 

Grunt to chwytliwa nazwa!


Pisanie o głupotach, bzdtetach, rzeczach małych przychodzi mi łatwo, ale jak tu ubrać w słowa wrażenia jakie zrobiło na mnie Gubbio? Niektórzy mówią - byłem, fajne miejsce, drudzy - tak, tak, bardzo ładne miasto, jeszcze inni rzucają podobny komplement, ale mi to nie wystarcza, dla mnie fajne, ładne, czy nawet piękne albo super są poważnym niedopowiedzeniem. Dla mnie Gubbio będzie miało już zawsze dźwięk chóralnych śpiewów, które dochodziły gdzieś z odległej komnaty, kiedy jak zahipnotyzowana spacerowałam boczną nawą katedry. Będę też zawsze mieć przed oczami solidne mury z kamienia różnej maści - białe, żółte, różowe, które skąpane w ciepłym słońcu, przypominały mi południe. Zawsze zostanie też w pamięci plątanina niezwykłych uliczek, z której wcale nie mieliśmy ochoty się wydostać, schodziliśmy w dół, potem skręcaliśmy, by jeszcze chwilkę znów wspiąć się w górę. Gubbio to też dziwny, ale piękny pies, cienie cyprysów na murach miasta, niebieskie vespy stojące w samotnych zaułkach, trufle na wystawach sklepów i beczka kanoników, najstarsza beczka na wino takich rozmiarów w całej Europie, a swego czasu największa. Gubbio to w końcu święty Franciszek i wilk... 


Ludzie zapatrzeni w Umbrię

Mieściła w sobie dokładnie 387 zwykłych beczek, widocznych po prawej. 


Legenda mówi, że kiedy Franciszek przybył do Gubbio, miejscowa ludność żyła w strachu przed wilkiem grasującym w okolicach, pożerającym bydło i ludzi. Święty postanowił z wilkiem porozmawiać i w rezultacie udało mu się przekonać zwierzę, by nikomu już krzywdy nie robił, a w zamian za to, mieszkańcy Gubbio mieli się zatroszczyć, by wilkowi jedzenia nigdy nie brakowało. Pamiątki po tym spotkaniu znajdziemy w wielu miejscach miasta.












Lody - punkt obowiązkowy
Najdziwniejszy pies świata!
Czas pożegnać Gubbio


To był piękny dzień i piękna wycieczka w piękne miejsca. Jestem przesądna w jednej kwestii - kiedy chcę gdzieś wrócić, odjeżdżając zawsze oglądam się za siebie. Kiedy to robię i to samo nakazuję dzieciom, inni patrzą trochę jak na czarownicę, tym razem jednak, nim zdążyłam rzucić typową komendę, uprzedził mnie Mario, najbardziej racjonalny człowiek świata - obejrzyjcie się za siebie! Nie mnie jedną jak widać miasto poruszyło do głębi ...
Oglądaliśmy się jeszcze wiele razy, bo widoki w drodze powrotnej były kolejnym spektaklem jaki podarowała mi Italia...

GUBBIO - DUBBIO gra słów, która bawiła nas w drodze - DUBBIO znaczy WĄTPLIWOŚĆ (wym. dubbio)  

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

18 komentarze

  1. Ładna to jest Caltebellotta na Sycylii. A Gubbio to jest Perełka...
    C-ó

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna wycieczka Kasiu. Cudne zdjęcia. Fantastyczny opis. Zresztą jak w każdym wpisie, a piesek to owczarek australijski - bardzo mądre psiaki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! A widzisz, czyli Mikołaj miał rację, bo ktoś zaczepił właściciela zaciekawiony tak nipopularną urodą i spytał o rasę, mój syn przysłuchujący się rozmowie, powiedział nam potem że to australijska rasa! Ja za zwierzętami się raczej nie oglądam, ale ten pies był przedziwny. Nawet oczy w dwóch różnych kolorach:) Czy to norma dla tej rasy?

      Usuń
    2. Zaledwie po 3 latach, ale mogę Ci odpowiedzieć: tak, różny kolor oczu jest normą dla tej rasy i - jako jednej z niewielu - nie jest równoznaczne z niedopuszczalną krzyżówką genetyczną. To piekielnie mądre psy, w skrócie "aussie". Jeśli nie zapewni im się zajęcia, one same je sobie znajdą... ;)

      A Gubbio niesamowite. Nas potraktowało ulewą, deszczem, wyłączonymi windami, z których lały się potoki wody i grzmotami takimi, że dzieci na ulicy zaczynały płakać. A i tak czarowało...

