Staff i "sycylijskie chianti"

środa, lipca 29, 2015


- Skąd ma pani tę książkę? - pytam obracając w rękach tomik w płóciennej oprawie.
- Jaką? - właścicielka straganu patrzy na mnie pytająco.
- Tę! Poezje Leopolda Staffa i to jeszcze po polsku - pokazuję z dumą - To jeden z ważniejszych polskich poetów.
- Nie mam pojęcia jak się u mnie znalazła - kobieta wzrusza ramionami.
- W każdym razie bardzo mi miło. To niezwyczajne znaleźć taką książkę na toskańskim mercatino.
Wertuję tomik, czytam na chybił trafił kilka utworów, po czym odkładam na miejsce prosząc przy tym o zgodę na zdjęcie. Takie spotkanie muszę absolutnie uwiecznić! Mam nadzieję, że Staff trafi w dobre ręce.  



W pewne popołudnie chłopcy wychodzą do biblioteki.
- Weźcie coś dla mnie proszę!
- Ale co? - pytają zdezorientowani.
- Coś ładnego, ciekawego...
- Ojej! - Przewracają zgodnie oczami - ale skąd my mamy wiedzieć co ty lubisz?
No racja! Skąd niby mają wiedzieć.
- To poproście o pomoc panią bibliotekarkę - zarządzam. - Powiedzcie, że wasza mama jest ostatnio strasznie, ale to strasznie zmęczona i chętnie przeczytałaby jakąś porywającą historię, ale też nie bardzo wymagającą. Ot dobrą lekturę do poleżenia chwilę nad rzeką.
Chłopcy nie są przekonani.
- Ale o czym ma być? - docieka Tomek.
- Hmm sama nie wiem... Może o życiu, o miłości, może jakaś saga? - nie jestem oryginalna. 
Po godzinie wrócili.


Przejęci położyli na stole typową "kobiecą" (nie lubię tego określenia) literaturę. Wyznania Gejszy - nie czytałam, ale było głośno, więc jestem ciekawa. Warto? 
Druga to Rosso corallo Svevy Casati Modignani - w Polsce coś tej autorki wydano, ale nie znam, nie miałam do czynienia, więc opinii też chętnie wysłucham! Podejrzewam, że to zwykłe romasidło, ale przecież sama tego chciałam!


Cokolwiek by to nie było - na pewno będzie lepsze od GNIOTA, za którego czytanie się ostatnio zabrałam. Przepraszam, za określenie, ale to i tak kulturalne pohamowanie się z mojej strony, aby nie być jeszcze bardziej dosadną i bezlitosną w ocenie. 
Zacznę od tego, że życia bez książek sobie nie wyobrażam. Czytanie to jedna z podstawowych czynności, bez których życia być nie może. Nie zmienia to faktu, że ostatnio ku mojej rozpaczy, to czytanie, z racji zmęczenia i niewyspania nieco podupadło. Źle mi z takim stanem rzeczy, bo "nieczytanie" to trochę jak nie mycie się. Brak higieny umysłu! 
Dawno temu, na samym początku mojej włoskiej fiksacji kupowałam wszystkie książki, gdzie choćby nawet tylko w tle pojawiała się Italia. Tym sposobem znalazłam się w posiadaniu "zacnej" powieści W stylu Valentine. Chyba już wtedy zorientowałam się, że za bardzo obniżyłam loty i książka wylądowała na półce. Jednak ostatnio, tak jak pisałam, jestem nieco zmęczona. Hmm.. może nawet tak zmęczona i zapracowana jak nigdy i by reaktywować to moje nałogowe czytanie, postanowiłam zacząć od czegoś leciutkiego, leciuteńkiego... 
Nie spodziewałam się oczywiście wielkich doznań literackich, ale myślałam też, że są pewne granice przyzwoitości. A teraz nie wiem jak wydawcom nie wstyd ... 
Kiedy doszłam do momentu, w którym bohaterka pije SYCYLIJCKIE CHIANTI opadły mi ... wszystko mi opadło! To już coś więcej niż ignorancja...
- Chodźcie coś wam przeczytam - zawołałam chłopców.
Przeczytałam, a reakcja była natychmiastowa:
- Mamusiu ale przecież Chianti jest w Toskanii.
- No masz! Też mi się tak wydawało!