      Usuń
  3. Im więcej oglądam Twoich zdjęć, tym bardziej budzi się we mnie tęsknota za Włochami. Chętnie bym tam wróciła, ale od paru lat kierunek podróży mam mocno zdefiniowany i wypady w inne części Europy jakoś nie wychodzą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zwiedzanie tak cudnego miejsca bez tłumu turystów - bezcenne. Niektóre miejsca wydają mi się znajome, ale może to klimat niektórych włoskich miasteczek, bo jakbym tam była to raczej zapamiętałabym nazwę :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. JAKIŻ NIE PRZEMIJAJĄCY UROK MAJĄ MIASTA Z KAMIENIA.....świat pędzi do przodu,nowoczesność wkrada się w każdy kąt,także architektoniczny. Jednak wartość i niewypowiedziane piękno starożytności wciąż zachwyca,mimo upływu setek lat,pomimo mody na budynki ze szkła i metalu ,te stare,często nadgryzione zębem czasu budynki każą nam przystanąć,zatrzymać na dłużej spojrzenie na detalach i szczegółach murów,sklepień,dachów....Tak Kasiu-obcowanie z przeszłością zamkniętą w kamieniu ma w sobie coś z magii,nostalgii,przemijania ale i radości ,że ciągle takie miejsca jak GUBBIO jeszcze istnieją !!!
    Piękne jak zwykle kadry zdjęciowe,nastrojowe opisy i Twoja wrażliwa,artystyczna dusza .....

    Z pozdrowieniami z Wodzisławia Śl.-lucyna s.

    OdpowiedzUsuń
  6. Warto bylo czekac na ciag dalszy.Przepiekne zdjecia i przepiekne miejsce.Pozdrawiam Alicja

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam dwa pytania:
    Ile to jest od Marradi ?
    I czy mają dobre jogurtowe :) ?
    Piotrek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od Marradi jakieś 220:) Może ciut więcej. Jogurtowe nie wiem, ale chłopcy zachwalali nutellowe:)

      Usuń
    2. Nutellowe to dla Michała albo Jaśka ja innych niż jogurtowe nie jadam po ostatnich wakacjach. A co Mario nie jadł lodów ?

      Usuń
  8. Kiedy patrzyłam ostatnio w naszej telewizji na wnętrze jednej ze słynnych Świątyń w Pl , ogromnym wysiłkiem finansowym ludzkim wzniesionym, to od razu w jednej chwili przyszło mi na myśl, że najlepiej było mi w małym kościele z kamienia na Gamogni, ciemnym, rozbrzmiewającym śpiewanym psalmami, bez cudów, wielkości. Tam i w takich miejscach dobrze sie modli. Źle się czuję w ogromnych kościołach, ozłoconych, zdobnych. Brak mi tam skupienia i cichości. Piekny wpis zachęcający do odwiedzenia. A o.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy w tym miasteczku był kręcony film; Don Matteo"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie oglądam w ogóle telewizji, więc nawet nie wiem co to za film, ale jak doniosła mi jedna z Czytelniczek - tak, tam był podobno kręcony:)

      Usuń
  10. Kasiu pokazujesz nam takie ilosci zdjec z Wloch, ze wszystkie internety, google i wikipedie sie chowaja. Powinnnas dostawac tantiemy za to. Przecudne krajobrazy, az chce mi sie krzyczec :-))) Chyba bym oszalala, gdybym miala takie na codzien. Jak oni tam zyja? Jak z tym piknem zyc? Kasia praska...

    OdpowiedzUsuń
  11. To prawda, to czy spodoba nam się miejsce zależy od wielu czynników.
    Co więcej może się zdarzyć, że za pierwszej razem miejsce nam się nie spoDoba, a za drugim razem się zakochany :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba już gdzieś Ci pisałem, że bardzo lubię fakt, iż odkrywasz przed nami Włochy zupełnie nie znane, poza szlakiem, miejsca, o których nie słyszałem. Kolejne urocze miejsce!

    OdpowiedzUsuń
  13. Z przyjemnością bym się zgubiła w tych uliczkach! Przypomniała mi się Perugia, jedno z moich ulubionych włoskich miast. Uwielbiam połączenie średniowiecznej architektury i widokami na wzgórza. Coś pięknego!

    OdpowiedzUsuń