ROMANZO to znaczy POWIEŚĆ (wym. romanco)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

13 komentarze

  1. Nie czytać to jak nie myć się ... Dobre, bardzo dobre, powtarzać należy to sobie jak mantrę codziennie. I tu muszę Ci Kasiu podziękować, któregoś dnia we wpisie wspomniałaś o książce dla dzieci Kroniki Archeo moje dzieciaki łykają całą serie jak reksio boczek. Mimo wakacji książka w dłoni, a w drugiej ręce kieliszek "Kjanti Siciljano" oczywiście mojej nie dzieci.:):):):):) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :):) Cieszę się bardzo! :)
      A jeszcze w kwestii wina - kiedyś, dawno dawno temu zdarzylo się, że nocowaliśmy w bardzo dobrym hotelu,gwiazdek miał prawie tyle co nasza galaktyka i na parterze można było napić się wina w prawdziwej enotece. Roziedliśmy się z Pawiem wygodnie, zjawil się kelner (mówimy o enotece luksusowego hotelu, a nie o zwykłym barze na deptaku w Pcimiu Dolnym) i na prośbę Pawia żeby coś nam podpowiedział, młody kelner poleca nam "CHianti" (wym. chianti nie kjanti:). Ja nie powiedzialam nic, ale Paw postanowil jednak w dwóch słowach kelnera doszkolić:)

      Usuń
    2. W dwóch słowach - Paw i dwa słowa :)
      Nicko

      Usuń
    3. Ha Ha Ha !! Był naprawdę miły:))

      Usuń
    4. no właśnie, wiedziałam że czegoś mi do tej książki w drugiej ręce brakuje.... :D

      Usuń
  2. Miałam się już wcześniej podzielić moimi spostrzeżeniami, po lekturze książki o Italii takiej niby przygodowej ale ...katastrofa całkowita. Myślę, że niektórzy pisząc w tytule Iatalia, Romania, Toskania wiedzą, że sprzedadzą a zawartość jest kiepską fabułą. Wyznania gejszy dla mnie średnie ale jak to ja przeczytałam w całości tak jak i tamto powieścidło. Pozdrawiam
    TO JA.

    OdpowiedzUsuń
  3. o gejszach cos czytałam, ale ten tytuł kojarzy mi się raczej z bardzo klimatycznym filmem ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm - ciekawa sprawa z tym chianti z Sycylii - chyba korektorce umknął ten "drobny" szczegół, jednak oprócz korektorki jeszcze dwie redaktorki maczały w tym palce. Jednak jak widać powiedzenie "w grupie siła" jakoś tym razem się nie sprawdziło. Obserwując od kilku lat rynek wydawniczy dotyczący właśnie literatury związanej z Italią na palcach jednej ręki policzyć można książki wydane bez błędów merytorycznych, językowych czy nawet czasami gramatycznych. W tym roku jakby mniej książek o Toskanii wyszło (myślę o literaturze beletrystycznej), ale i one pozostawiają wiele do życzenia. Czekam zatem Kasiu na Twoją książkę i mam nadzieję, ze znajdzie się wydawca, który dostrzeże talent ukryty w Kamiennym domu.
    Nicko

    OdpowiedzUsuń
  5. Film 'Wyznania Gejszy' jest zdecydowanie lepszy od ksiazki. Czytałam książkę co prawda w wydaniu chorwackim, jednak nie sądze aby tłumacz aż tak źle się spisał. Zdecydowanie nie polecam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mi film bardzo się podobał, książkę mam na półce, ale nie czytałam ;P chyba czas najwyższy sprawdzić jak się ma jedno do drugiego :)

      Usuń
  6. Sveva Casati Modignani "Kobieta honoru" - tę książkę czytałam ja tejże autorki i nawet wysoko lekturę oceniłam 7/10, na pewno dobrze się ją czytało, ale o czym była? Niektóre książki nie zapadają w pamięć ;) Z włoskich pisarzy to Gianrico Carofiglio - ale to znasz i Mariolina Venezia z boską ksiażką "Jestem tu od wieków". Dobrze się czyta książki Simonetty Agnello Hornby. I jeszcze kilka bym mogła polecić, ale to Ty jesteś na miejscu, i powinnaś reklamować jakieś fajne, ciekawe, czasem lekkie lektury ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. ja też nie wyobrażam sobie życia bez książek ostatnio wiele wymieniłam się na fejsie i znów mam masę do przeczytania :D a cio chłopaki duże to jakoś można poczytać :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Wyznania gejszy - książka dużo lepsza od filmu. Film to uproszczona fabuła, pomijająca wiele ważnych i ciekawych wątków. Pozdrawiam. Hanka

    OdpowiedzUsuń